» Recenzje » Cyberpunk 2077: Słowo honoru

Cyberpunk 2077: Słowo honoru


wersja do druku

Krew odzyska swoje prawa

Redakcja: Balint 'balint' Lengyel, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Cyberpunk 2077: Słowo honoru
Komiksowa seria Cyberpunk 2077, oparta na komputerowej grze firmy CD Projekt Red, na przestrzeni pierwszych czterech tomów wydanych na polskim rynku nakładem Egmontu prezentowała bardzo zróżnicowany poziom. Zarówno pod względem graficznym, jak i fabularnym dostawaliśmy albumy dobre i bardzo takie sobie.

Ostatnia pozycja z tego cyklu recenzowana na łamach Poltergeista, Sny wielkiego miasta, nie wykorzystywała w pełni potencjału tkwiącego w historii opowiadanej na jej łamach, co – przynajmniej po części – wynikało z niewielkiej objętości albumu. Liczyłem, że kolejna część serii, Słowo honoru, grubsza od Snów o niemal 50 stron, będzie wolna od takich problemów.

Opis albumu już na wstępie zaskakuje elementem, którego nie tylko nie spotkaliśmy we wcześniejszych tomach, ale który generalnie nieczęsto pojawia się w cyberpunkowych historiach. Główną bohaterką jest bowiem nie młoda Krawędziara, ale spokojna staruszka pracująca w barze na odludziu, po skończonej zmianie wracająca do skromnego domostwa (a właściwie przyczepy), gdzie mieszka z mężem-emerytem i wychowywaną wnuczką. Kobieta na pierwszy rzut oka nie wyróżniająca się niczym szczególnym, musi jednak porzucić uporządkowane życie i powrócić do znienawidzonego Night City, by rozwikłać tajemnicę śmierci ukochanej córki – i ukarać jej zabójców.

To z kolei motyw doskonale znany z popkultury – bohater który zerwał z dawnym, niebezpiecznym życiem i pragnie tylko cieszyć się zasłużoną emeryturą w otoczeniu bliskich, musi raz jeszcze wrócić do dawnych zwyczajów, wykonać ostatnie zadanie, mając świadomość, że może go nie przeżyć.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Historia, choć posługuje się ogranymi motywami, w przynajmniej kilku miejscach potrafi pozytywnie zaskoczyć. Głównym atutem jest w niej jednak sposób kreacji postaci, ukazujących niespodziewaną głębię i złożoność. Dzięki wiarygodnym motywacjom zarówno protagonistów, jak i drugoplanowej obsady, można faktycznie wsiąknąć w fabułę albumu. Zwroty akcji są niewymuszone, intryga rozwija się w sposób wręcz organiczny. Patrząc na pretekstowość Trauma Team czy sztampowość bohaterów w Gdzie jest Johny, trudno nie życzyć sobie, by kolejne albumy z cyklu były zdecydowanie bliższe Słowu honoru.

Także pod względem graficznym to bardzo udana pozycja. Choć nie spodobała mi się aż tak, jak Twój głos, to tutaj odpowiedzialny za rysunki Jesús Hervás serwuje nam pozbawioną artystycznej umowności, realistyczną kreskę, która pozwala dokładnie oddać rozmaite elementy: sylwetki i mimikę postaci, wyposażenie – od broni i wszechobecnych wszczepów po pojazdy czy nawet meble – nie mówiąc już o samym Night City, które raz jeszcze wyrasta na pełnoprawnego bohatera opowiadanej historii, pozornie pozostającego w cieniu, w łatwym do zignorowania tle, ale odciskającego swe piętno na wszystkich, którzy się z nim zetkną. Z grafikami Hervása bardzo dobrze współgrają kolory położone przez Giulię Brusco – niezależnie od tego, czy jesteśmy na środku pustyni, gdzie mieszka główna bohaterka z rodziną, czy w oświetlonej neonami metropolii, otoczenie bohaterów żyje, nie sprawia wrażenia jedynie dekoracji dla opowiadanej historii, ale dodaje jej wiarygodności i sprawia, że Słowo honoru czyta się (i ogląda!) z niekłamaną przyjemnością.

Podobnie jak w pozostałych tomach cyberpunkowego cyklu, także i tu nie dostajemy specjalnie rozbudowanych materiałów dodatkowych – zaledwie galerię czterech alternatywnych okładek. Nie ukrywam jednak, że zamiast większej ilości premiowej treści, zdecydowanie wolę poświęcenie miejsca na rozbudowanie głównej zawartości albumu, a ta w przypadku Słowa honoru jest wręcz kapitalna.

Słowo honoru okiem erpegowcaEmerytowany Krawędziarz, który porzucił dawne życie, ale zmuszony jest do niego powrócić, by pomścić bliskich, to motyw nośny także w grach fabularnych. Choć podręczniki do Cyberpunka Red ani do starszej edycji 2020 nie zawierają reguł starzenia się, to zawsze można leciwym postaciom obniżyć niektóre cechy (choćby Budowę Ciała, Refleks czy Zręczność), by odzwierciedlić ich mniejszą sprawność, i tak zmodyfikowanych bohaterów przenieść w czasie o pokolenie – z lat dwudziestych do czterdziestych lub z roku 2045 do 2077. Boleśnie będą mogli przekonać się, że także ich sprzęt, niegdyś będący szczytem osiągnięć inżynierów, jest przestarzały i nie może dorównać możliwościom nowszych i doskonalszych modeli.

Niezależnie od tego, czy ktoś chciałby przenieść na erpegowe sesje fabułę Słowa honoru, album stanowi też bardzo dobre źródło informacji o futurystycznym świecie Cyberpunka, nawet jeśli ich wyłuskanie z komiksowych kadrów i zaadaptowanie na sesyjne realia będzie wymagać nieco pracy. Fabuła opowiedziana w tym tomie bardzo dobrze współgra z ulicznymi realiami edycji Red – na pierwszym planie są nie wielkie korporacje, tylko uliczne gangi i zwykli ludzie starający się jakoś przeżyć w cieniu drapaczy chmur. I zarówno gang Valentinos, który odgrywa tu niepoślednią rolę, jak i ludzie egzystujący na marginesie przyszłościowego świata, ich zwyczaje i słownictwo, nie mówiąc już o sprzęcie, jakiego używają – wszystko to można wydobyć z tego tomu i wykorzystać w przygodach.

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie albumu do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Cyberpunk 2077: Słowo honoru
Scenariusz: Bartosz Sztybor
Rysunki: Jesús Hervás
Kolory: Giulia Bruso
Seria: Cyberpunk 2077
Wydawca: Egmont
Data wydania: 26 kwietnia 2023
Kraj wydania: Polska
Autor okładki: Jesús Hervás
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Liczba stron: 104
Format: 16.7x25.5cm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: czarno-biały i kolorowy
ISSN: 9788328154254
Cena: 39,99 PLN
Tytuł oryginalny: Cyberpunk 2077: You Have My Word
Wydawca oryginału: Dark Horse Books
Kraj wydania oryginału: USA



Czytaj również

Cyberpunk 2077: Sny wielkiego miasta
Ziszczony koszmar przyszłości
- recenzja
Cyberpunk 2077: Gdzie jest Johnny
W poszukiwaniu ikony
- recenzja
Cyberpunk 2077: Twój głos
Night City AD 2023
- recenzja
Cyberpunk 2077 #1: Trauma Team
Klient ma zawsze rację
- recenzja
Skorpion (wydanie zbiorcze) #2
Bo znowu Templariusze narozrabiali
- recenzja

Komentarze


Johny
   
Ocena:
+1

[brzmi tak jakby Krawędziara występowała w każdych historiach CP]

To zdanie brzmi jakby zostało zostawione przez korektę i zapomniano je usunąć.

Ogólnie bardzo dziękuję za tekst. Lubię czytać rzeczy około cyberpunkowe więc zawsze takie recenzje są dla mnie interesujące.

27-06-2023 17:58
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0

Bo to zdanie właśnie takie jest - usunąłem z tekstu, ale najwidoczniej ktoś przepchnął recenzję na siłę i nie sprawdził, czy jest do końca zredagowana.

27-06-2023 20:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.