Corto Maltese #1: Opowieść słonych wód

Początek podróży

Autor: Camillo

Corto Maltese #1: Opowieść słonych wód
50 lat to dla komiksu piękny jubileusz. Właśnie w tym roku obchodzi go seria o przygodach Corto Maltese, stworzona przez włoskiego mistrza Hugo Pratta. Z tej okazji po raz kolejny zawitała do Polski.

Tytułowy Corto Maltese to marynarz-awanturnik, w poszukiwaniu przygód podróżujący po całym świecie. Opowieść słonych wód zastaje go na wyspach Oceanu Spokojnego, gdzie jest jednym z bandy piratów trudniących się porwaniami, napadami i przemytem. Wesołe życie korsarzy ma się jednak ku końcowi, bo jest 1913 rok i w powietrzu wisi pierwsza wojna światowa. Po czyjej stronie opowiedzą się honorowy Corto, szalony Rasputin i stojący na ich czele tajemniczy Mnich?

Tak wygląda tło polityczne. Przygodowa intryga dotyczy natomiast porwania dwójki młodych rozbitków, Pandory i jej kuzyna Caina. Perypetie tych dwojga w niewoli u Rasputina, ich próby ucieczki i burzliwe relacje z Corto Maltese to ponad sto sześćdziesiąt plansz pełnej werwy opowieści, która pod pewnymi względami zdążyła się nieco zestarzeć, ale jak na komiks liczący sobie już pół wieku zniosła próbę czasu całkiem nieźle.

Pierwsza połowa albumu to nieustająca akcja. Jej kulminacją jest fragment, w którym Corto na przestrzeni zaledwie kilku plansz przeżywa upadek z klifu, ratuje tonącą Pandorę, walczy pod wodą z gigantyczną kałamarnicą i ucieka wpław przed rekinem. W drugiej połowie tempo wydarzeń nieco zwalnia. Nie znaczy to jednak, że można narzekać na nudę. Po prostu zamiast szalonego, jest ono jedynie pospieszne. Opowieść słonych wód to komiks iście przygodowy, gdzie zawsze coś się dzieje i bohaterowie nie usiedzą w miejscu dłużej niż przez kilka kadrów.

Sięgając po historie wymyśloną przez Pratta należy zdawać sobie sprawę, co było dla scenarzysty priorytetem (akcja, dramatis personae, tło historyczne), a co potraktował umownie (logika zdarzeń, motywacja postaci). Wszyscy bohaterowie są barwni i zapadają w pamięć już po pierwszej planszy, na której się pojawią. Słabszym punktem są jednak ich relacje i rządzący nimi chaos. Wprawdzie można zrozumieć, że dwójka porwanych to narażone na ogromny stres dzieciaki, a cała reszta to mniej lub bardziej brutalni, nieokrzesani piraci, dlatego nie zawsze muszą zachowywać się logicznie. Jednak przez całą opowieść wszyscy działają tu tylko pod wpływem impulsu, często bez wyraźnej motywacji. Nie raz zdarza się, że bez żadnego konkretnego powodu ktoś kogoś postrzeli lub próbuje zabić, a niedługo później równie nagle troszczy się o jego zdrowie lub próbuje ratować. Wrogość od przyjaźni dzieli tu bardzo cienka granica.

Pratt uważany był za mistrza czarno-białego rysunku. Jego najsłynniejsze dzieło tym razem ukazuje się u nas jednak w wersji pokolorowanej. Ta operacja nie zaszkodziła ilustracjom – stonowane, oszczędne barwy nie gryzą w oczy i nie odwracają uwagi od dynamicznej kreski Pratta. Włoski autor najwięcej uwagi poświęcił postaciom i ich twarzom, tła i resztę kadru traktując symbolicznie, ale osiągnął efekt dużej płynności, dlatego mimo iż po rysunkach widać upływ niemałego czasu i trudno o nich powiedzieć, żeby były jak wino, to nadal są przykładem starej dobrej szkoły komiksowej.

To dopiero pierwsza podróż Corto Maltese. Komu niestraszne morza świata i specyficzny styl Pratta, może bez obaw sięgnąć zarówno po ten, jak i następne albumy – czekają na niego szaleńcza przygoda, męski punkt widzenia i nutka romantyzmu.