» Recenzje » Conan (wydanie zbiorcze) #4: Wolni towarzysze

Conan (wydanie zbiorcze) #4: Wolni towarzysze


wersja do druku

Śmierć lub złoto! Piekło albo łup!

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Conan (wydanie zbiorcze) #4: Wolni towarzysze
Literacka spuścizna Roberta E. Howarda jest niezwykle szeroka i różnorodna: obejmuje kryminały, westerny, historie awanturnicze i horrory. Jednak Teksańczyk najbardziej znany pozostaje jako twórca postaci Conana z Cymerii, barbarzyńcy żyjącego w Erze Hyboryjskiej, który został władcą najpotężniejszego królestwa swojej epoki.

Zaskakująco skromne portfolio oryginalnych historii o Conanie (siedemnaście opowiadań i jedna powieść) nieprzerwanie rozbudowywane jest przez niezliczonych epigonów Howarda, a dzieje czarnowłosego barbarzyńcy doczekały się też rozmaitych adaptacji – Cymeryjczyk pojawiał się na kinowych i telewizyjnych ekranach, komputerowych monitorach, w grach planszowych, karcianych i fabularnych oraz – rzecz jasna – na kartach komiksów.

Wśród tych ostatnich znalazły się zarówno albumy przynoszące zupełnie nowe opowieści, jak i przełożone na kadry klasyczne opowiadania Howarda. Opublikowany nakładem wydawnictwa Egmont (a pierwotnie – Dark Horse Comics) czwarty zbiorczy tom, zatytułowany Wolni Towarzysze, stanowi ciekawe połączenie tych dwóch podejść. Z jednej bowiem strony jest to adaptacja dwóch opowiadań (Stalowe cienie pod księżycem oraz Czarny kolos), z drugiej scenarzysta rozbudowuje ich fabułę o dodatkowe wątki, łącząc dwie autonomiczne historie w spójną całość, opowiadającą o niespodziewanie błyskotliwej karierze barbarzyńcy jako członka kompanii najemników – i równie nagłym upadku na samo dno, z którego jednak dane jest mu się podnieść i – finalnie – odnaleźć w zupełnie nowej roli.

Trzeba przyznać, że sam Howard nie ułatwiał zadania ani czytelnikom, ani badaczom swoich utworów, nie mówiąc już o komiksowych scenarzystach, swobodnie podchodząc do chronologii wydarzeń opisywanych w opowiadaniach o Conanie i zmuszając ich do drobiazgowego wyłuskiwania okruchów biografii barbarzyńcy z jego wypowiedzi czy uwag narratora. Z niełatwego zadania powiązania ze sobą dwóch historii odpowiedzialny za scenariusz Timothy Truman wyszedł więcej niż obronną ręką – nie zmieniając fabuły oryginalnych utworów, lecz rozbudowując ją o prolog ukazujący początki kariery Conana w najemnej kompanii, wprowadzając wątki i bohaterów, którzy pojawiają się w opowiadaniach Howarda, mając już ugruntowane relacje z Cymeryjczykiem.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W rezultacie dostajemy spójną i konsekwentnie opowiedzianą historię, która w pewnych fragmentach nawiązuje też do wydarzeń przedstawionych we wcześniejszych tomach zbiorczego wydania, ale którą doskonale można czytać także bez ich znajomości. Choć autor scenariusza pozwolił sobie na sporą dozę własnej inwencji, to w trakcie lektury nie ma się poczucia ingerencji w literacki pierwowzór, a raczej zapełniania luk pozostawionych przez Howarda. Patrząc na to, co wyczyniali niektórzy scenarzyści tworzący historie osadzone w Erze Hyboryjskiej (jak koszmarna Bêlit), Trumanowi tym bardziej wypada pogratulować biegłości i wyczucia.

Ze znakomitym scenariuszem bardzo dobrze współgrają ilustracje, za które odpowiada cała plejada artystów – szczególne wrażenie robią batalistyczne sceny, których w albumie nie brakuje, a w których rewelacyjnie ukazano skalę toczonych walk – od niewielkich potyczek po iście epickie starcia z tysiącami zbrojnych po każdej ze stron. Tym bardziej, że autorzy ilustracji nie skupili się tylko na pierwszym planie, tło pozostawiając ledwie naszkicowane (jak było choćby w Kulcie Kogi Thuna), ale także dalsze plany ukazując z takim poziomem szczegółowości, na jaki zasługują. Jak na adaptację utworów powstałych w złotej erze pulpowych magazynów, nie szczędzą również czytelnikowi makabrycznych szczegółów – odrąbywane kończyny czy rozpłatywane korpusy trudno może określić mianem przyjemnych widoków, ale szatę graficzną tego albumu najlepiej określić jako soczystą – nie tylko z uwagi na strumienie posoki wręcz wylewające się z niektórych kadrów, ale także żywe barwy, dobrze komponujące się z wartką, emocjonującą akcją, którą album jest wręcz przepełniony.

Nie zabrakło jednak także fragmentów utrzymanych w nieco odmiennej tonacji – W domu, na łowach oraz Smutek Akivashy to nowelki, które tylko luźno wiążą się z główną linią fabularnych z połączonych opowiadań Howarda, ale nie oznacza to, nie zasługują na uwagę. Zwłaszcza druga z tych historii, wykorzystująca epizodyczną postać z howardowskiej Godziny smoka, jest niczym inkluzja w klejnocie – niby ciało obce, nie pasujące do otoczenia, ale wydatnie podnoszące jego wartość.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Tak samo jakość (i ocenę) windują dodatkowe materiały, zamykające album. Dostajemy galerię okładek oryginalnych edycji zbiorczych wydań historii zgromadzonych w tym tomie, całostronicowe portrety Conana, szkice plansz i okładek oraz artykuły twórców komiksu – wstępy i posłowia, w których omawiają różne aspekty prac nad serią. Można powiedzieć, że wobec standardu, jakim jest umieszczanie co najwyżej galerii alternatywnych okładek i ewentualnie koncepcyjnych grafik, Egmont tym razem naprawdę dał odbiorcom więcej, niż można byłoby wymagać. Liczę, że kolejny tom cyklu ukaże się jak najszybciej i przyniesie równie bogatą zawartość.

Wolni towarzysze okiem erpegowcaMimo pewnej schematyczności fabuły, opowiadania o Conanie, jakie wyszły spod pióra Roberta E. Howarda to absolutna klasyka, którą po prostu wypada znać, jeśli jest się fanem gatunku. Dlatego większość erpegowców sięgających po recenzowany tom znajdzie w nim dobrze znane (i zapewne lubiane) opowieści okraszone dodatkowymi wątkami rozbudowującymi oryginalne historie.

I właśnie te dodatkowe elementy, prolog poprzedzający znaną już fabułę oraz artykuły zamykające tom, w których autorzy opisują proces łączenia w spójną całość dwóch zupełnie odrębnych opowiadań najbardziej mogą zainteresować użytkowników i fanów gier fabularnych, niekoniecznie osadzonych w realiach Ery Hyboryjskiej czy – szerzej – gatunku fantasy. Porady dotyczące splatania dwóch (lub więcej) autonomicznych historii w jedną opowieść mogą zaadaptować i wykorzystać wszyscy Mistrzowie Gry pragnący uczynić swoje scenariusze czymś więcej niż tylko ciągiem luźno powiązanych historii. Niezależnie, czy ktoś korzysta z gotowych modułów czy sam tworzy przygody prowadzone swoim graczom, na pewno warto skorzystać z rad autorów tego tomu, nawet pomimo tego, że pisane były w odniesieniu do zupełnie innego medium, niż gry fabularne.

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie albumu do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Conan #4: Wolni towarzysze
Scenariusz: Timothy Truman, Benjamin Truman
Rysunki: Tomás Giorello, Joe Kubert, Paul Lee, Timothy Truman
Kolory: Paul Lee, Tell-A-Graphic inc, Jose Villarubia,
Seria: Conan
Wydawca: Egmont
Data wydania: 19 maja 2021
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Dariusz Stańczyk
Liczba stron: 464
Format: 17.0x26.0cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328150126
Cena: 129,99
Wydawca oryginału: Marvel
Kraj wydania oryginału: USA



Czytaj również

Conan (wyd. zbiorcze)#3: Powrót do Cymerii
Długa droga do domu
- recenzja
Tykko z pustyni
Taki sobie spin off
- recenzja
Świat Mitów. Herakles
Historia życia herosa
- recenzja
Conan (wyd. zbiorcze) #6: Pieśń o Bêlit
Prawdziwa Królowa Czarnego Wybrzeża
- recenzja
Skarga Utraconych Ziem. Sudenne'owie #1: Lord Heron
Sztuka odgrzania kotleta
- recenzja
Świt X. Wolverine
Kwiaty, krew i szpony
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.