Conan (wyd. zbiorcze)#3: Powrót do Cymerii

Długa droga do domu

Autor: AdamWaskiewicz

Conan (wyd. zbiorcze)#3: Powrót do Cymerii
Obrodziło nam Conanami ostatnimi czasy. Do zakończonej, monumentalnej serii Hatchette dołączyły nowe albumy Marvela wydane nakładem firmy Egmont, ukazujące zarówno różne fragmenty życia samego Cymeryjczyka, jak i innych postaci stworzonych przez Howarda.

Niedawno na księgarskie półki trafił także trzeci zbiorczy tom prezentujący historie opublikowane pierwotnie nakładem Dark Horse Comics. Ponad rok po ukazaniu się drugiego tomu cyklu (Miasto złodziei) i dwa lata od pierwszego (Narodziny legendy) dostajemy zwieńczenie historii, ukazujące Conana u szczytu kariery, jako władcę najwspanialszego królestwa Ery Hyboryjskiej.

Podobnie jak w poprzednich tomach, także i tu nie znajdziemy jednej spójnej opowieści, ale szereg epizodów różnej długości, spiętych fabularną klamrą, w której młody sułtan poznaje historię barbarzyńskiego władcy dzięki starożytnym zapiskom i pomocy wiernego wezyra. Ta przewijająca się przez cały tom osnowa, spajająca poszczególne wątki, sama w sobie zasługuje na uwagę, a czytelnik łatwo zauważy, że relacje między następcą tronu a jego zausznikiem są dużo bardziej złożone niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Złożona jest także narracja tomu – dostajemy i autonomiczne, niezależne opowiastki o Conanie, i dwie duże, rozbudowane historie (tytułowy Powrót do Cymerii oraz Rękę Nergala opartą na niedokończonym opowiadaniu Howarda), w których pojawiają się dawni znajomi i powracają echa przeszłości. Nie zabrakło osobnych nowelek, w których (przyszły) król Akwilonii występuje w roli drugoplanowej lub zgoła pojawia się tylko epizodycznie – te ostatnie zdecydowanie wypada pochwalić, pokazują bowiem, że świat Ery Hyboryjskiej jest rozległy i bez trudu znajdzie się w nim miejsce dla wielu zróżnicowanych (i zaskakujących) bohaterów, a nawet mali i niepozorni statyści też mają do opowiedzenia własne historie. Innym – zaskakującym – motywem jest ukazanie różnych wersji tych samych wydarzeń: jedną młody następca tronu poznaje dzięki swemu doradcy, drugą odkrywa samodzielnie w antycznych zwojach, co zmusza do zastanowienia się, czy w poprzednich tomach dzieje Conana relacjonowane przez wezyra przyszłemu władcy także nie zostały zmodyfikowane.

Fabularnej różnorodności towarzyszy też bogactwo stylów graficznych: do ilustratorów znanych z poprzednich dwóch tomów zbiorczego wydania (jak choćby Tomás Giorello) dołączyli nowi. Szczególnie wypada zwrócić uwagę na styl Richarda Corbena, którego toporne, kanciaste sylwetki i gruba kreska kontrastują z delikatniejszą i bardziej szczegółową linią, jaką znajdziemy w większości plansz. Ten grafik odpowiada za zilustrowanie historii opowiadających nie o Conanie, a jego dziadku Connachcie, który zaszczepił w młodym potomku pragnienie dalekich wędrówek i poznania krain leżących za horyzontem. Plansze te pokazane zostały w retrospekcjach, co sprawia, że ich wyróżniający się styl pomaga łatwo wyodrębnić je z głównej osi narracji, która dzięki temu stwarza z albumu historię wręcz szkatułkową.

Powrót Conana w rodzinne strony mieliśmy już okazję oglądać w drugim tomie Życia i śmierci, ale w albumie Dark Horse otrzymujemy znacznie bogatszą wersję opowieści o przybyciu przyszłego władcy Akwilonii na mroźne wzgórza Cymerii. To jedna z najlepszych części zbioru, łącząca nadprzyrodzone elementy, krwawą wendettę i głębszą refleksję nad spełnieniem młodzieńczych marzeń i miejscem człowieka w życiu; dziadek Conana, mimo że rozpoczyna żywot w identycznym punkcie, co jego potomek, dokonuje innych wyborów i odmiennie – co nie znaczy, że gorzej – wieńczy swą awanturniczą karierę.

Aż chciałoby się, by do trzech tomów dołączyły następne. Choć możemy spodziewać się dalszych albumów o Conanie sygnowanych logo Marvela, to historie opowiadane przez twórców Dark Horse Comics inaczej prowadzą narrację, mają inną kreskę i kolejne stanowiłyby dla nich znakomitą alternatywę, czy raczej uzupełnienie.

Na razie jednak wszyscy miłośnicy zarówno prozy Roberta E. Howarda, jej komiksowych adaptacji, jak i dobrych opowieści z gatunku sword & sorcery z pewnością powinni poważnie rozważyć sięgnięcie po ten tom.

Na uwagę zasługują też materiały dodatkowe zamykające album – oprócz samych komiksowych historii dostajemy bowiem także okładki poszczególnych zeszytów, eseje otwierające lub wieńczące kolejne odcinki, grafiki koncepcyjne oraz szkice postaci, potworów i całych plansz; tego rodzaju dodatki zawsze warto docenić.

Powrót do Cymerii okiem erpegowcaLiteracka spuścizna wielkiego Teksańczyka doczekała się przynajmniej kilku erpegowych adaptacji (obok różnych wersji Conana warto wspomnieć choćby Savage Worlds of Solomon Kane), ale osoby szukające inspiracji do swoich sesji osadzonych w Erze Hyboryjskiej mogą czerpać z innych źródeł niż tylko oryginalne utwory Howarda. Komiksy o przygodach Conana mogą być pomocnym źródłem zarówno gotowych, kompletnych historii, jak i pojedynczych elementów czy motywów. Powrót do Cymerii daje nam epizody, które można zaadaptować praktycznie dosłownie, jak i całe mnóstwo drobniejszych kawałków – części fabuły, bohaterów, lokacji czy potworów. Warto rozważyć także zaczerpnięcie z albumu zabiegów narracyjnych – opowiadania różnych wersji tej samej historii, wplatania opowieści jedna w drugą lub spinania wspólną klamrą różnych nowelek.

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie albumu do recenzji.