Chimery Wenus #1

Parostatkiem w gwiezdny rejs

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Chimery Wenus #1
Kolonizacja najbliższych planet od lat rozpala wyobraźnię rzeszy twórców. Innym ważnym źródłem inspiracji – chociaż raczej stylistycznym – jest steampunk i o ile obie idee na trwałe zagnieździły się w fantastyce, o tyle obu jednocześnie raczej do tej pory nie łączono. Chimery Wenus zmieniają ten stan rzeczy i oto jest: steampunkowa opowieść z akcją osadzoną na Wenus!

W drugiej połowie XIX wieku europejskie imperia rozpoczęły wyścig po kolonie. W alternatywnej wersji rzeczywistości łupem są jednak nie tereny i zasoby Afryki lecz bogactwo Wenus. Rywalizacja trwa o każdy skrawek niezwykłej planety, rozwojem odpowiadającej Ziemi epoki kredy i zamieszkałej przez dinozaury. Niezwykłe odkrycia możliwe stały się dzięki odkryciu eterytu, surowca umożliwiającego międzygwiezdne wędrówki. Jednak nie tylko sama żądza budowy imperiów oraz eksploracji gna ludzi przez miliardy kilometrów. Równie silnym powodem jest najczystszy z motywów: miłość i potrzeba odnalezienia ukochanego.

Na niezwykły mariaż wypraw steampunka, kosmicznych wojaży oraz dawno wymarłych gadów zdecydował się duet Alice Alex (współtwórca scenariusza Trzeciego testamentu) oraz Alain Ayroles. Z perspektywy polskiego czytelnika jest to druga obok Gwiezdnego zamku seria wymienionego duetu, która trafiła na księgarskie półki. Autorzy postawili przed sobą ambitne zadanie przedstawienia dziewiętnastowiecznej kolonizacji na sąsiednią planetę oraz ubrania tego interesującą fabułę. Czy to się udało?

Na pewno wyszła z tego niezła historia przygodowa widziana oczyma dwojga głównych bohaterów: osadzonego w wenusjańskim więzieniu Aureliena oraz wyruszającej mu z odsieczą, zakochanej w nim Helenie Martin. Równoległe prowadzenie narracji okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem perypetie Aureliena z miejsca pozwalają poznać niesamowitą florę i faunę Wenus, jak również lokalne warunki polityczne. Z kolei międzygwiezdna wędrówka Heleny jest kwintesencją tegoż oryginalnego steampunka: kobieta, by dostać się na planetę, musi zaokrętować się na fantazyjnym statku, na którym poznaje część technologii umożliwiającej przelot z Ziemi.

Na przestrzeni 55 stron dzieje się bardzo wiele i komiks potrafi absorbować uwagę, w międzyczasie skłaniając do przypomnienia sobie rozmaitych filmów i powieści przygodowo-fantastycznych, opowiadających o odkrywaniu niezbadanych dotychczas lądów. Wartka akcja oraz rozbudzone wspomnienia sprawiają, że stosunkowo łatwo przymknąć oko na najpoważniejszy mankament, a mianowicie płytkie postacie. Zarówno Aurelien, jak i Helena są zupełnie jednowymiarowi, podobnie zresztą jak czarne charaktery. Cóż, pozostaje delektować się drapieżnym pięknem Wenus oraz fantazyjnymi statkami międzygwiezdnymi.

Pobieżne przekartkowanie albumu mogłoby doprowadzić do wniosku, ze jest to komiks adresowany do młodszych czytelników, co może sugerować oprawa graficzna za którą odpowiada Etienne Jung, nomen omen ilustratora komiksów dla dzieci. Stylizacja kojarzy się z klasycznymi animacjami Disneya sprzed kilku dekad i Helena spokojnie mogłaby wystąpić w animacji o Kopciuszku. Siłę przekazu wzmacnia precyzyjna kreska oraz bogata kolorystyka, czyniąca komiks bardzo przystępnym.

Jednak założenie, że jest to komiks dziecięcy, jest bardzo błędne. Na pewno wyszedł z tego niezły komiks przygodowy, jednak treść raczej adresowana jest do nieco starszego odbiorcy. Z jednej strony w tle przewijają się postacie historyczne: Napoleon III czy Bismarck, z drugiej strony terminy raczej niezrozumiałe dzieciom, z kurtyzaną na czele.

Komu można polecić pierwszy tom Chimer Wenus? Na pewno miłośnikom lekkich oraz bezustannie pobudzających wyobraźnię powieści przygodowych. Album gwarantuje relaksującą lekturę oraz budzi wspomnienia dawno temu widzianych filmów. Na początek to całkiem sporo; wystarczająco, by sprawdzić kontynuację.