Catwoman: Nie ma lekko

Trudno być dobrym

Autor: Camillo

Catwoman: Nie ma lekko
Catwoman: Nie ma lekko to niemal czterysta plansz z przygodami słynnej właścicielki spandeksowego kostiumu. Tytuł zbioru można odnieść do przeszkód stojących przed bohaterką, ale także do oczekiwań czytelnika, który chciałby przeczytać coś interesującego i oryginalnego.

Album kontynuuje główną historię z poprzedniego tomu. Po kradzieży mafijnych diamentów Selina postanawia je sprzedać i wybudować nowoczesny ośrodek społeczny w biednej dzielnicy Gotham. Wielka impreza na otwarcie, tłumy zadowolonych mieszkańców i gościnne przemówienie Bruce'a Wayne'a umacniają pannę Kyle w działalności dobroczynnej. Byli właściciele klejnotów nie zamierzają jednak przejść nad kradzieżą do porządku dziennego. Dlatego najpierw wysadzają ośrodek w powietrze, a potem brutalnie porywają przyjaciół Seliny.

Obok głównej warstwy sensacyjnej w scenariuszu przewidziano też miejsce na kilka wątków obyczajowych. Wiążą się one z osobami z przeszłości bohaterki, mianowicie dawno nie widzianą siostrą Maggie oraz byłą przyjaciółką Sylvią, które obie nagle pojawiają się w Gotham. Jest także wątek miłosny – detektyw Slam Bradley zakochuje się w Selinie. Ma jednak poważnego konkurenta, bo ubranej w obcisły kostium złodziejce uważnie przygląda się też Batman.

Mieszanka tych wszystkich elementów sprawdza się średnio. Scenarzysta, Ed Brubaker, niby podejmuje próby pogłębienia rysu psychologicznego postaci i relacji między nimi, ale czyni to raczej pro forma – wszystko jest strasznie kliszowe i sztuczne, jak w programach scripted docu. Lektury nie uprzyjemnia również fakt, że Brubaker traktuje superbohaterską konwencję ze śmiertelną powagą. Nie ma tu ani szczególnie zaskakujących rozwiązań fabularnych, ani nawet wyjścia poza sztampową "trykociarską” formułę – intryga i tak koniec końców sprowadza się do tego, aby w kluczowych momentach Catwoman mogła po przebiegnięciu przez dach i zrobieniu w powietrzu kilku fikołków skopać cztery litery złym kolesiom.

Podobnie jak w przypadku pierwszego albumu większą atrakcją niż fabuła są obrazujące ją rysunki. Większość plansz w tym tomie wyszła spod ręki Camerona Stewarta. Praca przy serii o Catwoman to jak dotychczas największe osiągnięcie w jego portfolio, ale na tym na pewno się nie skończy. Styl kanadyjskiego rysownika może wydawać się prosty, ale jest na tyle dobry warsztatowo, a przy tym dynamiczny i płynny, że kolejne kadry często wyglądają jak slajdy z filmu animowanego.

W zbiorze znajdziemy jeszcze sporo dodatków w postaci całostronicowych prac narysowanych przez różnych autorów, biogramy głównych postaci, a także kilka krótkich historyjek pobocznych, również napisanych przez Brubakera, ale tylko luźno związanych z fabułą głównej serii. Większość z nich jest pozbawiona większego pomysłu i przez to niezbyt ciekawa. Na plus wyróżnia się dwuplanszowy komiks-żart, w którym Selina wraz z przyjaciółką w trakcie kąpieli wyśmiewają absurdy komiksów superbohaterskich. Jest w tym chyba też coś z autoironii, bo część przytyków świetnie pasuje również do tego albumu. Jakby Brubaker chciał powiedzieć "Ja tu tylko zarabiam na życie, pretensje o konwencję kierujcie do grubych ryb z wydawnictwa”.

Catwoman: Nie ma lekko to powtórka wrażeń z poprzedniej części – przeciętne opowiastki, które nieźle rozplanowano na kadry i świetnie narysowano. I choć lektura nie boli, to nie da się ukryć, że na naszym rynku nawet wśród komiksów superbohaterskich można znaleźć wiele ciekawszych pozycji.