Bouncer #3: Przeklęte złoto. Smoczy grzbiet

Nadal dobrze

Autor: Shadov

Bouncer #3: Przeklęte złoto. Smoczy grzbiet
Chociaż Bouncer nie zdążył jeszcze dobrze zapomnieć o Deep End, to znów zbierają się nad nim czarne chmury. Dwie ostatnie części, Przeklęte złoto i Smoczy grzbietprzynoszą kolejną szaloną wyprawę. Jednak tym razem główny bohater musi wyjątkowo uważać, bowiem na szali oprócz jego życia jest również to Panchity.

Gdy w Barrow-City zjawia się El Cuchillo, nikt nie podejrzewa nadchodzących kłopotów. Kiedy zabita zostaje Gretel, córka zegarmistrza Martina Zeissa, Bouncer postanawia za wszelką cenę dopaść sprawców. Sytuację pogarsza fakt, że niedługo później Panchita zostaje porwana. Protagonista rusza w pościg, aby dopaść zabójców i porywaczy, a nie będzie to łatwe, bowiem ich szlak wiedzie do serca Pustyni Sonora w Meksyku.

Tym razem wyprawa Bouncera jest spokojniejsza i mniej brutalna niż wydarzenia w Do piekła i z powrotem. Większą jej część śledzimy z dwóch stron: oprawców Panchity i protagonisty oraz jego sojuszników. W ten sposób Boucq François całkiem dobrze zwraca uwagę na wiele problemów bohaterów podczas trwającego pościgu. Czuć rosnące napięcie i rodzące się w związku z tym konflikty, zwłaszcza w szeregach wroga. Bohaterowie stają w obliczu coraz trudniejszych wyzwań, co ciągnie za sobą wiele toksycznych spięć. Z tego też względu Przeklęte złoto i Smoczy grzbiet stanowią całościowo bardzo dobrą opowieść. Poza tym Boucq François nawiązuje w nich zarówno do poprzedniej części, jak i wprowadza wiele nowych wątków. Powracają dobrze znani nam bohaterowie, a z drugiej strony scenarzysta dodaje nowych i znacząco rozwija role drugoplanowych. W ten sposób zawsze możemy liczyć na dodatkowe zwroty akcji. Owszem, czasem są to raptem epizodyczne postacie, ale napsują krwi Bouncerowi.

Mimo wszystko brak ręki Jodorowsky'ego widać i czuć na stronach komiksu. Boucq François starał się zachować pewne podobieństwo do twórczości wspomnianego artysty, ale mimo wszystko bardziej skupił się na rozbudowywaniu historii niż na ciemnej stronie ludzkiego charakteru. Nie oznacza to jednak, że nie mamy tu mocniejszych, wątpliwie moralnych czynów. Są, ale w znacznie mniejszej ilości. Poza tym dziesiąta i jedenasta część są nieco obszerniejsze (łącznie 160 stron) niż Do piekła i z powrotem. Historia momentami niepotrzebnie krąży wokół niektórych wydarzeń. Pojawiło się dużo kadrów bez tekstu wprowadzających czytelnika w klimat danej scenerii. Można to usprawiedliwiać potrzebą pokazania w jak najlepszym świetle lokacji, jakie tym razem przemierza Bouncer, czyli Pustyni Sonora. Niemniej miejscami wpływa to na jakość całości.

Cieszy za to, że (jak w przypadku poprzednich części) znajomość pierwszego i drugiego albumu nie jest konieczna. Przeklęte złoto i Smoczy grzbiet należy traktować jako luźną kontynuację, który daje jeszcze większe poczucie ciągłości historii, zwłaszcza w kwestii bohaterów.

Podobnie jak w poprzednich częściach, rysunkowo historii nie można niczego zarzucić. Kadry są pełne szczegółów, dobrze wycieniowane i świetnie oddają emocje bohaterów. François Boucq ponownie stanął na wysokości zadania, oddając w ręce czytelnik świetne lokacje przesycone klimatem. Tym razem nie cieszą nas jednak takie miejsca, jak więzienie Deep End, a podziwiamy piękno pustynnych krajobrazów. Niemniej ilustrator i kolorysta świetnie akcentuje pustynną noc, kiedy jedynym punktem orientacyjnym wydaje się być rozpalone ognisko. Boucq pod względem przedstawiania większych panoramicznych widoków spisał się wybornie.

Pomimo że tym razem Jodorowsky nie brał udziału przy tworzeniu scenariusza, to z czystym sumieniem można przyznać, że dziesiąta i jedenasta część niczym nie ustępują twórczości mistrza. Owszem, w najnowszym tomie nie dostrzegamy seksualności i dwuznaczności, które wyjątkowo dominowały w poprzednich albumach (akurat na tym polu François Boucq idzie w zupełnie przeciwną stronę), ale nadal mamy do czynienia ze świetnym westernem. Bouncer jest uparty i przebiegły, odnajdzie się niemal w każdej sytuacji, pomimo że nie ma jednej ręki.

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za przekazanie komiksu do recenzji.