Boska Tragedia

Nie taka znowu tragedia

Autor: Jarosław 'beacon' Kopeć

Boska Tragedia
Nowe polskie komiksy nieodmiennie cieszą. Ale nie zawsze spełniają pokładane w nich nadzieje.


Macieja Łazowskiego polscy komiksiarze znają nie od dziś. Bug City czy Hell Hotel należą do najwyżej cenionych webkomiksów w polskiej sieci. Jednak od sieciowych pasków do papierowego zeszytu droga daleka. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że to inna dyscyplina.

Pasek ma swoją własną dynamikę. Potrzebuje ekspresowej budowy napięcia i szybkiej pointy. Bohater musi też być w miarę uniwersalny, żeby dało się zrozumieć żart, czytając komiks na wyrywki. Natomiast wydanie zeszytowe potrzebuje konkretniejszych postaci, szerszego uniwersum, inaczej dozowanych informacji. Właśnie z przesiadką na większą formę Łazowski poradził sobie najsłabiej. Trudno wskazać w Boskiej Tragedii głównego bohatera, bo co kilka stron obserwujemy coraz to inne postaci. Trudno też mówić o stopniowaniu napięcia, bo rozładowuje je odautorska narracja. Kadrowanie jest bardzo monotonne.

Gdyby jednak wyobrazić sobie tę historię podzieloną na paski, gdzie w każdej kolejnej odsłonie autor umieściłby po jednym ze swoich całkiem zabawnych dowcipów, otrzymalibyśmy znakomity cykl, dorównujący (czy nawet przewyższający) Hell Hotel. Bo humor, choć momentami prostacki, jest mocną stroną Łazowskiego. Tym razem opiera się na religijnych skojarzeniach, ale autorowi zdarza się wyjść poza schemat, a nawet, kiedy jedzie po bandzie, jego żarty mają styl. Ma go też grafika, której brakuje jednak większej koncentracji na tłach i ciekawszych ujęć.

Przesiadka na papier nie do końca udana, ale obiecująca. Trochę długometrażowego warsztatu i będzie super.