Blue Note. Ostatnie dni prohibicji

Mroczne sekrety Nowego Jorku

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Blue Note. Ostatnie dni prohibicji
Okres prohibicji niewątpliwie należał do najdziwniejszych a zarazem najbardziej interesujących momentów w historii Stanów Zjednoczonych. Ograniczenie dostępu do alkoholu doprowadziło do rozrostu nielegalnego handlu oraz eksplozji działalności mafijnej ze słynnym Alem Capone na czele. Nic więc dziwnego, że ten burzliwy moment stał się inspiracją dla wszelkiej maści autorów, w tym też obowiązkowo komiksiarzy.

Wydawnictwo Lost in Time konsekwentnie buduje portfolio komiksowe, w czym niewątpliwie pomaga twórczość Mathieu Mariolle. Blue Note to trzeci tytuł – po Drodze miecza oraz Nautilusie – francuskiego autora, jaki trafił na krajowe półki księgarskie. Jednak o ile wymienione tytuły  były tryptykami, o tyle najnowsza pozycja składa się z dwóch teoretycznie samodzielnych, lecz bardzo przenikających się, historii. Mimo że czytelnicy śledzą losy zupełnie różnych postaci, to w obu przypadkach za sznurki pociągają te same, bezwzględne jednostki.

Pierwszym z bohaterów jest Jack Doyle, pochodzący z Irlandii emerytowany bokser, człowiek, który na własnej skórze odczuł nie tylko ciosy rywali na ringu, ale doświadczył też wątpliwej opieki ze strony rzekomego mecenasa. Doyle doskonale wie, że w tym sporcie zawodnik jest ledwie trybem w potężnej machinie, nie ma też złudzeń odnośnie do ulotności sławy gwarantowanej przez kilka zwycięskich walk. A jednak, zmuszony przez życie, pięściarz decyduje się na powrót na ring, na ostatni pojedynek, który zapewnić ma mu sławę oraz godny zarobek. Problem jednak w tym, że promotorzy mają zupełnie inne plany względem Doyle'a.

Z kolei młodziutki Ray Jameson wywodzi się z zupełnie innego środowiska. Pełen entuzjazmu i nadziei podbitej dozą naiwności, czarnoskóry chłopak przybywa do Nowego Jorku z głębokiego południa. Tutaj ma nadzieję znaleźć angaż muzyczny, dzięki czemu zaprezentuje swój wyjątkowy talent szerokiemu gronu słuchaczy. R.J. taką szansę otrzymuje całkiem szybko, jednak szczodry pracodawca, będący jednocześnie potężnym szefem mafii, ma swoje wymagania odnośnie lojalności i posłuszeństwa. Młody muzyk bardzo szybko przekonuje się, jaka kara spotka go za najdrobniejsze naruszenie podyktowanych zasad.

Co wynika z obu historii? Ach, dużo dobrego! Przede wszystkim Blue Note nie jest jako tako powieścią z gatunku noir, jednakże wpływ noir jest aż nadto widoczny. Tętniący nocnym życiem Nowy Jork ostatnich dni prohibicji skąpany jest w mroku, metaforycznie zresztą przykrywającym służby miejskie, właścicieli lokali z muzyką oraz organizatorów walk. Instytucje odpowiedzialna za obronę obywateli przeżarte są korupcją i próżno szukać choćby jednego sprawiedliwego. Ciężki, ponury klimat wylewa się z kart komiksu, już od pierwszych stron uwodząc czytelników.

Olbrzymim atutem obu historii są ich główni bohaterowie, mimo że tak bardzo odmienni, to jednak tak samo  -  bez najmniejszego problemu – zyskują sympatię odbiorcy, mimo że Doyle jest zdecydowanie głębszą postacią. Bokser doskonale zdaje sobie sprawę z istniejących układów oraz – przynajmniej częściowego – ubezwłasnowolnienia, mimo to stawia na szali własne zdrowie, a być może i życie, by wyprowadzić swoich mocodawców w pole. Dlatego też łatwo jest kibicować protagoniście, który niczego tak bardzo nie pragnie jak odzyskać godność osobistą.

R.J. z kolei wzbudza litość, odbiorca jest już bowiem w pełni świadomy, że młodzieniec wchodzi wprost w paszczę lwa, która zmiażdży go bez mrugnięcia okiem. Ta niewinność połączona z przemocą, którą momentalnie ściąga na siebie ten dobrze zapowiadający się muzyk sprawiają, że czytelnik obdarza go sympatią.

Również postacie drugoplanowe zostały interesująco, chociaż już nie tak brawurowo, naszkicowane. Podział na dobrych i złych jest dość klarowny, jednakże każda z osobowości dysponuje unikalnymi cechami, również mafiosi. Pochodzący z Sycylii Vicenzo jest tak samo brutalny jak spokojny; to potwór delektujący się zemstą zaserwowaną na zimno, a jednocześnie niezaprzeczalny koneser dobrej muzyki. Z kolei Theo Egan jawi się jak ujadający nuworysz w przestępczym światku: głośno ujadający, ale przez długi czas o bliżej nieokreślonej sprawczości. Znalazło się również miejsce na skorumpowanych gliniarzy, kobietę uzależnioną od jej dawnego opiekuna, zazdrosnych muzyków, jak i barmana, który podobnie jak Doyle z niejednego pieca chleb jadł.

Ten konglomerat barwnych osobowości wypada szalenie atrakcyjnie, zwłaszcza że Mariolle od pierwszych stron podkręca tempo, które nie zwalnia ani na moment. Na kartach komiksu dzieje się wiele, znalazło się miejsce na bardzo udane twisty, ale co najważniejsze, świetnie się to czyta, co zresztą jest wynikiem zastosowania jeszcze jednego chwytu. Obie historie w teorii są zupełnie niezależnymi utworami, jednakże czytelnik pełen obraz zyskuje dopiero po przeczytaniu drugiej  oraz ponownie pierwszej, bowiem wydarzenia zazębiają się i niektóre sytuacje uchwycone zostały z różnych perspektyw. Trik z pewnością nie jest oryginalny, jednakże sprawdza się znakomicie, dodając obu fabułom głębi i jednocześnie domykając historię bohaterów.

Ze znakomitym scenariuszem współgra równie wyborna oprawa graficzna autorstwa Mikaela Bourgouina. Widziany jego oczami Nowy Jork nie jest miastem wielkich perspektyw, miejscem, w którym można zrealizować marzenia o lepszej przyszłości. Skąpany w beżach sprawia przygnębiające wrażenie, zwłaszcza obskurne, ciasne hotelowe pokoje, wątpliwej reputacji „areny sportowe” czy mroczne zaułki. Równolegle elity nadal zażywają rozrywki w ekskluzywnych lokalach, a damom nie sposób odmówić wytworności i szyku, to jednak nie jest w stanie przesłonić raka pożerającego organizm już wówczas wielkiego miasta. Co najważniejsze, styl Bourgouina świetnie współgra z treścią, a od strony technicznej ilustracje narysowano z pietyzmem i dbałością o detale.

Finalna ocena komiksu nie nastręcza żadnych trudności. Blue Note można śmiało polecić każdemu miłośnikowi komiksów, niezależnie od preferencji. Wartka, a przy tym misternie poprowadzona fabuła oraz postacie, którym nie wolno odmówić głębi, w połączeniu z bardzo dobrymi ilustracjami gwarantują kilka kwadransów bardzo dobrej, a przy tym nietrywialnej rozrywki.