Bloodborne #2: Pieśń wron

Pieśń wzburzonych emocji

Autor: Shadov

Bloodborne #2: Pieśń wron
Chociaż pierwszy tom Bloodborne do najlepszych nie należał, to na płaszczyźnie fabularnej zaoferował poprawną historię, podszytą intrygami, zdradami i tajemnicami. A co z drugim? Autorzy najwyraźniej postanowili wypróbować cierpliwość czytelników.

Całość, czyli ponownie ponad 220 stron, zawiera dwie historie (Pieśń Wron oraz Zerwaną zasłonę) i skupia się tylko na dwójce postaci: pewnym podróżniku i Eileen Wronie. Niestety, ta część będzie mało zrozumiała dla kogoś kto ze światem gry nie miał styczności. Ciężko doszukać się wątku przewodniego lub bardziej wyraźnych powiązań pomiędzy pierwszą, a drugą historią, z kolei szaleństwa, jakie dotykają bohaterów, stoją na granicy upiornego koszmaru.

Pieśń Wron, poświęcona Eileen i jej trudnym wspomnieniom, do łatwych nie należy. Scenarzysta kreśli psychodeliczną wizję wewnętrznych walk, snów i jawy, gdzie rzeczywistość przenika się z urojeniami oraz dziwnymi momentami. Sama bohaterka wydaje się niemniej zmieszana niż czytelnik, a kolejne kroki ulicami Yharnam tylko napędzają spiralę osobistych i bolesnych przeżyć. Tu trzeba zwrócić uwagę na skąpą liczbę komentarzy narratorskich, o dialogach nie wspominając, przy czym w kilku rozdziałach opowieść staje się zupełnie niema. Scenarzysta gra tu obrazem i za pomocą niego stara się pokazać obłęd, w jaki popada Eileen.

Drugim zawartym w tym albumie opowiadaniem jest Zerwana zasłona, która mocno utrzymuje się w konwencji horroru. To tu śledzimy zapętlające się wizje wspomnianego wyżej podróżnika, który, szukając odpowiedzi na temat wydarzeń w Yharnam, pada ofiarą pradawnych, mrocznych i przytłaczających sił. Wizje są poszatkowane, a im bliżej końca, tym stają się bardziej przerażające. Zagubiony gdzieś pomiędzy jawą, rzeczywistością i snem, nie odróżnia prawdy od wizji, które wiążą go w ciągłym koszmarze wspomnień i błędów przeszłości.

Niestety, chociaż brzmi to jak dobry, psychodeliczny horror, to w rzeczywistości trudno zrozumieć sens przedstawionych scen. Owszem między wewnętrznymi monologami pojawiają się odniesienia do toczącej Yharnam zarazy, a nawet jej przyczyn, ale informacje te w natłoku pozostałych są jak krople w morzu. Wizje bohaterów wydają się mieszanką niepowiązanych fabularnie chaotycznych splotów, które zapewne jedynie miłośnikom gry wydadzą się bardziej zrozumiałe.

Jedyną ratującą album rzeczą jest strona graficzna, wykonana przez Piotra Kowalskiego. Nasz rodak, podobnie jak w poprzednim albumie, poradził sobie dobrze, dokładając swoją cegiełkę do ponurych, dzikich wizji bohaterów. Zwłaszcza w Zerwanej zasłonie świetnie udało mu się ująć szaleństwo głównego bohatera, przemieszane z przerażającymi wizjami.

Kolejna część komiksowego Bloodborne'a lokuje się na niższej półce niż jedynka. Po całkiem niezłej końcówce z Pragnienia uzdrowienia, szkoda, że w kolejnym tomie otrzymujemy mieszaninę tak naprawdę nie wiadomo do końca czego. Mamy przejmujące wizje, osobiste, straszne, dziwne i psychodeliczne, przenikające bohaterów szaleństwo oraz omamy, ale fabularnie stoimy w miejscu.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie komiksu do recenzji.