Bler #5: Człowiek ze światła

Człowiek z idei

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Bler #5: Człowiek ze światła
Superbohaterowie zza oceanu? Nuda, wszystko już było: mutanty, kawalerowie w obcisłych strojach, istoty z innych światów, stwory zielone, czerwone i jakie tylko jeszcze można sobie wyobrazić. Ale superbohaterowie znad Wisły? To troszkę bardziej intrygująca sprawa.

Bler przemierza spustoszone ruiny dumnego niegdyś Krakowa. Ale to nie poziom radiacji jest największym niebezpieczeństwem czyhającym na wędrowca. W ślad za nim podążają żołnierze Rymińskiego oraz Petrov –  siepacz wyposażony przez senatora w uniform zapewniający najemnikowi nadnaturalną siłę. Mimo niesprzyjających okoliczności Bler podejmuje się zadania odnalezienia córki nieznanej sobie kobiety. Czy w tym pozbawionym perspektyw świecie jest jeszcze miejsce na odrobinę człowieczeństwa? Czy pierwiastek zwany ludzką duszą jest w stanie przeciwstawić się brutalnej sile decydującej o prawie?

Tytułowy bohater jest bardziej odporny na promieniowanie niż Hulk i równie skory do bójki jak Hellboy. Mimo pewnych inklinacji upodabniających go do kolegów zza oceanu, Bler to protagonista na wskroś bliski polskim sercom: żyjący ideą romantyk, postać świetnie i głęboko osadzona w naszej kulturze i historii. Tego stanu rzeczy nie jest w stanie zmienić – i bardzo dobrze! – ani postapokaliptyczna sceneria, ani fantastyczne gadżety, ani przepełniony fizyczną przemocą scenariusz. Wędrowiec brnie konsekwentnie do celu, a gdzieś w powietrzu wisi nie wypowiedziane "nie chcę, ale muszę". Epilog albumu jest równie polski, jak sam bohater: mimo wszelkich przeciwności dający nadzieję, pozwalający z umiarkowanym optymizmem spoglądać w przyszłość.

Jeszcze ciekawiej prezentuje się warstwa graficzna. Miłośnicy postapokaliptycznych klimatów (S.T.A.L.K.E.R., Metro 2033 czy Fallout) będą zachwyceni. Za sprawą Blera Kraków dołączył do zacnego grona spustoszonych przez nuklearną zagładę światów, co oczywiście jest tylko częściową prawdą, bowiem za sprawą Dzielnicy obiecanej dawna stolica Polski uzupełniła uniwersum wymyślone przez Dmitrija Glukhovsky'ego. Jednakże w trakcie lektury czytelnik szybko zapomina o słynnych protoplastach, koncentrując się na ilustracjach Rafała Szłapy. A te – co tu długo pisać – są genialne.

Mimo, iż momentami może nieco nierówne pod względem detali, to jednak wykonane z pietyzmem malunki ociekają klimatem. Spora część z nich z powodzeniem mogłaby ozdabiać nie tylko karty komiksu, ale i być wykorzystana jako cover arty dla wielu innych produkcji: okładek książek czy też gier komputerowych. Spustoszone miasto, pogrążające się w ruinie wnętrza pomieszczeń, emocje bohaterów, zimno i wszechobecny mrok, w którym pogrążony został Kraków. Wielkie brawa dla autora!

Bler w sposób interesujący połączył pomysły właściwe dla komiksu bohaterskiego z ocierającym się o skraj utopii romantyzmem. Przez większość stron nostalgiczny, smutny, tylko z pozoru wypełniony bezmyślną kopaniną bohatera z przeciwnikami, wraz z ostatnimi stronami zwieńczony został bajkowym morałem. Człowieczeństwa nie da się wykorzenić. W nim też jest nadzieja na przyszłość, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się ona niczym więcej jak ułudą.