» Recenzje » Black Kiss

Black Kiss


wersja do druku

Bo najważniejsze jest to czego nie widać

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Black Kiss
Opublikowany w roku 1988 minicykl Black Kiss okrył się sławą dzieła bezkompromisowego, w którym przemoc i erotyka ukazywane są bez ugrzecznień i półśrodków. Jednak stwierdzenie, że seria osiągnęła sukces tylko za sprawą tych dwóch elementów, byłoby niesprawiedliwym uproszczeniem, co – mam taką nadzieję – udowodni poniższy tekst.

Dla Cassa Pollacka koniec odwyku miał być nowym początkiem życia. Na powrót ze szpitala czekały żona i córka, jednak demony przeszłości nie pozwoliły Cassowi na szczęśliwe połączenie się z rodziną. Co więcej, jedna przypadkowa autostopowiczka otworzyła przed niedawnym pacjentem bramy do nowego wymiaru erotyki, przemocy i czegoś jeszcze. Czegoś, co dotychczas Cassowi mogłoby się wydawać co najwyżej wymysłem literatury spod znaku taniego fantasy.

Zanim Howard Chaykin opublikował Black Kiss, był już autorem z pokaźnym dorobkiem, który zresztą w latach kolejnych został wzbogacony o kolejne albumy. Amerykanin od wczesnych lat siedemdziesiątych XX wieku był stale obecny w branży dzięki zaangażowaniu przez Marvela oraz DC Comics, tworząc jednocześnie dla innych wydawców. W sumie w swoim dorobku Chaykin ma kilkadziesiąt tytułów, co niewątpliwie ugruntowało jego pozycję.

Black Kiss jest jednak komiksem innym niż większość z wcześniejszych publikacji, zwłaszcza spod szyldu super-hero. Chaykin sięgnął po gatunek noir i bezkompromisowo umieścił go w realiach końca XX wieku, w sposób, który można porównać tylko do wydanego pięć lat później – mimo wszystko nieco „grzeczniejszego” – Sin City Franka Millera. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pierwsze chwile spędzone nad lekturą nie należą jednak do najłatwiejszych. Czytelnik może doświadczać poczucia zagubienia i braku zrozumienia wyizolowanych zdarzeń. Na tym etapie może pojawiać się dezorientacja, a nawet irytacja wszechobecnym chaosem oraz dymkami z dialogami, których sensu można się tylko domyślać. Z czasem wszystko jednak zaczyna zazębiać się, przenikać i uzupełniać. Uczucie można porównać do filmów typu Pulp Fiction, gdzie kilka z pozoru niezależnych historyjek tworzy jedną, kompletną całość. Podobnie sytuacja prezentuje się z Black Kiss, które promuje cierpliwość oraz uważne śledzenie wydarzeń.

A te są naprawdę atrakcyjne w odbiorze i bynajmniej nie chodzi tu tylko o osławione sceny erotyczne, które już lata temu zyskały miano perwersyjnych. Czytelnik dostaje w jednym pakiecie całe zło Kalifornii: artystów, którzy wskutek uzależnień spadli na samo dno, bezwzględnych bandytów bez mrugnięcia okiem dokonujących egzekucji, skorumpowanych policjantów, postronne ofiary oraz całkiem zaskakującą, a przez to atrakcyjną zagadkę do rozwikłania.

Chaykin nie wykłada przy tym wszystkiego na ladę; to nie jest komiks tłumaczący czytelnikowi, co się dzieje. Wręcz przeciwnie, autor dozuje informacje bardzo starannie, wiele rzeczy pozostawiając w sferze domysłów i niedomówień, tak po prawdzie owijając czytelnika wokół palca, bawiąc się nim i kokietując obietnicą dalszych wydarzeń. Najlepszym tego przykładem są wspomniane wcześniej dymki z dialogami, gdzie odbiorca poznaje opinie tylko jednej strony biorącej udział w dyskusji. Jakie jest stanowisko rozmówcy, jakie informacje przekazał – to kwestia naszej dedukcji i wyobrażeń.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

To stopniowe odkrywanie intrygi oraz prawdziwej tożsamości bohaterów wiedzie przez kilka świetnych zakrętów, czy jakbyśmy to dzisiaj ujęli „cliffhangerów”. Końcówka, gdzie wszystko zostaje w końcu wyłożone czytelnikowi, jest zresztą mocna, jak wszystko, co do niej wiedzie.

W trakcie lektury, a dokładniej śledzenia ilustracji, łatwo popuścić wodze fantazji, chociaż niekoniecznie za sprawą tego, co zostało bezpośrednio uchwycone w kadrze, lecz tego, co mogłoby być widoczne, gdyby tylko Chaykin zdecydował się sportretować scenę z innej perspektywy. Niebywała zdolność wodzenia odbiorcy za nos, bawienia się nim, ukazywania tylko tyle, na ile pozwolił kaprys autora, gwarantuje czytelnikowi niezwykłe doświadczenie.

Same ilustracje zaś mogą się podobać, chociaż może nieco trącą myszką. Dominuje stylistyka właściwa dla amerykańskich komiksów z lat osiemdziesiątych oraz regularne kadry i próżno szukać ilustracji, które by zajmowały większą część strony, o dwóch nie mówiąc. Rysunki są dość sterylne, ale zawierają przy tym mnóstwo detali, które warto wychwycić. Co jednak najważniejsze, podobnie jak to ma miejsce w przypadku scenariusza, w pierwszej chwili można odnieść wrażenie niesamowitego chaosu i trudno się rozeznać, kto jest kim i co w danej w chwili pragnie zrobić. Z czasem jednak wszystko nabiera harmonii oraz sensu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Warto przy okazji reedycji zadać pytanie, jak Black Kiss zniósł upływ czasu od momentu, gdy zagościł na księgarskich półkach. Zaskakująco dobrze! Historia w dalszym ciągu potrafi bardzo skutecznie przykuć uwagę czytelnika dzięki świetnemu, ciężkiemu klimatowi, kilku bardzo interesującym zwrotom akcji, zgrabnie przeplatającym się wątkom oraz bardzo, ale to bardzo wyrazistym postaciom pierwszo- i drugoplanowym. Od strony scen erotycznych może już nie zaskakuje jak trzydzieści lat temu – ot, na dowolnym serwisie internetowym byłaby to po prostu kolejna kategoria dla entuzjastów tematu – ale trzeba uczciwie napisać, że nadal pobudza wyobraźnię, przyśpieszając bicie serca.

Black Kiss okazał się dla mnie dużym zaskoczeniem. Spodziewałem się czego prostego, a może nawet… prostackiego. Tymczasem do moich rąk trafił komiks i owszem, zaskakujący, lecz nie pikantnymi scenami, a oryginalnym scenariuszem i intrygą, która sprawiła, że każdy rozdział śledziłem z wypiekami na twarzy. Nie wątpię też, że w poszukiwaniu detali i rzeczy, które mogły mi umknąć, wrócę do tego komiksu raz jeszcze.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Black Kiss
Scenariusz: Howard Chaykin
Rysunki: Howard Chaykin
Wydawca: Planeta Komiksów
Data wydania: 19 maja 2016
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Maria Lengren
Liczba stron: 136
Format: 175 x 265 mm
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
ISBN: 9788394347321
Cena: 59,00 zł
Tytuł oryginalny: Black Kiss
Wydawca oryginału: Vortex Comics
Data wydania oryginału: 1988



Czytaj również

DC Black Label. Harleen
Szalona miłość
- recenzja
Wolverine (wyd. zbiorcze) #1
Brutalność z fabułą
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.