» Recenzje » Bend

Bend


wersja do druku

Czy czujesz rocka?

Redakcja: Michał 'ShpaQ' Laszuk

Bend
Uwaga: zanim zaczniesz czytać tę recenzję, kliknij tutaj. Jeśli przynajmniej 90 procent nazwisk coś ci mówi, możesz kontynuować. Jeśli jednak rock kończy się dla ciebie na poziomie Blue Cafe lub Myslovitz, lepiej przejrzyj komiksy na naszej stronie, bo szkoda twojego czasu. Albowiem jest to tekst dla ludzi, którzy czują rocka.

Bend to dość niecodzienna pozycja w ofercie Kultury Gniewu. Wydawnictwo to było dotychczas kojarzone z bardziej agresywnymi, a przynajmniej prowokacyjnymi komiksami. Tymczasem najnowszej publikacji równie daleko do Pixy czy Cinema Panopticum, co Muminkom do Kaznodziei. Autobiograficzna historia opowiedziana przez Mawila nie zagraża czytelnikowi trwałym uszkodzeniem psychiki lub koniecznością przedefiniowania swojego światopoglądu. To podróż w czasy niezbyt odległej młodości, które chwilami mogą jednak przypominać inną planetę.

Podróż we wspomnienia toczy się spokojnie, bez gwałtownych zwrotów akcji i życiowych dramatów. Można z niej wyodrębnić ważne w karierze młodego rockmana wydarzenia: pierwsze próby, pierwszy koncert, zakup pierwszej gitary czy pieca. Wszystko jest tu pierwsze i z tego powodu ważne, wyjątkowe. Próżno przy tym szukać u Mawila ciemnych stron muzycznej działalności. Bend opowiada o nastolatkach bawiących się w tworzenie muzyki dla przyjemności, by zaimponować dziewczynom lub po prostu poczuć, jak to jest "grać w zespole". Każdy, kto czuje rocka, choć raz o tym marzył.
Przyjazne i ciepłe myśli budzi również dystans autora do własnej osoby. Rysunkowy Mawil jest pocieszny i pokraczny, w ogóle nie zachowuje się jak na rasowego rockersa przystało. Na dodatek, ledwie umie grać na gitarze, co jest źródłem nieustannego podenerwowania.

Trochę przesadnie brzmią za to zamieszczone na skrzydełku oprawy wyimki z recenzji Benda, które ukazały się w prasie niemieckiej. W kontekście lekkiego utworu delikatnie rażą patosem i triumfalizmem. O wiele lepiej wypadają komentarze Krzysztofa Ostrowskiego, Olafa Deriglasoffa i Macio Morettiego z ostatniej strony okładki. Muzycy wyłapują te fragmenty, w których zobaczyli siebie samych, dodając komiksowi wiarygodności.

Bend nie posiada jednoznacznego, wyraźnego zakończenia i trudno mówić tutaj o zamkniętej kompozycji. Konstrukcja fabuły oddaje los niezliczonych zespołów, które powstały, zagrały kilka kawałków i zgasły, pozostając ważnym wspomnieniem dla tych, którzy je tworzyli. Finał komiksu Mawila przypomina zatem raczej słowa piosenki Jacka Kaczmarskiego, który zastanawia się, jak dalej potoczą się losy tych, z którymi niedawno był tak blisko związany...

Więc, jeśli czujesz rocka, zanuć sobie pod nosem: co się stało z naszą klasą...
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
6.31
Ocena użytkowników
Średnia z 13 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Bend
Scenariusz: Mawil
Rysunki: Mawil
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: październik 2006
Liczba stron: 80
Format: B5
Oprawa: miękka, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 21,90 zł
Tagi: Bend | Mawil



Czytaj również

Chopin New Romantic
Jaki jest naprawdę
- recenzja
Safari na plaży
Nuda na plaży
- recenzja

Komentarze


~Marius Magnus

Użytkownik niezarejestrowany
    Dobrze, bardzo dobrze.
Ocena:
0
Świetna recenzja, krótka i treściwa. Wolałbym, żeby każdy recenzowany komiks był oceniany, ale co serwis, to zwyczaj i tego nie zmienisz.

Pozdrawiam serdecznie!
30-11-2006 23:14
Repek
    Tak...
Ocena:
0
...jak już wielokrotnie pisałem, oceny punktowe:
- umniejszają pracę recenzenta (każdy głupi umie dać ocenę liczbową)
- wspierają lenistwo intelektualne czytelnika :) no offence
- nijak mają się do tego, czym jest recenzja jako taka
- odnoszą się do abstrakcyjnej skali, która jest bezsensowna. CiH dostanie szóstkę, Azyl Arkham też - jest jakaś płaszczyzna porównania. Niezbyt.

To lepiej wysilić się troszkę i napisać [oraz przeczytać], dlaczego oba komiksy są wybitne.

Pozdrawiam
01-12-2006 00:41
~Marius Magnus

Użytkownik niezarejestrowany
    Zgadzam się, aczkolwiek...
Ocena:
0
Spytam z ciekawości, czego dowiedział się czytelnik z lektury tej recenzji o wartości komiksu? Właściwie tyle, że powinien czuć rocka, by rozważać w ogóle zakup "Bend". O jakości pozycji nie napisano słowa. Czytelnik po lekturze recenzji jest równie mądry jak przed nią. Oczywiście, ton wypowiedzi wskazuje na przychylny stosunek recenzenta do omawianego dzieła, ale oczekiwałbym czegoś więcej w wypadku, gdy "wspierającej lenistwo intelektualne czytelnika" oceny punktowej brak.
01-12-2006 01:10
Repek
    Wyłapałeś...
Ocena:
0
...więc dokładną ocenę tej pozycji, jaką zamierzałem zaprezentować. Czy naprawdę potrzebujesz jeszcze numerka, by być pewnym, że to coś dla Ciebie?

Napisałem dokładnie to, co chciałem napisać - ani słowa mniej, ani więcej. Starałem się wyłapać to, co jest naprawdę istotne z mojego punktu widzenia w tym konkretnym komiksie. Gdyby jego jakość edytorska lub rysunek były tu w moim odczuciu kluczowe - z pewnością bym o tym napisał. Widocznie nie były.

Poza tym, żyjemy w czasach, gdy autorytetów, a nade wszystko stałych kanonów oceny nie ma. Trzeba je sobie samemu zbudować. Na przykład, czytając czyjeś recenzje i sprawdzając raz czy dwa, czy pokrywają się z odczuciami własnymi po lekturze. Jeśli się pokrywają - ufamy recenzentowi. Jak nie - szukamy innego, którego gusta będą zbieżne z naszymi. Po co zastępować to fikcyjną [bo nie odnoszącą się do niczego] skalą punktową?

Jak napiszę fanowi Kaczora Donalda, że Preacher zasługuje na piątkę, to ma mi ufać?

Pozdrawiam
01-12-2006 01:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.