Batman Metal. Batman, Który się Śmieje #1
Banałem jest napisać, że Gotham trawione było atakami wszelkiej maści geniuszy zła obdarzonych ponadnaturalnymi mocami i niezwykłą pomysłowością. Tym razem jednak szykuje się coś niezwykle spektakularnego. Do miasta przenika demoniczny, obdarzony zdolnościami Bruce'a Wayne'a i Jokera Batman który się śmieje oraz jego pomocnik, uzbrojony po zęby Ponury Rycerz. Ich celem nie jest władza ani bogactwo, lecz przemiana mieszkańców w przerażające wersje samych siebie. Aby to jednak osiągnąć potrzeba kilku Wayne'ów. A to, że pochodzą z równoległych uniwersów? Żaden problem.
I tak się zaczyna się Batman, który się śmieje, w którym pierwsze skrzypce odgrywa wersja Mrocznego Rycerza wykreowana w roku 2017 na potrzeby crossovera Dark Nights: Metal. Pochodzący z Mrocznego Multiversuma – a konkretnie z Ziemi-22 – Nietoperz łączy w sobie najlepsze umiejętności Batmana z najbardziej okrutnymi i przewrotnymi zagrywkami Jokera. Ojcem postaci jest Scott Snyder i to on też opowiedział historię z recenzowanego albumu. Co z tego wyszło? Niezwykle mroczna – nawet jak na Mrocznego Rycerza – i psychodeliczna historia.
W jej trakcie Snyder bardzo umiejętnie snuje opowieść, rozbudowując ją o kolejne wątki i retrospekcje. Krok po kroku główny bohater – a poprzez niego i czytelnicy – poznaje zasięg intrygi skonstruowanej przez swojego adwersarza. Wraz z kolejnymi stronami Nietoperz uświadamia sobie skalę zagrożenia, potęgę Batmana który się śmieje oraz Ponurego Rycerza. Snyder imponuje umiejętnością budowania dusznego klimatu osaczenia, zaś odniesienia do równoległych światów są świetną grą konwencją i wyobrażeniem na temat potencjalnych losów Bruce'a Wayne'a.
W starcie pomiędzy trzema Batmanami znakomicie wplecione zostały postacie komisarza Jamesa Gordona i jego syna. Obaj stają się bardzo ważnymi figurami w starciu głównych bohaterów, jak i wzbogacają alternatywne historie. Swoją drogą, każde odniesienie i sugestia, że gdzieś w równoległym świecie losy Gacka i komisarza wyglądały zupełnie inaczej, może stać się kopalnią inspiracji dla nowych przygód. Wszystko pozostaje w rękach kreatywnych scenarzystów.
No i crème de la crème, czyli sam Mroczny Rycerz, który by powstrzymać przeciwnika pozwala zainfekować się toksyną Jokera, zmieniającą go w herosa będącego faktycznym odbiciem Batmana który się śmieje. Wyścig z czasem, kiedy to toksyna zaczyna przenikać do organizmu, czyniąc nieodwracalne zmiany przy zachowaniu pełnej świadomości ze strony Wayne'a, nadają protagoniście dramaturgii. Czytelnik obserwuje metamorfozę z zapartym tchem, ale i z kibicując głównemu bohaterowie.
Niestety w ostatnich stronach klimat uchodzi i w poukładany scenariusz wkrada się chaos. Oczywistość nadchodzącego starca oraz świadomość, że wygrany będzie tylko jeden, zawadzają tylko w niewielkim stopniu, w końcu mowa o komiksie superbohaterskim. Bardziej doskwierają skróty myślowe i konwencja prezentacji dialogów. Trochę jednak widać, że Snyder powziął decyzję zamknięcia historii w określonej liczbie stron. Zdecydowanie bardziej jednak boli ten drugi element.
Celem podkreślenia, który z Batmanów przemawia, wydawca postanowił zróżnicować dymki i tak Batman który się śmieje "przemawia" czerwonymi literami na czarnym tle, zaś ten właściwy czasami gada czerwonym drukiem na szarym tle. Nie oszukujmy się, efekt jest tragiczny. O ile pierwsza z opcji w dobrym świetle jest jeszcze do ogarnięcia (przy sztucznym już nie jest to takie oczywiste), o tyle szare tło skutecznie uniemożliwia odczytanie druku. Prawdę pisząc, wolę poświęcić troszkę klimat, a zamiast tego cieszyć się normalną lekturą.
Od strony graficznej czytelnicy otrzymali taki dość zwyczajny komiks amerykański, niespecjalnie wyróżniający się na tle masy albumów dostępnych na księgarnianych półkach. Ilustracje Jocka są porządnym rzemiosłem, z wyrazistą mimiką bohaterów, umiejętnym podkreśleniem scen dynamicznych w większości przypadków trudno jednak mówić o przykuwających wzrok detalach. Jak to w komiksie amerykańskim, ilustrator nie szczędził tuszu, a koloryści zadbali, aby Mroczny Rycerz i jego adwersarze przemieszczali Gotham skąpane w mroku. Fani Nietoperza powinni być jednak ukontentowani, bo najważniejszy efekt, czyli synergia treści i oprawy graficznej, zostały w pełni osiągnięte.
Pierwszą i chyba najważniejszą refleksją po lekturze Batmana który się śmieje jest niebywała zdolność autorów tworzących komiksy o Nietoperzu do kreowania nowych opowieści, oferowania świeżych pomysłów przy jednoczesnych utrzymywaniu satysfakcjonującej jakości. Snyder postawił na mroczny, ociekający klimatem thriller i ta sztuka powiodła się w pełni, nawet jeśli końcówka nieco kuleje. Fani Batmana na pewno odnajdą mnóstwo interesujących odniesień do uniwersum oraz docenią bogactwo Wayne'ów i Gordonów przewijających się na kartach komiksu. Z kolei czytelnicy niebędący koneserami przygód Mrocznego Rycerza otrzymali możliwość posmakowania czegoś nowego i jest spora szansa, że to danie przypadnie im do gustu.
Galeria
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
Rysunki: Jock, Eduardo Risso
Seria: Batman Metal, Batman Który się Śmieje
Wydawca: Egmont Polska, Egmont
Data wydania: 29 kwietnia 2020
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Liczba stron: 232
Format: 170x260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328142916
Cena: 79,99 zł