Baśnie #13: Wielki Baśniowy crossover

O jeden crossover za daleko

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Baśnie #13: Wielki Baśniowy crossover
„Wracam do prawdziwej książki z bajkami, gdzie zawsze było moje miejsce” – tak rzecze Jack Horner po zamieszaniu, które wywołał w jednej opowieści, a zaraz potem czyni jeszcze większe w kolejnej!

Bill Willingham, amerykański scenarzysta komiksów, swój największy sukces osiągnął, tworząc w 1984 roku cykl Elementals. Nie spodziewał się, że blisko 20 lat później kolejna seria przyniesie mu jeszcze większe uznanie. Cykl Fables, który doczekał się już 150 zeszytów (nie licząc spin-offów), zdobył aż 14 prestiżowych nagród Eisnera oraz nominacje do nagrody Hugo. Za Wielką Wodą Willingham właśnie opublikował ostatni, 22 tom serii, i – mimo sugestii Vertigo – nie zamierza kontynuować tej historii. Na szczęście polscy czytelnicy są dopiero w połowie opowieści, a na rodzimym rynku dzięki wydawnictwu Egmont zadebiutował 13 odcinek Baśni.

Na przestrzeni poprzednich tomów serii Baśniowcy toczyli walkę z tajemniczym Adwersarzem. Jednak pokonanie wroga to jeszcze nie koniec problemów. Baśniogród zostaje zniszczony, Baśniowcy muszą opuścić Nowy Jork i przenieść się na Farmę, a także szykować na starcie z jeszcze potężniejszym przeciwnikiem. Wielki Baśniowy crossover to w pewien sposób zamknięta całość, którą można potraktować jako odrębną historię niezależną od głównego wątku opowieści. Oto z Różą Czerwoną chce się skontaktować znany łobuz i oszust, czyli Jack Horner, ten od magicznej fasoli. Nikt mu nie wierzy i dlatego Śnieżka wraz z Bigbym zostają oddelegowani do zbadania doniesień o tajemniczym Kevinie Thornie, potężnym Literale, który chce zapisać rzeczywistość na nowo.

Trzeba przyznać, że Billowi Willinghamowi wciąż nie brakuje wyśmienitych pomysłów i w niezrównany sposób łączy klasyczne motywy z bajek, elementy stworzonej przez siebie mitologii oraz odwołania do współczesnej popkultury. Tym razem w snuciu opowieści idzie nieco dalej – oczywiście nie sam, gdyż tym razem wspomaga go inny scenarzysta, Matthew Sturges – i poprzez włączenie do historii Literałów rozbiera konstrukcję świata stworzonego na czynniki pierwsze. Czytelnicy dowiadują się, z jakimi dylematami zmaga się autor (nieco karykaturalna postać wielkiego i zgorzkniałego pisarza Kevina Thorna), próbując wyjść poza konwenanse narzuconych gatunków (uosobionych przez antropomorficzne style, takie jak Western, Horror czy Komedia). I nie jest to oczywiście sprawa łatwa, gdy autora dotyka Twórcza Blokada (tu przedstawiona jako upośledzony brat bliźniak), a ulubione postacie, które stworzył, nie potrafią mu jednoznacznie zasugerować, co powinien zrobić (zupełnie jak anioł i diabeł, którzy często doradzają bohaterom kreskówek w podejmowaniu decyzji). Na duży plus trzeba również scenarzystom zaliczyć spore poczucie humoru, choć niektórych konstrukcji aż za nadto nadużywają (jak na przykład składanie długiego zamówienia w barze). Na szczęście Bigby jako mała zrzędliwa dziewczynka o urodzie słodkiej Shirley Temple rozbawi każdego.

Opis całej historii można by i uznać za porywający, ale jednak tak nie jest. Po części jest to wina powiązania w całość trzech różnych opowieści. Na Wielki Baśniowy crossover składają się zeszyty Fables #83–85 i dwóch spin-offów, czyli The Literals #1–3 oraz Jack of Fables #33–35. Literałowie, o ile w atrakcyjny sposób prezentują czytelnikom sposób konstruowania opowieści, o tyle ich dialogi nie są zbyt ciekawe, a scenarzyści w niewielkim stopniu wykorzystują te ich cechy, które w fantastyczny sposób je przecież różnicują. Historia Jacka ma tylko jeden jaśniejszy punkt, czyli istnienie kultu Niebieskiego, którego potencjał jednak nie do końca został wykorzystany. Za to motyw Jacka Frosta kompletnie nic nie wnosi do opowieści i równie dobrze mogłoby go w ogóle nie być. Zawiązanie akcji wieści nam rychłą konfrontację z Adwersarzem, ale niestety do tego momentu wszystko idzie bardzo opornie. Kevin Thorn to postać mocno jednowymiarowa, bez dylematów moralnych, która do realizacji swojego celu widzi tylko jedną drogę – oczywiście złą. W pewnym momencie opowieści wydaje się, że jego prawdziwym i jedynym poważnym przeciwnikiem jest on sam. Baśniowcy mozolnie, ale prą do celu, a losy Kevina Thorna już w połowie opowieści wydają się być przesądzone. O ile część nieprawdopodobnych sytuacji można konwencją wytłumaczyć, to jednak nie zabrakło kilku absurdów lub po prostu scenariuszowych głupot, jak rozważania niebieskiego byczka, które mocno psują wrażenia z obcowania z komiksem.

Wielki Baśniowy crossover mimo miękkiej okładki prezentuje się wyśmienicie. Od strony wizualnej komiks wygląda znakomicie, a za stronę graficzną tego tomu Baśni odpowiada aż sześciu rysowników! Na szczęście swoją pracę wykonali naprawdę dobrze i postacie poza pojedynczymi kadrami nie różnią się między sobą zbytnio. A ci, którzy dotrwają do końca opowieści, dowiedzą się, jak w fantastyczny sposób można wykorzystać zupełnie pustą białą kartkę!

Wielki Baśniowy crossover to naprawdę dobre czytadło na kilka wieczorów, które jednak można polecić tylko zagorzałym fanom Baśni. Na pewno nie warto rozpoczynać przygody z serią od tego tomu, a śledzący główny wątek Baśniowców nie stracą za wiele omijając tę opowieść. Jest to bardzo słabe wprowadzenie do Jack of Fables, czyli samodzielnego spin-offa przygód Jacka Hornera. Na szczęście już we wrześniu pojawi się 14 tom Baśni, w którym historia powróci do głównego wątku!