Bartnik Ignat i skarb puszczy

Legenda Puszczy Białowieskiej

Autor: Mały Dan

Bartnik Ignat i skarb puszczy
Tomasza Samojlika nikomu przedstawiać nie trzeba. Wszak w 2013 roku nazwisko to pojawiało się chyba we wszystkich dyskusjach na temat współczesnego polskiego komiksu dla dzieci. Co wcale dziwić nie powinno, bo to przecież w głowie skromnego pracownika naukowego z Puszczy Białowieskiej narodziły się takie postaci jak ryjówka Dobrzyk czy żubr Żorż, a komiksy Ryjówka Przeznaczenia i Norka Zagłady w ostatnim czasie były najlepszymi polskimi tytułami komiksowymi dedykowanymi czytelnikom najmłodszym. Jego najnowszy komiks – Bartnik Ignat i skarb puszczy – ukazał się nakładem poznańskiego wydawnictwa Centrala w ramach linii wydawniczej Centralka, która prezentuje "komiksy dla dzieci mądrych rodziców”.  

Natura w ręku wroga

Puszcza Białowieska jest miejscem niezwykłym pod wieloma względami. Znajdziemy tam na przykład ostatnie zachowane fragmenty lasów pierwotnych, które dawniej porastały znaczne obszary europejskich nizin. Ponieważ podlegała tylko prawom natury, charakteryzowało ją niespotykane bogactwo fauny i flory. Od XIV do XVIII wieku Puszcza Białowieska była rezerwatem łowieckim królów polskich i wielkich książąt litewskich. W tym czasie była ściśle chroniona przed kłusownikami i nielegalną eksploatacją. Po trzecim rozbiorze Polski, w 1795 roku, Imperium Rosyjskie zagarnęło tereny Puszczy Białowieskiej, a ludzie od pokoleń strzegący lasu stali się chłopami pańszczyźnianymi. W tym dramatycznym momencie rozpoczyna się akcja komiksu Bartnik Ignat i skarb puszczy.

Tytułowy Ignat to stary bartnik, którego rodzina z dziada pradziada zajmuje się doglądaniem pszczół zamieszkujących barcie umieszczone wysoko na drzewach. Bohater dostaje od puszczy wszystko, co jest mu potrzebne do przeżycia: schronienie, jedzenie i ubranie. Doskonale zna każdy zakątek lasu, a towarzystwa dotrzymują mu jego naturalni mieszkańcy, zwierzęta zarówno małe i niegroźne, jak jeż, żaba czy wiewiórka, jak i te ogromne i niebezpieczne, jak niedźwiedź czy wilk. Ignat żyje w magicznym świecie, gdzie porozumiewanie się z roślinami i zwierzętami nie jest niczym nadzwyczajnym, a czas płynie własnym niespiesznym tempem. Jednak bieg historii nie omija białowieskiej sielanki. Kiedy puszcza trafia w ręce nowego właściciela, prastary porządek zostaje zakłócony, a spokojne życie w zgodzie z naturą przerwane.  

Część puszczy trafia w ręce bezwzględnego i okrutnego generała Sobakiewicza (będącego odpowiednikiem historycznej postaci Piotra Aleksandrowicza Rumiancewa, obdarowanego przez carycę Katarzynę II obszarem puszczy zwanym strażą kraśniczyńską) wspomaganego przez złowieszczą bandę: nadludzkiego siłacza Iwana Dębotłuka, obdarzonego znakomitym słuchem Wowę Uchołowa i doskonale widzącego Paszę Lunetowicza. Dla nowego właściciela liczą się wyłącznie spodziewane zyski ze sprzedaży wyciętych dębów i sosen. Sytuacja staje się napięta, kiedy okazuje się, że głębi puszczy ukryty jest skarb, do którego drogę zna tylko pewien stary bartnik. Ten jednak nawet nie myśli o współpracy z najeźdźcą: dla niego liczy się przede wszystkim ocalenie pradawnego lasu i zachowanie tradycji przodków. Pomagać mu będzie rezolutna dziewczynka – Łucja.

Dla dzieci i dla rodziców

Tomasz Samojlik tradycyjnie zamieścił w swoim komiksie wiele elementów edukacyjnych, które w żaden sposób nie jawią się jako nachalne, a do najmłodszego odbiorcy docierają w sposób całkowicie naturalny. I tak dziecko podczas lektury Bartnika Ignata odbiera nie tylko przyspieszoną (choć wybiórczą) lekcję historii Polski, ale również dowiaduje się na czym polegała praca bartnika i jakimi narzędziami musiał się posługiwać. Ponadto mały czytelnik dotyka białowieskich legend, starych podań, ludowych przesądów i mądrości, poznaje postać oświeceniowego poety Franciszka Karpińskiego oraz zaznajamia się z elementami lokalnej gwary łączącej elementy języka polskiego, ukraińskiego i białoruskiego. Oczywiście spora część tych informacji będzie nowa i dla "mądrego rodzica".

Ponadto czytelnik dorosły podczas lektury nie powinien się nudzić również dlatego, że autor ukrył dla niego w kadrach sporo rozmaitych nawiązań, które dla dziecka nie są widoczne, ale dla ukształtowanego odbiorcy mogą stanowić przyjemne mrugnięcia okiem. I tak portrecista carycy Katarzyny II – mimo że nie potrafi zrobić retuszu na jej portrecie – nosi nazwisko de Photoshoppe. Generał Sobakiewicz i jego świta wydają się być żywcem wyjęci z Przygód Barona Munchausena Terry’ego Gilliama. Mała Łucja – wnuczka siostry Karpińskiego – swobodnie dorasta w duchu traktatu pedagogicznego Emil, czyli o wychowaniu Jeana Jacquesa Rousseau. Zaś szczery i otwarty Ignat jest uosobieniem "dobrego dzikusa” i realizacją idei "powrotu do natury” zawartej w Umowie społecznej genewskiego filozofa, który nota bene miał w swej biografii białowieski epizod.

Graficznie komiks prezentuje się bardzo korzystnie. Tomasz Samojlik utrzymuje uproszczoną, aczkolwiek oryginalną, cartoonową kreskę, doskonale znaną z jego wcześniejszych komiksów. Widoczny jest krok naprzód w warsztacie rysownika: więcej elementów tła, światłocień, perspektywa. Całość utrzymana jest w jesiennych tonacjach przy użyciu ograniczonej palety barw: dominują żółcie, brązy, zielenie i przygaszone czerwienie. Zamknięta w stu stronach historia uzupełniona jest o kilka stron interesujących przypisów. Książka została wydrukowana na matowym papierze - co jeszcze bardziej zmiękczyło intensywność nakładanych komputerowo kolorów - i oprawiona w sztywną okładkę z niezbyt porywająca grafiką - przynajmniej w porównaniu z Ryjówką Przeznaczenia i Norką Zagłady.

W odróżnieniu do poprzednich komiksów Samojlika, Bartnik Ignat i skarb puszczy jest historią nieco cięższego kalibru. Zamiast problemów mieszkańców lasu związanych z destrukcyjną ingerencją człowieka lub rozprzestrzenianiem się obcych gatunków, obserwujemy tutaj zderzenie przyrody z historią, w którym naturalne prawidłowości ścierają się z brutalną siłą wielkiej polityki. Tym samym opowieść jest bardziej nostalgiczna, refleksyjna, a momentami nawet przygnębiająca i smutna. Ostateczna wymowa komiksu jest jednak optymistyczna: wszak dziką naturą Puszczy Białowieskiej możemy delektować po dzień dzisiejszy. Dziękujemy Ci, Bartniku Ignacie.