Bakuman #01-03

Zróbmy sobie mangę!

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Bakuman #01-03
Od pojawienia się Death Note’a, genialnej mangi autorstwa Tsugumiego Ohby i Takeshiego Obaty, minęło już 14 lat. I choć historia o niezwykłym notatniku nie przycicha, a właściwie nabiera rozgłosu (chociaż niezbyt pozytywnego) za sprawą adaptacji filmowych, duet twórców nie próżnuje. Ich kolejna seria zatytułowana Bakuman prezentuje losy dwóch czternastolatków. Życie szkolne okazuje się jednakże tylko tłem dla głównych wydarzeń.

Moritaka Mashiro to grzeczny, pilnie uczący się i mający w perspektywie dobrze płatną pracę w korporacji chłopiec, który mimo młodego wieku wydaje się być zmęczony monotonią codziennego dnia. W dodatku targa nim platoniczne uczucie do koleżanki z klasy, Miho Azuki. Pewnego dnia w sali lekcyjnej pozostawia zeszyt, w którym poza notatkami znajdują się wykonane przez niego rysunki. Gdy próbuje go odzyskać, okazuje się, że wpadł on w ręce Akito Takagiego, klasowego prymusa. Ku zdziwieniu Mashiro, nie nabija się on z dzieł kolegi, lecz proponuje współpracę. Po wielu namowach ze strony różnych osób, obaj rozpoczynają tworzenie mangi we własnej pracowni, pozostawionej po śmierci innego mangaki, wuja Mashiro.

Bakuman wciąga od pierwszych stron, razem z Mashiro przeżywamy życiowe rozterki, a otaczająca nas poza-mangowa rzeczywistość staje się jeszcze bardziej szara niż zwykle. Początek wspólnej pracy z Akito nie jest łatwy - chłopcy znali się do tej pory tylko z widzenia. Scenarzysta, Tsugumi Ohba, płynnie rozpisał zachodzącą w ich relacji przemianę, począwszy od obojętności, przez nieufność i współdziałanie dla osiągnięcia własnych celów, aż po prawdziwą przyjaźń. Obaj bohaterowie zostali wyraziście nakreśleni, lecz można mieć lekkie zastrzeżenia, czy nie są czasem nieco zbyt dojrzali jak na swój wiek. Pomijając ten fakt oraz trochę naiwne zawiązanie wątku romantycznego, którego nie przedstawię ze względu na spojlery, opowieść trudno nazwać inaczej jak wiarygodną. Oczywiście gagów czy dowcipnych dialogów jest tu sporo, lecz odarty z ich otoczki Bakuman to w głównej mierze historia o dążeniu do realizacji marzeń wbrew przeciwnościom, ograniczeniom, alternatywnym sposobom na życie, czy przede wszystkim licznym niepowodzeniom.

A tych ostatnich jest sporo, ponieważ twórcy zadbali o wysoki realizm fabuły, co przejawia się w każdym tomiku. Chłopcy wiedzą, że do spełnienia marzeń i stworzenia całej serii, a nie jedynie one-shotów muszą się jeszcze wiele nauczyć, ale nie odbiera im to animuszu. Świetnie ukazany został proces, jaki zachodzi od powstania pomysłu na mangę aż do publikacji chociażby jej krótkiego epizodu. Jest to doprawdy mozolny cykl obarczony mnóstwem wyrzeczeń, zmęczeniem tak psychicznym, jak i fizycznym oraz nieprzespanymi nocami. Trudno ocenić, jak wiele scen umieszczonych w Bakumanie zostało zaczerpniętych z prawdziwego życia autorów, lecz trudno wątpić w pieczołowicie zaprezentowany proces twórczy i wydawniczy. Spotkania z potencjalnym wydawcą, poprawki, dziesiątki wyrzuconych do kosza notatek i rysunków, rozprawy o mainstreamowych i niszowych utworach, sposoby dobierania historii do magazynów, decyzje o rozpoczynaniu lub kończeniu serii. To wszystko i jeszcze więcej dosłownie pochłania czytelnika i w wielu momentach demitologizuje wyobrażenia o żywocie mangaki. Niemała w tym rola świetnie uwiecznionej od wewnątrz pracy w redakcji magazynu, gdzie panuje swoista rywalizacja o jak najdłuższe utrzymywanie na topie swoich protegowanych. Warto odnotować też sprawnie wplecione wątki miłosne, które pomimo sporej wagi dla fabuły i motywacji mangaków, pozostają przyjemnie nienachalne.

Fabuła to nie jedyna zaleta cyklu, ponieważ bardzo dobrze spisał się także Takeshi Obata, autor rysunków do m.in. Death Note'a i Hikaru no go. Są one bardzo drobiazgowe, drugi plan rzadko kiedy pozostaje pusty, mimika bohaterów mówi nam wszystko o ich emocjach, niekiedy przerysowując reakcje postaci, ale zawsze w granicach rozsądku. Jest to tym ważniejsze, że przez wzgląd na tematykę Bakumana większość plansz jest statycznych i bez odwzorowania uczuć protagonistów trudno byłoby o zaangażowanie odbiorcy w życie postaci.

Wszystkie trzy albumy prezentują zbliżony poziom i jeśli pierwszy z nich zainteresuje czytelnika, to samo zrobią kolejne. Jedyną słabą stroną serii jest początkowo powolne tempo, z jakim bohaterowie zabierają się do pracy. Najpierw długo nie mogą się dogadać, co do rozpoczęcia współpracy, później niespiesznie wybierają temat pierwszego dzieła - można odnieść wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Umożliwiło to dodanie mnóstwa ciekawostek o tworzeniu i wydawaniu mang oraz zarysowanie postaci i ich motywacji, acz dla niektórych ospały początek może stanowić istotną wadę.

Nawet jeżeli pierwsze tomy okażą się dla was mało interesujące, warto dać szansę Bakumanowi. Na przestrzeni kolejnych stron i tomików powoli i systematycznie rozwija się kariera dwójki bohaterów, a czytelnik ma okazję poznać kulisy pracy twórczej i wydawniczej mangaków. To świetna pozycja niezależnie od wieku, pokazująca jak ważny w drodze do celu jest nie tylko upór i odrobina szczęścia, ale też ciężka praca.

 

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie komiksów do recenzji.