Avengers. Nie poddamy się

Gdzie jest Ziemia?

Autor: Shadov

Avengers. Nie poddamy się
Nie poddamy się ze scenariuszem Ala Ewinga, Marka Waida i Jima Zuba cierpi na ten sam problem co większość eventów Marvela – jest dużo wszystkiego, ale ostatecznie wydarzenia nie zaskoczą przewrotną akcją. Czy to jednak od razu skreśla komiks?

W ułamku sekundy dzieje się nieprawdopodobna rzecz. Ziemia zostaje przeniesiona w inny wymiar. W konsekwencji na całym globie wybuchają powodzie i trzęsienia ziemi, a herosi nie nadążają z pomocą. Na domiar złego to nie jedyny problem mieszkańców i superbohaterów. Jak się okazuje rodzinna planeta została wybrana do międzygwiezdnej rozgrywki pomiędzy dwoma zaciekłymi wrogami. Pionki już są w grze, pierwsze punkty zostały zdobyte, a ziemscy herosi nawet nie wiedzą z czym muszą się zmierzyć. Na szczęście na horyzoncie pojawia się Wojażerka, dawna członkini Avengers.

O dziwo ponad czterysta stron czyta się bez większych problemów i wątki dość płynnie się zazębiają. Widać że scenariusz nastawiony jest na akcję i szybkie tempo, spychając na bok wiele relacji bohaterów. A te które gdzieś tam przewijają się w tak zwanym międzyczasie zupełnie nie wnoszą nic do historii. Nie znaczy to jednak, że Nie poddamy się jest pod tym względem wyjałowione. Postać Wojażerki i jej późniejsze tajemnice nieco mieszają w całej fabule, nadal jednak nie są to zmiany istotne dla przebiegu wydarzeń. Z założenia miały zapewne być zwrotem akcji i zaskoczyć czytającego, w praktyce pozostały dość obojętne na tle całej lektury. Ciężko napisać o fabule coś więcej, bowiem kolejne wydarzenia są do siebie bardzo podobne i bohaterowie ciągle robią to samo, czyli walczą i ścigają najeźdźców, a dopiero w końcowych rozdziałach owa passa zostaje nieco przełamana.

Fabularnie nie jest to opowieść skomplikowana i nawet nie znając zbytnio świata Marvela czytelnik odnajdzie się w realiach nakreślonych przez Nie poddamy się. Pomimo kosmicznych najeźdźców, wojowników zagarniętych z ciemnych zakamarków kosmosu i Avengersów z każdego miejsca na ziemi (Avengers, Drużyna jedności, USAvengers, Okupuj Avengers i Niezszerzeni) wiemy o co chodzi i do czego zmierza finał powieści.

Na dwoje więc babka wróżyła. Z jednej strony Al Ewing, Mark Waid i Jim Zub łączą wielu bohaterów, nadając im wspólny cel i tworząc wokół relacji intrygę, w którą zamieszane są siły znacznie przekraczające ludzką cywilizację. A z drugiej nie wzięli na siebie ciężaru głębszego zaprezentowania motywów, czy próby przemycenia czegoś mniej oczywistego, niż zwyczajna nawalanka. Jeśli idzie o eventy Marvela to nadal jednym z lepszych Tajne Imperium, poprzedzone Kapitanem Ameryką - Steve Rogers, a także twardo okładkowa Wojna domowa od Marka Millara.

Rysunkowo mamy tu do czynienia z przyjemną nowoczesna kreską. Wyraźne kontury, mnóstwo kolorystycznych kontrastów. Ogólnie jest na czym oko zawiesić to jeden z plusów tej powieści. Jest poprawnie, rzemieślniczo, a przy tym widowiskowo. 

Nie poddamy się nie jest opowieścią, aż tak ciekawą jakby mogło się wydawać. Pomysł, owszem ma duży potencjał i być może u innej pary scenarzystów zyskałby więcej niż tu. Niemniej o ile ktoś nie ma zbyt wygórowanych oczekiwań, a też ma czas na niezobowiązująca lekturę, to Nie poddamy się jest idealne. Łączy wiele wątków, nie obciąża zbytnio informacjami i można poznać naprawdę niszowych herosów.