Asteriks u Belgów

Ale dzielni ci Belgowie

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Asteriks u Belgów
Jest rok 50 przed narodzeniem Chrystusa. Cała Galia jest podbita przez Rzymian… Cała? Nie! Jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór najeźdźcom. Ale Juliusz Cezar nie uważa ich za najdzielniejszych. Dlaczego?

Nieopodal wioski Galów, w której zamieszkują Asteriks i Obeliks, znajdują się 4 obozy rzymskich legionów: Akwarium, Rabarbarum, Relanium i Delirium. Do tej pory właśnie Panoramiks i spółka wzbudzali pośród najeźdźców przerażenie, ale sytuacja się zmieniła. Nagle okazuje się, że legioniści przybywają w okolic wioski Galów na swoisty odpoczynek. Największe przerażenie w szeregach Rzymian budzą… Belgowie, których Juliusz Cezar uważa za najdzielniejszych z podbitych ludów. Taki obrót spraw nie podoba się wodzowi Galów, Asparanoiksowi. Postanawia obadać sprawę w Belgii, a towarzyszyć oczywiście muszą mu Asteriks i Obeliks.

Za scenariusz najnowszego tomu serii, która na dzień dzisiejszy liczy już 36 tomów, odpowiada niezapomniany Rene Goscinny – twórca Lucky Luke’a oraz Mikołajka. Od razu widać, że to już kolejna część cyklu i bez świeżych pomysłów ciężko utrzymać czytelnika w napięciu. Koncept wyjściowy jest nad wyraz dobry, a i nowy rejon przygody daje spore pole do popisu. Wykonanie niestety jest mocno sztampowe, a opowiedziana historia nie jest wciągająca – ot wspólne obijanie Rzymian przez Galów i Belgów. Nie zabrakło również elementów obowiązkowych – cameo piratów oraz Juliusza Cezara. Czyta się szybko, przyjemnie i prędko się zapomina, choć to ważny, bo ostatni album Goscinnego o Asteriksie – potem serie kontynuuje sam Uderzo. Widać zmęczenie serią, a Asteriks u Belgów to zdecydowanie jeden z najsłabszych tomów cyklu, nawet jeżeli jako komiks stricte dla dzieci nawet po latach prezentuje się bardzo dobrze.

Rysuje jak zwykle Albert Uderzo i tu nadal mamy ten sam, wysoki poziom graficznego przedstawienia historii. No, może Belgowie mogliby wyglądać bardziej odmiennie od Galów. Warto również zwrócić uwagę na końcową, dużą ilustrację uczty utrzymaną w stylu Piotra Bruegela Starszego.

Asteriks u Belgów to rodzime wydanie Asterix chez les Belges z 1979 roku. Widać ewolucję polskich wydań Asteriksa na przestrzeni lat. Poza lepszej jakości papierem rzecz jasna, obecna okładka jest dużo sztywniejsza od starszych, choć i tak nie unikniemy zagięć. Album zawiera jedną, zamkniętą historię i pozbawiony jest dodatków.

Jeżeli jesteś fanem przygód Asteriksa to wszystkie motywy wykorzystane w omawianym albumie znasz i niczym cię nie zaskoczą. Ot, więcej tego samego co zwykle, czyli wyprawa, lanie Rzymian i wielka uczta (tu nawet dwie) na koniec przygody. Na szczęście niezmiennie bohaterowie są dzielni, sympatyczni i pocieszni, a do tego stanowią bardzo dobre wzorce moralne – w sam raz dla milusińskich na ich początek przygody z komiksem.