Asteriks: Złoty menhir

Nieco inny Asteriks

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Asteriks: Złoty menhir
Wszyscy miłośnicy przygód Asteriksa i Obeliksa wiedzą, jak bardzo dyskusyjnym talentem dysponuje wioskowy bard, Kakofoniks. Mimo jednoznacznej opinii mieszkańców wioski o jego zdolnościach, Kakofoniks decyduje się na start w ogólnogalijskim konkursie śpiewackim. A to zwiastuje problemy.

Złoty menhir, bo o tym albumie mowa, jest świeżutką publikacją; a jej światowa premiera miała miejsce w roku 2020. W praktyce nie jest to jednak komiks, lecz adaptacja słuchowiska poświęconego przygodom Galów, które zostało wydane pakiecie ze skryptem formie książkowej w roku 1967. Zainteresowani odnajdą w posłowiu kilka ciekawych informacji odnośnie reedycji i kroków podjętych w celu przygotowania wersji komiksowej.

I co z tego wyszło? Cóż, Złoty menhir cierpi na bolączki właściwe drukowanym wersjom słuchowisk. Lektura idzie jak po grudzie i nawet świadomość, że teks powstał w zupełnie innym celu, wcale nie ułatwia odbioru. Wszelkie gagi wyraźnie napisane zostały z myślą o lektorach: są krótkie, lecz treściwe, a przy tym aż proszą się, by wypowiadać je na głos, stosownie do sytuacji modulując głos.

Dobrze się stało, że reedycja nie została ograniczona tylko do przekopiowania skryptu słuchowiska wraz z ilustracjami. Na potrzeby komiksowej adaptacji pod ilustracje zagospodarowano całe połacie stron, zostawiając tylko tyle marginesu, by móc zmieścić kteks, zaś ilustracje Alberta Uderzo przeszły niezbędny lifting, dzięki czemu album w swer formie przypomina prawdziwy komiks.

Atutem Złotego menhiru jest niewątpliwie pobudzenie wyobraźni. Dotychczas przygody Galów znane były przede wszystkim z komiksowych pierwowzorów oraz licznych adaptacji filmowych, tak animowanych, jak i aktorskich. Lektura poszerza spektrum postrzegania historii, będąc kolejnym elementem opowieści o niesamowitym sukcesie cyklu, jak i talencie jego ojców: René Goscinnego i Alberta Uderzo.

Komu bym polecił ten niecodzienny album? Na pewno nie jako formę upominku dla tych osób, którym pragniemy przekazać komiksowego, czy nawet asteriksowego bakcyla. Obawiam się, że wówczas obdarowany raczej by się zraził niż zaraził, a to najgorszy możliwy scenariusz. Złoty menhir to ewidentnie gratka dla oddanych fanów słynnych Galów, osób, które pragną poszerzyć spektrum znajomości z Asteriksem i Obeliksem nie tylko o nową formę, ale i treść. Te osoby niewątpliwie docenia omawiany album.