Alien 3

Obcy w nieco innej wersji

Autor: Shadov

Alien 3
Obcy Ridleya Scotta i Obcy 2 Jamesa Camerona to niezaprzeczalna klasyka kina grozy, będąca obowiązkową produkcją każdego miłośników filmowego science fiction. Mieszane uczucia można mieć do części Obcy 3 Davida Finchera, gdzie chociaż nadal zachowano wierność oryginalnemu klimatowi, to fabularnie było słabiej.

Mało kto jednak wie, że zanim Obcy 3 trafił do kin w obecnie znanej wersji, wytwórnia do napisania scenariusza zatrudniła Williama Gibsona, twórcę wielokrotnie nagradzanej powieści Neumancer. Niestety, jego scenariusz odrzucono. Nie był to jedyny przypadek, kiedy amerykański pisarz mógł pozowlić sobie na filmową scenopisarską twórczość. Na jego koncie znajdziemy skrypty do filmu Johnny Mnemonic oraz pojedyncze odcinki z serialu Z Archiwum -X.

Scenariusz trzeciej części Obcego nie skończył jednak w szufladzie;  po pewnym czasie upomniało się o niego wydawnictwo Dark Horse, które postanowiło zaadoptować go do serii komiksowej. Tak narodziła się pięciozeszytowa opowieść William Gibson’s Alien 3, do której rysunki tworzył Johnnie Christmas, a kolorowała Tamara Bonvillain. Wspomniana historia za sprawą Scream Comics dotarła także do Polski. Całość zamknęło w albumie zbiorczym – twarda oprawa, kredowy papier, materiały dodatkowe, a wszystko to na około 135 stronach.

Fabularnie historia Gibsona to coś zupełnie innego niż to co przedstawił David Fincher. Statek U.S.S. Sulaco (znany z drugiej części filmu) zostaje przechwycony przez stację kosmiczną Anchorpoint należącą do Weyland Yutani. Na jego pokładzie odnaleziona zostaje Ripley, a także dziewczynka Rebbecca i kapral Dwayne Hicks. Sześć godzin wcześniej, zanim Sulaco wylądował w doku Anchorpoint, na jego pokład dostał się oddział komandosów należący do stacji kosmicznej U.I.P. Rodina, który zabrał z niego resztki androida Bishopa.

Gibson w komentarzu otwierającym album wyraźnie zaznacza, że jego historia miała być kontynuacją przygód załogi ocalałej z akcji militarnej na Acheronie (Decydujące starcie) – i rzeczywiście tak też jest. Pisarz pozwolił sobie na wiele nawiązań w sferze politycznej, które tworzą opomost do oraz kontynuację wydarzeń z poprzedniej części. Również zastosował dość istotną zmianę fabularną, mianowicie Ripley w żadnej sposób nie bierze udziału w tej historii, a Hicksa, Rebbeckę i Bishopa spycha na drugi plan. Obcy 3 w głównej części skupia się na nowych bohaterach: załodze Anchorpoint oraz Rodina. Niemniej pisarz utrzymał klimat poprzednich części i w żaden sposób nie stara się scyberpunkować historii. Nadal mamy do czynienia z brutalnymi, przerażającymi łowcami, a także zdezorientowaną załogą. Wszystko znów odbywa się w zamkniętej przestrzeni stacji kosmicznej, a bohaterowie pozostają zdani jedynie na swoje umiejętności.

Zepchnięcie protagonistów na boczny tor okazało się jednym z plusów tej historii. Pozwoliło to wyciągnąć trochę potencjału z nowych bohaterów. Niemniej nie ma co spodziewać się zawiłych relacji. Całość rozwija się ciężko, a kiedy już nabierze tempa, to wszystko momentalnie za bardzo się kumuluje. Obcy Williama Gibsona to brutalna, krwawa i odrażająco-przerażająca walka z nową, lepiej rozwiniętą formą ksenomorfów.  Z której strony by nie patrzeć, jest to powtórka z rozrywki, praktycznie niczego nowego nie wnosząca do uniwersum, zaś fabuła dość spłaszczona i powierzchowna.

Swoje robi strona ilustratorska Johnnie’go Christmasa i kolory Tamary Bonvillain. Jest mnóstwo dynamicznych, fajnych kadrów dodających scenom grozy. Owszem momentami może nawet zbyt przesadzonych, ale ostatecznie pasujących do klimatu uniwersum Obcego. Na uwagę zasługuje też obszerny dodatek na końcu albumu, zawierający szkice a także kilka alternatywnych okładek.

O Obcym Williama Gibsona ciężko napisać więcej pozytywów. Historia owszem, rysunkowo dużo nadrabia i przede wszystkim trzyma klimat, jednak poza tym fabularnie mamy tu trochę klisz i raczej to, do czego fani serii zdążyli się przyzwyczaić. Oczywiście nie piszę, że scenariusz Finchera jest lepszy, bo nie jest. Obie historie chociaż trzymają klimat to nie wykorzystały potencjału, a skupiły się na znanych motywach. Z drugiej strony to również trzecia część, a więc i wprowadzenie nowości do łatwych nie należało.