Agatha Christie. Śmierć na Nilu

Rejs z morderstwem

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Agatha Christie. Śmierć na Nilu
Detektywi nie mają łatwego życia. Nawet kiedy wybierają się na zasłużony wakacje, by zakosztować egipskiego słońca i krajobrazów, szara rzeczywistość brutalnie domaga się ich uwagi. Tak jak w Śmierci na Nilu, nowej komiksowej adaptacji jednej z najpopularniejszych powieści Agathy Christie.

Podczas rejsu po Nilu Herkules Poirot angażuje się w sprawę morderstwa współpasażerki statku – młodej i bogatej Linnet Ridgeway, spędzającej wakacje wraz ze świeżo poślubionym Simonem Doyle’em. Podejrzenie szybko pada na obecną na statku byłą narzeczoną Simona, od dłuższego czasu prześladującą nowożeńców. Prędko okazuje się, że Poirot nie będzie miał łatwego zadania, gdyż nie tylko odtrącona dziewczyna miała powody do pozbycia się Linnet.

Odpowiadająca za scenariusz Isabelle Bottier obrała, podobnie jak jej koledzy po fachu przy pozostałych adaptacjach dzieł Agathy Christie, najprostszą drogę, przenosząc na karty komiksu najważniejsze wydarzenia z pierwowzoru i pozostawiając materiał źródłowy w możliwie niezmienionej formie. Czy w przypadku tak sporządzonego scenariusza coś mogło się nie udać? Niestety tak i dotyczy to elementu niezwykle istotnego dla kryminału. O ile bowiem w pierwowzorze literackim autorka – do czego zresztą przyzwyczaiła czytelników w swoich dziełach – skutecznie sprowadzała czytelników na manowce, podsuwając fałszywe tropy, wokół których mogli snuć równie fałszywe teorie, o tyle w komiksowej adaptacji już na wczesnym etapie opowieści nasuwa się właściwa hipoteza, której nie udaje się potem zburzyć podrzucanymi tu i ówdzie poszlakami. W dalszym ciągu to kryminał wart przeczytania, również ze względu na intrygę i wątki poboczne związane z innymi pasażerami, jakie przychodzi rozstrzygnąć Poirotowi, jednak co bardziej doświadczeni lub zaznajomieni z pierwowzorem czytelnicy nie dadzą się omamić zabiegom scenarzysty, zaprezentowanym – na skutek obranego formatu adaptacji – w bardzo skondensowanej formie.

Graficznie Śmierć na Nilu plasuje się o poziom wyżej niż Tajemnicza historia w Styles i Noc w bibliotece. Zasługę za ten stan rzeczy przypisuję nie tylko egipskiej scenerii, która w kilku kadrach pozwoliła Damienowi Callixte umieścić ładne tła, ale także większej uwadze przywiązanej do scenografii w zamkniętej przestrzeni statku.

Rysunki są wprawdzie lepsze niż w większości wcześniejszych odsłon, narracja sprawniejsza niż w Tajemniczej historii w Styles i Nocy w bibliotece, lecz to tylko i aż rzemieślnicze przepisanie pierwowzoru na potrzeby komiksu. W konsekwencji to kolejna solidna, acz niczym niezaskakująca adaptacja powieści Agathy Christie.