Agatha Christie. Herkules Poirot. Rendez-vous ze śmiercią

Speed dating z Christie

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Agatha Christie. Herkules Poirot. Rendez-vous ze śmiercią
Agatha Christie niejednokrotnie osadzała akcję powieści na Bliskim Wschodzie, na co z pewnością miały wpływ zarówno podróże autorki, jak i archeologia, którą parał się jej drugi mąż – brytyjski profesor Max Mallowan. W konsekwencji jedna z książek kultowej autorki rozgrywa się w Jerozolimie, a do tragicznych zdarzeń dochodzi w trakcie zwykłej – zdawałoby się – wycieczki.

W komiksowych adaptacjach słynnych dzieł królowej kryminału Herkules Poirot, bodaj najbardziej rozpoznawalny bohater wykreowany przez Christie, odbywał już podróże Orient Expressem i płynął wzdłuż Nilu. W Rendez-vous ze śmiercią małego Belga zastajemy w Jerozolimie, gdzie wprawdzie zamiaruje wyłącznie skorzystać z kulturowo-turystycznych atutów tego słynnego miejsca, a koniec końców napotyka wymagającą wyjaśnienia zagadkę kryminalną. Do hotelu, w którym się zatrzymał, przyjeżdża rodzina Boyntonów – dwoje dorosłych ludzi całkowicie zaszczutych psychicznie i kontrolowanych – również finansowo – przez twardą i nieustępliwą macochę. Wycieczka do Petry, w której prócz Poirota i Boyntonów bierze udział również kilkoro innych turystów, skutkuje śmiercią starej hetery. Odkrycie, kto ponosi winę – lub zasługę – za ten stan rzeczy, spada na barki słynnego detektywa.

Powieść pierwotnie wydana jeszcze w 1938 roku została zbudowana na podwalinie sytuacji rodzinnej Boyntonów, doprawionych drobnymi szczegółami, mającymi doprowadzić Poirota do pochwycenia złoczyńcy. Pod względem konstrukcji jest to zatem klasyczna historia spod pióra królowej zbrodni – mamy konflikt rodzinny, potencjalny spadek i rodzące się, lecz zakazane przez macochę uczucie, zawężenie grupy podejrzanych do raptem kilku osób oraz konieczność odkrycia motywu sprawcy. Sęk w tym, że o ile Christie na ogół dostarczała czytelnikom wystarczająco informacji, aby sami mogli skonstruować własne teorie na temat zbrodni, o tyle w komiksie ten aspekt potraktowano z większą rezerwą. Być może twórcy obawiali się, że podsuną pod nos odbiorców za wiele punktów zaczepienia, pozwalających przedwcześnie odkryć przyczynę i sposób zbrodni.

Finał przynosi zwrot akcji, jaki niejednokrotnie towarzyszył lekturze książek Christie, niemniej Rendez-vous ze śmiercią cierpi na dwóch płaszczyznach. Zakończenie może zaskakiwać rozwiązaniem zagadki, ale została ona przekazana w irytująco niezgrabny sposób, widoczny zwłaszcza w podrzucanych przez twórców fałszywych poszlakach i próbach skierowania uwagi na postacie niezwiązane ze śmiercią pani Boynton. Do tego dochodzą co najwyżej poprawne rysunki – jak na tereny Jerozolimy i Petry, gdzie rozgrywa się większość akcji, stanowczo brakuje ciekawszych teł. Cierpią także postaci, na czele z przyszłą denatką, ponieważ jej postać zasługuje na miano przerysowanej.

Rendez-vous ze śmiercią to jak dotąd najsłabiej zrealizowana komiksowa adaptacja powieści Agathy Christie. Autorzy niezbyt sprawnie obeszli się z materiałem źródłowym, stawiając na beznamiętne odwzorowanie kluczowych scen i silne akcentowanie fałszywych tropów, lecz gdzieś po drodze tracąc gęstą atmosferę towarzyszącą sprawie związanej z rodziną Boyntonów. Zbyt nachalne podsuwanie pod nos czytelnikowi, co i o kim ma myśleć, albo gdzie skierować podejrzenia, zadziałało negatywnie.