» Recenzje » 100 Naboi. Brat Lono

100 Naboi. Brat Lono


wersja do druku
100 Naboi. Brat Lono
Czy zastanawialiście, jak to jest być naznaczonym przez przeznaczenie? Dzień w dzień walczyć ze swoimi słabościami i próbować zapomnieć o przeszłości? Brat Lono codziennie doświadcza jego wpływu jak mało kto na tej Ziemi.

Życie na meksykańskiej prowincji nigdy nie było łatwe. Lejący się z nieba żar od zawsze utrudniał przetrwanie, podobnie jak deficyt wody i ogólne ubóstwo. Z czasem pojawił się kolejny kłopot, o ile w ten sposób nazwać narkotykową mafię i gangi walczące nie tylko między sobą, ale i nie wahające się przed używaniem przemocy w stosunku do zwykłych, z trudem wiążących koniec z końcem mieszkańców. Czy w tej skorumpowanej krainie jest jeszcze szansa na elementarną przyzwoitość? Czy przestępcy doczekają się wymierzenia sprawiedliwości? I jaką rolę w tej historii odegra Lono?

Cykl 100 naboi nigdy nie należał do lekkich, humorystycznych historii, jednakże tym razem Brian Azzarello przeniósł poziom brutalności na znacznie wyższy poziom, co swoją drogą świetnie – i niestety wiarygodnie – pasuje do Meksyku, gdzie osadzona została akcja. O skrajnie brutalnej przemocy i wojnach gangów można wiele poczytać i ten obraz zaś został sugestywnie przedstawiony na kartach komiksu. Prawo pięści dotyka wszystkich bez wyjątku: kobiet, mężczyzn, dzieci, a nawet zwierząt. Nie mają znaczenia kolor skóry, pochodzenie czy profesja.

Scenarzysta wplótł w ten świat postacie o najrozmaitszych motywacjach oraz cechach charakteru. Nie brakuje jednostek zepsutych do szpiku kości, odnajdujących satysfakcję nie tyle w odesłaniu wrogów na drugi świat, lecz w zadawaniu im bólu. Na kartach komiksu przewijają się też postacie o dobrych intencjach, ale przygniecione przez otoczenie i rzeczywistość, jak również pojedyncze osoby oddane misji, jaką jest obrona resztek prawa pośród morza przemocy. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W połączeniu z bardzo intensywnym, oddziałowującym na odbiorcę scenariuszem, historia brata Lono musi przypaść do gustu szerokiemu gronu dorosłych czytelników o twardych nerwach. Niesamowita fabuła napisana przez Azzarello w niczym nie ustępuje najlepszym opowieściom sensacyjnym czy filmowym, udowadniając, że sława cyklu jest w pełni zasłużona, a recenzowana odsłona tylko umocni jej pozycję.

Jeśli chodzi o powiązanie albumu z całym "uniwersum" 100 Naboi, to Brat Lono zupełnie dobrze radzi sobie jako samodzielny komiks, oderwany od pozostałych epizodów. Owszem, tytułowy bohater należy do grona tajemniczych minutemanów i pewna wiedza na ich temat jest wskazana, jednakże nawet czytelnicy nie mający dotychczas styczności z wcześniejszymi częściami cyklu bez problemu będą w stanie czerpać przyjemność z lektury, bez istotnego poczucia braku zrozumienia niuansów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Doskwiera za to przewidywalne, sztampowe zakończenie historii, aczkolwiek konstrukcja opowieści i klarowny podział ról raczej narzuciły oczywisty finał. To potknięcie – o ile tak można je nazwać – można więc wybaczyć Azzarello, zwłaszcza że przez większość stron Brat Lono gwarantuje mnóstwo emocji.

Pewnym paradoksem recenzowanego albumu jest miejscami zupełnie przeciętna, a niekiedy wręcz słaba oprawa graficzna. Risso potrafi co prawda osiągnąć cel, jakim jest oddziaływanie na wyobraźnię odbiorcy oraz nakreślić bandziorów tak, by budzili obawy o życie, jednakże cyfrowy sposób kładzenia kolorów zwyczajnie nie pasuje do historii. Miejscami sterylne wypełnienie barwami w połączeniu z tuszem i gdzieniegdzie pojawiającymi się pastelowymi tonami skutkuje nieciekawym efektem, przypominając troszeczkę jak książeczki dla dzieci. Jednak specjalnie to nie przeszkadza przy lekturze i finalnej ocenie komiksu.

Najważniejszy wniosek płynący z lektury jest taki, że Brat Lono gwarantuje kilka kwadransów emocjonującej lektury z bardzo wyraziście nakreślonymi postaciami, ociekającej przestępczym, brutalnym klimatem, przykuwającej uwagę czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Ponadto, jak na część większego cyklu, omawiany epizod świetnie sobie radzi jako one-shoot, w związku z czym można go śmiało polecić tak fanom serii, jaki i czytelnikom, którzy dopiero rozważali zapoznanie się z nią.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: 100 Naboi. Brat Lono
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Seria: 100 naboi
Wydawca: Egmont
Data wydania: 25 listopada 2020
Tłumaczenie: Grzegorz Gołębski
Liczba stron: 192
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328196346
Cena: 79,99 zł



Czytaj również

Batman. Detective Comics #5: Wojna Jokera
Preludium do wojny Jokera
- recenzja
Księżycówka #2: Pociąg rozpaczy
Zatańcz z wilkołakiem
- recenzja
Batman Metal. Batman, Który się Śmieje #1
Walka z własnym odbiciem
- recenzja
Księżycówka #1
Księżyc w pełni
- recenzja
Jenny Finn
Zbrodnia i kara według Mignoli
- recenzja
Lucky Luke #27: Dwudziesty pułk kawalerii
Dyplomata Luke
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.