» Baza karcianek » Artykuły » Wywiad z Krzysztofem 'szafą' Szafrańskim

Wywiad z Krzysztofem 'szafą' Szafrańskim


wersja do druku

Zaczęło się od ośmiu krasnoludów


Wywiad z Krzysztofem 'szafą' Szafrańskim
Artykuł sponsorowany

Z Krzysztofem 'szafą' Szafrańskim, animatorem polskich scen gier bitewnych i karcianych, ex-pracownikiem kultowej księgarni "Faber i Faber" oraz Kuźni Gier, z którym pracodawca pożegnał się blogową notką zatytułowaną "Koniec ery szafy", aktualnie szefem marketingu w firmie Granna, rozmawiam o pasji do "ludków" i "karteczek" oraz o pracy z uczestnikami obozów młodzieżowych organizowanych przez BT Orion.


Jarosław 'beacon' Kopeć: Był rok 1995 i...

Krzysztof 'szafa' Szafrański: Wpadły mi w ręce pierwsze teksty o RPG i fantastyce. Z kumplem staraliśmy się zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Najciekawsze w sklepiku z fantastyką wydały mi się te małe "ludki".

Zaczęło się od paczki z ośmioma krasnoludami.

I tak mi zostało na parę ładnych lat. W podstawówce nie udało mi się pograć, dopiero w liceum mieliśmy pierwsze podrygi przy próbach zrozumienia zasad, ale tak naprawdę to jeszcze nie było granie. Raczej kolekcjonerstwo i modelarstwo.

A potem...

Tak naprawdę cała poważna historia z "ludzikami" zaczęła się na studiach, jak dotarła do mnie wieść, że gdzieś ktoś organizuje turnieje. Pomyślałem, że warto spróbować nauczyć się zasad od najlepszych. Krasnoludów wciąż było mało więc zaczynałem od turniejów parowych. Startowałem pod sztandarem klubu "Overrun". Aktualnie w rankingu jest dwóch weteranów, z którymi zaczynałem. Powoli sami wkręcaliśmy się w organizowanie turniejów, a potem wszystko zaczęło nabierać rozmachu. Chciałem sędziować i organizować turnieje na coraz wyższym poziomie, w okolicach 2004 roku zdałem egzamin sędziowski, potem przejąłem szefostwo w Stowarzyszeniu "Bazyliszek". Wówczas udało się zorganizować kilka rekordowych imprez. W międzyczasie pomagałem przy organizacji pierwszych edycji Mistrzostw Europy. Razem ze znajomymi założyłem forum "Border Princes", szefowałem zarówno Liście Ligowej, jak i Liście Sędziowskiej Polskiej Ligi WFB. System rankingowy, który wtedy wymyśliłem, jest używany do dziś.

Ale to wszystko jako organizator. Jako gracz nigdy nie zająłem żadnego sensownego miejsca w turnieju. Podobnie w Magic: The Gathering. Wkręciłem się na Gambleriadzie, grałem bez dobrej znajomości zasad, potem wciąż towarzysko w liceum. Na studiach zdecydowanie mniej, bo więcej czasu poświęcałem "ludkom". Dopiero kiedy zrobiłem sobie odpoczynek od figurek w ostatnim roku pracy w kultowej księgarni "Faber i Faber", gdzie stałem za ladą i uczyłem chętnych grać w bitewniaki, wróciłem do "karteczek" i pomogłem reanimować scenę w Warszawie. Pomimo że w obie gry gram od dawna i wydaje mi się, że zasady znam dobrze, wciąż mam poczucie, że nie umiem grać. W WFB pokonuje mnie brak cierpliwości, w M:TG – trema przed lepszymi graczami.

W Magica, miałem parę razy takie sławy jak Przemek Oberbek czy Maciek Pasek "na widelcu", a przegrywałem, bo nagle mózg opuszczał mnie we wprost magiczny sposób. Na masterach battlowych z pięciu bitew grałem zazwyczaj maksymalnie trzy, bo się za bardzo nudziłem.

Jak wkręciłeś się do kadry obozów Oriona?

Starałem się, żeby wszędzie mnie było pełno. Znałem też starą kadrę, pomogłem Orionowi zorganizować to i owo, i tak udało mi się wkręcić jako jedyny niemistrzujący eMGiek. W tym roku pojadę po raz piąty.

Widzisz w dzieciakach, z którymi grasz na obozach Oriona, przyszłe gwiazdy Magica albo bitewniaków?

Staram się, żeby grali w gry zgodnie z zasadami, zrozumieli ich istotę i wszystkie jej aspekty. Staram się przygotowywać ich pod kątem turniejowym. Uczę ich unikać manipulacji przeciwników, szukać pomocy u sędziego i przygotowywać się do turniejów tak, żeby nie zginęli w gąszczu turniejowych procedur i nie ośmieszyli się przy pierwszych występach. Może to nie wygląda zbyt miło, kiedy daję im wycisk, ale większość rozumie, że to tylko dla ich dobra. Raz na jakiś czas komuś udaje się zaszczepić turniejową iskrę, ale scena "pro" to ułamek naszego hobby.

Sądząc po frekwencji na obozach, można odnieść wrażenie, że hobby w Polsce umiera? Zmieniają się jakoś tendencje w tym, co jest bardziej, a co mniej popularne?

Frekwencja i scena hobbystyczna moim zdaniem mają się dobrze. Zmienia się natomiast sposób komunikacji i wymagania hobbystów. Żyjemy w czasach cichych czytaczy forów internetowych, a nasze hobby powoli już przeszło z niszy do popkultury i część z nas jest tego świadoma. Natomiast na turniejach wciąż gra niewiele osób. To one były kiedyś jedynym sposobem, żeby spotkać się oko w oko z osobami uznawanymi za opiniotwórcze. Teraz wystarczy poczytać, bo powstały media geekowskie.

Jako Polacy jesteśmy na bieżąco z trendami światowymi, a nawet odnosimy znaczące sukcesy. Otwarcie sklepu Games Workshop w Złotych Tarasach w Warszawie też jest znakiem czasów.

Pojawiają się nowe gry i systemy, ale są też takie, do których nieustannie się wraca. Staram się pokazywać obozowiczom nowinki i ciekawostki, bo pozwala to rozwijać myślenie strategiczne i wyrabiać sobie własne zdanie o innych grach. Jeżeli uznawać, że nasze stare hermetyczne hobby traci fanów, to chyba tylko na rzecz planszówek, które mają dużo niższy próg wejścia.

Dzieciaki na obozach to raczej modelarze czy taktycy?

Nasi obozowicze jeszcze w większości przypadków nie bardzo wiedzą, z czym się to wszystko je. Dysponują tylko wycinkiem wiedzy i moim zadaniem jest pomóc im wszystko poukładać. Nie zawsze zasady podane przez kolegę starszego stażem czy porady modelarskie, które kiedyś od kogoś otrzymali, są sensowne – wtedy trzeba ich odrobinę prostować. Ale zdarzają się obiecujące talenty. Mamy wśród wychowanków aktywnych graczy turniejowych czy malarzy biorących udział w konkursach.

Jak grają dzieciaki? Często oszukują?

To nie ten klimat. Rozbieżność z zasadami wynika raczej z braku ich znajomości. Najlepsi wygrywają doświadczeniem.

A widzisz, to inaczej niż w RPG. Tam dzieciaki próbują kantować nieustannie. Ale wracając – często przegrywasz z obozowiczami?

Staram się jak najmniej, ale bez problemu najsprytniejsi mogą mnie pokonać. Grunt, że nie przegrywam przez nieznajomość zasad.


Więcej o obozach RPG i BATTLE organizowanych przez Biuro Turystyki ORION znajdziecie pod tym adresem.
Strona obozów Orion
Profil obozów Orion na Facebooku

W tym roku do grona patronów obozów RPG i BATTLE BT ORION dołączyła firma CD PROJEKT.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tagi: BT Orion



Czytaj również

Wywiad z Wojtkiem Rzadkiem
Przybyłem, poprowadziłem, zwyciężyłem