» Recenzje » Patchwork Doodle

Patchwork Doodle

Patchwork Doodle
Czy kogoś jeszcze dziwią wszelkiej maści dodatki oraz reimplementacje planszókowych hitów? Chyba już nie. Dlatego też ze stoickim spokojem przywitałem Patchwork Doodle, drugą już – po Patchwork Express – wariację na temat popularnej gry.

Zwyczaj projektowania rozmaitych wariacji i konwersji popularnych planszówek nikogo już nie dziwi. Nie inaczej jest w przypadku Doodle: Uwe Rosenberg po raz kolejny odświeżył pomysł z roku 2015: wyjął kafelki, dodał kartki i kredki, zmienił kilka koncepcji i gotowe! Niby stare, ale jednak nowe.

To co nie uległo wielkiej zmianie to gabaryt pudełka: Doodle jest jeszcze bardziej kompaktowe aniżeli pierwowzór, co wprost wynika z zawartości pudełka. W jego wnętrzu, nabywcy znajdą 30 kart skrawków, 10 kart startowych, 1 kość k6, pionek, 6 ołówków oraz opasły notatnik, który z powodzeniem wystarczy na wiele rozgrywek. Zestaw od strony wizualnej prezentuje się skromnie, ale schludnie i funkcjonalnie.

Jeszcze tytułem obowiązku: omawiana pozycja przeznaczona jest – co już samo w sobie jest rewolucją – dla grona od 1 do 6 osób w wieku od 8 lat, zaś przewidywany czas rozgrywki to 20 minut.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ruszamy po punkciki

Uwe Rosenberg lubi serwować gry polegające na kolekcjonowaniu punktów i tym razem jest dokładnie tak samo. Aby jednak przytulić nieco punktów należy rozmieścić – raczej narysować – skrawki tak, aby tworzyły pełne kwadraty, bo tylko taka forma jest punktowana. Rozgrywka podzielona jest na trzy rundy, każda składająca się z sześciu tur, po których następuje weryfikacja arkuszy graczy oraz przyznanie punktów. Na czym to polega?

Na początku każdy uczestnik otrzymuje po arkuszu, ołówku oraz karcie startowej, którą natychmiast rysuje na swojej kartce. Oczywiście można ją dowolnie obracać i "umieścić" wedle uznania. Następnie osiem losowych skrawków należy ułożyć w okręg, a pomiędzy dowolnymi dwoma umieścić pionek. I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o przygotowanie do zabawy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ołówki w dłoń!

Opanowanie reguł gry nie nastręcza żadnych problemów. Na początku tury jeden z graczy rzuca kostką i umieszcza pionek na karcie oddalonej o liczbę pól wskazaną przez wynik. Następnie wszyscy gracze mogą – ale nie muszą – narysować wskazany na karcie skrawek. Oczywiście można przedmiot swobodnie obracać skrawek w wyobraźni, po czym narysować go na arkuszu. Zgodnie z sugestią autora, tudzież kierując się poczuciem estetyki narysowane elementy można dowolnie kolorować lub nanosić wzory, dzięki czemu arkusz rzeczywiście zaczyna przypominać klasycznego Patchworka. Kiedy już wszyscy uczestnicy uporają się z zadaniem plastycznym karta jest odrzucana i następuje kolejna tura.

Runda kończy się, kiedy na stole zostaną dwie ostatnie karty. Wówczas następuje punktowanie – o czym będzie niżej – a po nim kolejny etap. Wówczas do dwóch kart z poprzedniej kolejki dokładane jest sześć kolejnych, a gra zostaje wznowiona według tych samych reguł. Identycznie też wygląda przygotowanie do rundy trzeciej, a drobna różnica – nieistotna z punktu widzenia recenzji – dotyczy ostatniej tury w grze.

Czasami zdarza się, że pionek zatrzyma się na skrawku, który wybitnie nam nie odpowiada. Wówczas wybawieniem mogą okazać się akcje specjalne, których jest cztery i mają jednorazowy charakter. Dzięki nim można wybrać inny skrawek, aniżeli ten, na którym przebywa pionek, wypełnić pojedyncze pole w arkuszu lub przyciąć skrawek tak, by lepiej pasował do kompozycji w arkuszu. Ostatnia opcja to powtórzenie już wykonanej akcji specjalnej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

I punktacja paradoksalnie nastręczająca najwięcej problemów w trakcie zabawy. Aby cieszyć się profitem punktowym, trzeba tak umieszczać skrawki w arkuszu, aby powstał jak największy kwadrat. Jeśli powstanie prostokąt, to trudno, i tak należy "wyciąć" z niego kwadrat, a sytuacji gdy wskutek pracy twórczej powstały kwadraty, to w punktacji uczestniczy ten większy. Wówczas należy wykonać proste potęgowanie a2, co określa pozyskane punkty. Jeżeli kwadrat był częścią prostokąta, wtedy za każdy wiersz lub kolumnę rozszerzającą kwadrat gracz otrzymuje po jednym punkcie. Na zakończenie zabawy przyznawane są jeszcze ujemne punkty za każde puste pole, zaś wypracowane przez trzy rudny profity sumuje się. Finalnie, w ten sposób wyłaniany jest zwycięzca.

Szyć czy rysować – oto jest pytanie!

Ponarzekajmy najpierw. Jednym z atutów klasycznego Patchworka były kafelki, które można było albo podwędzić rywalowi albo były przez tegoż gracza podbierane. Wówczas trzeba było się niekiedy mocno postarać, aby z dostępnych płytek zrobić coś sensownego.  W przypadku Doodle w związku z wyeliminowaniem elementu pobierania – a czasem po prostu podbierania – płytek, zupełnie odarto rywalizację z emocji. Rywale coś sobie rysują na karteczkach, czasami ktoś coś sobie przytnie, a zakres kolejnych opcji jest oczywisty, w związku z czym można się nieco przygotować. Raz na jakiś czas gracze podają liczbę zdobytych punktów, ktoś wygrał i to tyle…

Pozostanie zagadką, czy jest to działanie celowe, czy raczej niezamierzony, aczkolwiek logiczny efekt obranej koncepcji. Faktem jest, że Patchwork Doodle pozbawiony jest "tego czegoś". Po prostu i najzwyczajniej w świecie. W tym elemencie fanów pierwowzoru może spotkać duże rozczarowanie.

Największą zaletą Patchwork Doodle jest… tryb solo, dzięki któremu można przyjemnie spędzić czas, delikatnie tylko sobie łamiąc głowę jak zmieścić wszystkie elementy układanki na kartce papieru. Wiele gier wprowadza rozmaite progi punktowe, wyznaczające skalę sukcesu lub porażki. W tym przypadku temat został uproszczony do maksimum: uzyskanie 100 punktów jest wyzwaniem, któremu należy sprostać i albo ten cel uda się zrealizować albo nie. Ze względu na charakter gry, brak rywali jest zupełnie niezauważalny.

Szczęśliwie gra ma jeszcze inne atuciki, które sprawiają, że można po nią sięgnąć: w zabawie bierze udział 24 z 30 kart, a ich dobór i układ jest losowy. To przekłada się na całkiem sporą unikalność kolejnych rozgrywek i zachęca do sprawdzenia swoich sił przy kolejnych podejściach, chociaż kart z powodzeniem mogłoby być kilka więcej. Kolejny element doceni tylko część graczy, ale warto ją docenić. Dzięki dołączonym do zestawu kredkom można tworzyć całkiem ładne obrazy, a ograniczeniem jest tu tylko wyobraźnia graczy.

Znajomy powiedział mi, że widziałbym omawianą grę jako idealną alternatywę dla miłośników krzyżówek, którzy myślą o delikatnym rozruszaniu szarych komórek w nieco innym sposób. Jest w tym twierdzeniu dużo prawdy, chociaż nie należy też przesadnie demonizować. W Patchwork Doodle można sobie pograć tak solo, jak i ze znajomymi, aczkolwiek należy pamiętać, że tym razem Uwe Roseberg zafundował tytuł dość przeciętny, lecz wystarczająco relaksujący, dający chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków i tyle. Z jednej strony nie jest to wiele, z drugiej nie jest to mało.

Plusy:

  • grywalny – i to bardzo! – wariant solo
  • zachowana prostota zasad
  • krótki czas rozgrywki
  • wartości plastyczne

Minuty:

  • przeraźliwy wręcz brak emocji podczas zabawy
  • standardowy Patchwork po prostu jest ciekawszy
  • mogłoby być więcej kart skrawków

 

Dziękujemy wydawnictwu Lacerta za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
6
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Patchwork Doodle
Seria wydawnicza: Patchwork
Typ gry: familijna
Projektant: Uwe Rosenberg
Ilustracje: Klemens Franz
Wydawca oryginału: Lookout Games
Data wydania oryginału: 2019
Wydawca polski: Lacerta
Data wydania polskiego: marzec 2019
Liczba graczy: od 1 do 6
Wiek graczy: od 8 lat
Czas rozgrywki: 20 min.
Mechanika: Paper and Pencil, Dice Rolling



Czytaj również

Patchwork Doodle
Czy prostokąt jest kwadratem?
- pierwsze wrażenia
Patchwork Automa
Patchwork solo
- recenzja
Patchwork Express
Za krótka kołderka? Nie tym razem
- recenzja
Agricola Rodzinna (nowa edycja)
Agricola raz jeszcze
- recenzja
Wyspa Skye: Druidzi
Druidzi budują z nami
- recenzja
Wyspa Skye: Wędrowiec
Podróże małe i duże
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.