Mistress Nesala na Realm Championship

Autor: Leszek 'Sokles' Sokołowski

Mistress Nesala na Realm Championship
Z poprzedniego artykułu mojego autorstwa dowiedzieć można się było czym i jak zdecydowałem się grać, więc bez zwłoki przechodźmy do opisu gier, które rozegrałem w trakcie tegorocznych Realm Championship Eastern Plaguelands.


Runda 1, Jan Kulhanek, Grglmrgl

Zacząłem dzień od razu od gry przeciwko mocnemu graczowi i nielubianej talii. Na szczęście wygrałem rzut kością, co pozwoliło mi rozpocząć grę. Początek pojedynku był klasyczny i wyglądał tak:

Tura pierwsza: Jadefire Scout

Druga tura: Gilblin Deathscrounger. Spokojnie opanowałem sytuację przy pomocy Poison the Well. Cały problem polegał na Shadowfang Keep przeciwnika, który od trzeciej tury bronił Gilblina przed moim potencjalnym Banish Soul. Co prawda, tempo gry przeciwnika zwolniło, ale i co chwila Gilblin Deathscrounger wracał do gry. Broniłem się długo przed flipem Grglmrgl, ale ostatecznie się nie udało powstrzymać aktywacji - Gilblin raz się przedarł za 4 obrażeń, potem do tego doszedł Monstrous Upheaval za 4 punty i flip był gotowy. Jedyne pocieszenie w tym, że przeciwnik nie miał kart na ręce, ale różowo już nie było, zwłaszcza, że nawet jak będę niszczył kolejnych sojuszników przeciwnika, to i tak Gilblin będzie wracał. Pozostało mi tylko czekać i mieć nadzieję, że przeciwnik nie dobierze dobrych kart. W tamtym momencie Gilblin był sam w grobie i nie miał jak wrócić. Przeciwnik przez dwie tury nie pociągnął nic sensownego, za trzecim razem doszedł Shade of Aran. Ja dociągnąłem dwa razy Bottled Void. Pomyślałem, że nie jest ze mną najgorzej. Musiałem teraz tylko pokonać przeciwnika w tej jednej turze albo samemu paść w kolejnej. Mając Boundless Hellfire szybko przeliczyłem obrażenia. Okazało się, że mój bohater przeżyje falę ognia a przeciwnik nie. Bardzo ciężko poszło, ale udało mi się wygrać.

1-0


Runda 2, Michał Sowiński Arisella, Daughter of Cenarius)

W drugiej rundzie napotkałem kolejnego doświadczonego gracza. Tym razem talia oparta była na sojusznikach ze zdolnością Harmonize. Przy tego rodzaju talii cały czas trzeba uważać, żeby nie było ich za dużo w stole, bo jeśli ilość sojuszników z Harmonize w stole będzie odpowiednia, przeciwnik szybko zakończy grę, wstawiając coraz więcej i
więcej ally'ów. Jako, że moja talia posiada dużą ilość kart niszczących tego rodzaju kart, i to w dużych ilościach naraz (Poison the Well, Boundless Hellfire), stawiałem, że powinienem wygrać tę grę.

Z początku szło mi dobrze, ale niszczenie części sojuszników przeciwnika przy użyciu broni oraz dwóch Boundless Hellfire spowodowało, że mój własny bohater uzbierał sporą ilość obrażeń. Przeciwnik z kolei zdołał wyleczyć część swoich dzięki Keeper Yarashal oraz zaraz za nim Shade of Aran. To, oraz brak dołożenia w jednej turze jednego zasobu, spowodowało, że nie zdołałem pokonać przeciwnika.

1-1


Runda 3, Marcin Filipowicz, Edwin VanCleef Hero

Z pewnością mogę napisać, że na słabych graczy nie natrafiłem. Jak trzeba, to i z dwukrotnym mistrzem Eastern Plaguelands zagram.

Przeciwnik zaczął w drugiej turze od Distraction Technique, następnie w trzeciej zagrał Helplessness za darmo. Wyrzucił mi jedyne Boundless Hellfire z ręki. Ponadto przeciwnik zagrał Nasala Silvertree, z którą długo nie miałem co zrobić. W końcu, kiedy opanowałem stół i zacząłem zadawać obrażenia bohaterowi przeciwnika, pojawiła się Faenis the Tranquil. W odpowiedzi na mój Soul Trap, Marcin zagrał Nalis Nightbreez, za nią nadeszła kolejna Faenis
the Tranquil i było po grze. Niestety, przez całą grę nie można było w mojej ręce znaleźć Boundless Agony, który pomógłby mi powstrzymać leczenie.

1-2


Po trzech rundach Core przyszedł czas na trzy rundy Draft. Tego formatu specjalnie nie testowałem. Nie jest to proste, kiedy nie ma się grupy 7-8 stałych graczy w swojej okolicy. Sądziłem, że poradzę sobie bez specjalnego treningu. Okazało się, że było dobrze, ale nie rewelacyjnie. Przede wszystkim byłem chyba zbyt zmęczony i jednak źle nastawiony po pierwszych 3 rundach. Powinienem skończyć Core z lepszym wynikiem i być może wtedy Draft poszedłby mi lepiej.

Nie wiedzieć czemu, w trakcie draftowania, od razu nie wziąłem przy pierwszej okazji Bitey, który jest kartą absolutnie rewelacyjną. To, że trzeba grać Hunterem, jest minimalną przeszkodą, bo w tym Blocku ta klasa jest bardzo dobra w formatach Limited. Zaćmienie mojego umysłu trwało w najlepsze, drugi Bitey też przeszedł mi przez ręce i nie został. Wtedy wiedziałem już, że kto za mną zagra Hunterem, będzie bardzo trudnym przeciwnikiem. Jedyne, co mi pozostało, to pogodzić się z tym i draftować dalej. Dobrą rzeczą, którą zrobiłem, był szybki wybór zagrania Monsterami i zgarnianie wszystkiego, co dla nich się pojawiło. Jako, że byłem jedynym graczem Monsterami w swoim podzie, wyszedłem na tym nieźle.

Oto co wyszło:

1x Zovaar the Fallen
1x Blackfang Tarantula
1x Voidshrieker
1x Sinister Wathcher
1x Felguard Annihilator
1x Child of Agamaggan
1x Felguard Marauder
1x Child of Aviana
1x Earthen Crusher
1x Child of Ursoc
1x Mossbark, Ancient of War
1x Darkwater Crocolisk
1x Unstoppable Abyssal
1x Arcane Protector
3x Trogg Earthrager
1x Strongroot, Ancient of War
1x Jadefire Soulstealer
1x Leafbeard, Ancient of Lore
1x Servant of Terestian

1x Blessing of the Pure

1x Gavel of Peroth'arn
1x Durotan's Battle Harness

1x The Path to the Dragon Soul
1x Escape from Durnholde
1x The Caverns of Time
1x The Master's Touch
1x Archival Purposes
2x The Vaingloroius


Jak zwykle przy graniu Monsterami w tym formacie, moja talia nie oferowała rewelacyjnego początku gry. Tylko dwóch sojuszników za 1 oraz czterech za 2 to stosunkowo niewiele. Potem było na szczęście tylko lepiej.

Sojusznicy użyteczni tylko w talii Monsterów dają naprawdę dużą przewagę, ponieważ łatwo można w takim przypadku wykorzystać ich umiejętności, Takimi ally'ami są Mossbark, Ancient of War, Arcane Protector, 3x Trogg Earthrager[wow], [wow]Strongroot, Ancient of War, Jadefire Soulstealer (ta karta użyteczna jest akurat w każdej talii) i Leafbeard, Ancient of Lore. Także Gavel of Peroth'arn zagrany szybko daje olbrzymią przewagę w kolejnych turach. Niewątpliwą wadą talii były słabe questy. Ogólnie stwierdziłem, że źle nie jest, ale Draft skończy się pewnie w najlepszym przypadku wynikiem 2:1.


Runda 4, Kacper Głębinowski, Hamuul Runetotem

Przeciwnik złożył talię opartą na Taurenach, która była wolna. Ewidentnie brakowało mu jednej lub dwóch mocnych kart do stwarzania większego zagrożenia albo ich po prostu nie dociągnął. Gry były szybkie i bez historii, w obu szybko wszedł Gavel of Peroth'arn (odpowiednio w trzeciej i czwartej turze). Następnie wchodzili sojusznicy kolejno za 4,5 i 6 zasobów, a z broni w międzyczasie schodzili sojusznicy przeciwnika.

2-2


Runda 5, Piotr Szołtysek, Medivh the Corrupted

Zacząłem pierwszą grę. Szybko narzuciłem tempo, a że co turę wstawiałem coś coraz większego, problemu z wygraną nie było. W drugiej grze byłem zbyt pewny siebie i dałem się zaskoczyć. Przeciwnik zaczął, ja miałem sojuszników dopiero od trzeciej tury, a w piątej oponent zagrał Nimandę zabierając mi sojusznika z kosztem 4. Nimandy nie miałem jak zlikwidować, więc szybko zrobiło się 1:1 w grach. Trzecią grę na szczęście zaczynałem i pamiętając, co się działo w drugiej, szybko wystawiałem kolejnych sojuszników, aby ewentualna Nimanda niewiele mogła zrobić. Przeciwnik tym razem miał słabsze karty na ręce. Wygrałem.

3-2


Runda 6, Oscar Malisiewicz, Huln Highmountain

I oto wykrakany wcześniej Hunter, któremu tak dużo dobrych kart puściłem. Był tylko dwa miejsca ode mnie, więc cóż... miał wszystko. Do tego całkiem sporo dobrych hordowych sojuszników. W żadnej grze nie zobaczyłem Gavel of Peroth'arn, więc nawet zbyt wielkiego oporu nie stawiałem. Dwie szybkie gry i po krzyku.

3-3


Zgodnie z oczekiwaniami, draft skończyłem z wynikiem 2-1. Miałem przed sobą jeszcze 3 rundy Core'a.


Runda 7, Josef Pospisil, Grglmrg

Kolejny raz natrafiłem na zielonego Huntera. Po wygranym rzucie kostką, przeciwnik zaczął od znanej i kochanej lokacji, Shadowfang Keepa i Jadefire Scout. W drugiej turze ze zdolności Keep Scout został poświęcony, żeby wstawić Hemet Nesingwary. Prey on the Weak poradził sobie z nim i okazało się, że przez to przeciwnik nie miał co zagrać w swojej trzeciej turze, ponieważ liczył na to, ze uda mu się za pomocą Hemeta przyspieszyć wejście ally'ów z wyżsyzm kosztem. Nie było problemu z pozbyciem się w piątej turze Yertle, ale przez Shadowfang Keep musiałem zagrywać Boundless Agony, żeby móc zadawać jakieś obrażenia przeciwnikowi. Sam jednak, nie mogąc się leczyć, byłem w trudnej sytuacji. Przeciwnik nie zdołał w tej grze zrobić flipa swojego bohatera, co znacząco mi pomogło. Bardzo długo czekał z rzuceniem do walki Legacy of the Legion, obawiając się mojego Poison the Well. Ostatecznie musiał to zrobić, a ja Poisona miałem. Niestety, dla niego nie mogąc nic sensownego dobrać przez trzy tury, nie miał już możliwości wygrać.

4-3


Runda 8, Przemysław Staniszewski, Edwin VanCleef

Kolejny Warszawiak z Edwinem... klątwa jakaś, czy co? Gra wyglądała podobnie do tej z drugiej rundy. Następowały długie wymiany sojuszników na stole. Tym razem było z mojej strony Boundless Agony, ale okazało się być obusieczne, bo nie mogłem się nic wyleczyć z Bottled Void. Ostatecznie nie mogłem dociągnąć przez trzy tury karty, która dobije przeciwnika i ostatecznie to ja padłem.

4-4


Runda 9, Piotr Kaźmierczak, Augh

Byłem już w trakcie dziewiątej rundy mocno zmęczony i dość zniechęcony, do tego źle oceniłem talię przeciwnika jako bardzo agresywną i zacząłem grę ze złą ręką. Przeciwnik szybko ogarnął moje początkowe zagrożenia jakie wrzucałem do gry, w czwartej turze wstawił Infinite Brilliance i już spokojnie ciągnąc dwie karty, co turę wygrał łatwo i szybko.

4-5


Ostatecznie skończyło się na dość średnim wyniku 2-4 z części core. Mogło być zdecydowanie lepiej, jednak dobrzy przeciwnicy i sporo błędów przełożyło się na taki, a nie inny wynik. Talia sprawowała się dobrze. Pewnie jakieś pojedyncze elementy można by wymienić i dopracować, ale jako całość działała jak trzeba. Czasem brakowało po prostu trochę szczęścia.