» World of Warcraft TCG » Talie » Grglmrgl dla każdego

Grglmrgl dla każdego

Grglmrgl dla każdego
Zbliża się koniec pierwszego etapu kwalifikacji do kolejnych Realm Championships, ktore odbędą się w maju 2013 roku. Pierwszy etap odbył się w formacie Sealed dodatku War of the Ancients. Był to świetny moment, by wypróbować swoich sił w formacie limited i okazja dla nowych graczy, którzy pragną poznać WOW TCG, a nie posiadają jeszcze własnej talii.

Teraz jednak nadszedł czas na chwilę świątecznego spokoju. W świecie WoW TCG również przyszła pora świętowania, która ukazuje się w postaci takich lokalnych turniejów jak Winterveil czy charytatywny turniej o nazwie Chase the Can. Ta chwila błogiego świątecznego spokoju jest jednak tylko ciszą przed burzą, ponieważ już w styczniu rozpoczną się kolejne turnieje kwalifikacyjne do Realm Championships, którę tym razem będą rozgrywane w formacie Core, co oznacza, że znów nadszedł czas na przewertowanie swoich albumów w celu odszukania odpowiednich kart, które pozwolą nam złożyć talię, dzięki której zajmiemy jak najwyższe miejsca w trakcie kwalifikacji do Realmów.

Zbliża się też najciekawszy moment w roku dla WoW TCG, ponieważ w wielu miastach Polski odbędą się Realm Qualifiers, na którcyh będzie można nie tylko zdobyć potrzebne do kwalifikacji punkty, ale również foliowane karty oraz boostery z najnowszego dodatku. Będzie to świetna okazja do przetestowania talii zawierających karty z War of the Ancients - dodatku, którego odkrywanie wszystkich możliwości dopiero się zaczęło.


Realm Qualifiers wzbudzają we mnie zawsze pozytywne emocje wobec WoW TCG, jednak to, co na mnie oddziałuje dobrze, w przypadku wielu innych graczy mniej zainteresowanych turniejową sceną WoW TCG, może wzbudzać pewną formę strachu lub niepewności. Zazwyczaj dzieli się graczy WoW TCG na dwie kategorie.

Pierwsza kategoria to ci, którzy grają w tę karciankę tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności. Chcą po prostu od czasu do czasu miło spędzić wieczór ze znajomymi przesuwając kartoniki po stole nie chcąc ani przeznaczać na to zbyt wiele wysiłku, ani pieniędzy. Cieszą się, że mogą pograć w zaciszu domowym w karciankę, która nawiązuje do World of Warcraft i nie interesuje ich rywalizacja na poziomie turniejowym.

Druga kategoria to gracze WoW TCG, którzy biorą aktywny udział w turniejach. Interesuje ich rywalizacja oraz wygrywanie, a przyjemność czerpią nie tylko z samej gry, ale również z wyjazdów na większe i mniejsze turnieje. Z chęcią przeznaczają czas i pieniądze na jak najlepsze poznanie gry.

Często jednak pomija się jeszcze jedną kategorię graczy, która również istnieje w świecie WoW TCG, a jest to połączenie dwóch wcześniej tu wymienionych - gracze, którzy pragną być jak najlepsi, cenią sobie rywalizację i wygrywanie, przy czym nie są oni w stanie jeździć na wszystkie międzynarodowe turnieje i nie mają środków na kupno wszystkich dostępnych kart, zatem z powodu pewnych ograniczeń swoją chęć rywalizacji ukierunkowują zazwyczaj na lokalną scenę turniejową. Często uczestniczą w battlegroundach, składają talie, które umożliwiają im wygranie z resztą lokalnych graczy. To oni przeżywają często najwięcej dylematów, bo muszą starać się zrównoważyć swoje pragnienie bycia jak najlepszym z ograniczaniem ilości środków, które mogą przeznaczyć na karty. Gracze ci również są podatni najbardziej na to, co zachodzi w samej grze, ponieważ nie zadowala ich sama gra ze znajomymi w zaciszu domowym. Pragną prawdziwej rywalizacji fair play, a w takim przypadku nie zawsze są w stanie wygrać, bo nie mają środków, by kupić wszystkie najlepsze karty.

Dla części graczy z tej trzeciej kategorii Realm Qualifiers to okres, w którym pojawiają się powtarzające się dylematy. Nie wszyscy tak jak ja pozytywnie podchodzą do serii Realm Qualifiers. Wiele razy już słyszałem lub czytałem wypowiedzi graczy, którzy twierdzili, że jeszcze nie są na tyle dobrzy, by brać udział w takim turnieju jak Realm Qualifier; że nie mają szans w walce z bardziej doświadczonymi graczami, szczególnie w przypadku formatów Constructed; że po prostu nie nadają się jeszcze do gry na poważnym turnieju. Ich chęć rywalizacji kłóci się ze zwątpieniem czy aby na pewno jest sens rywalizować w takim przypadku. Gracz z trzeciej kategorii nie lubi przecież ciągle przegrywać.

Uważam, że te argumenty nie powinny być przeszkodą przed braniem udziału w Realm Qualifiers. Kwalifikacje do Realm Championships tak naprawdę niewiele się różnią od innych lokalnych turniejów. Tak, Realm Qualifiers to tak naprawdę lokalny turniej. Oczywiście, nagrody są odrobinę większe tak jak i stawka, ale nadal w swojej formie nie odbiega wiele od tego, co zazwyczaj dzieje się na zwykłym battlegroundzie. Nie spotkamy na każdych kwalifikacjach samych weteranów, którzy brali udział w wielu DMFach. Zazwyczaj nawet taki turniej będzie składał się właśnie z ludzi, którzy przede wszystkim swoje doświadczenia wiążą z lokalną sceną turniejową, a nie międzynarodową.


Zawsze jednak pozostaje kwestia talii. Wielu graczy, których nie stać na wydanie wielu tysięcy złotych na najmocniejsze karty często porzuca myśl o grze w Realm Qualifiers czy innych turniejach rozgrywanych na terenie Polski, ponieważ myślą, że bez niezwykle drogiej talii nie mają szans na osiągniecie dobrego wyniku. Zapominają jednak przy tym o pewnych elementach charakterystycznych dla turniejów WoW TCG niższego oraz średniego szczebla, takich jak battlegroundy czy Realm Qualifiers.

Większość graczy z lokalnych turniejów nie przystępuje do nich z taliami, które można spotkać na listach top 8 z międzynarodowych turniejów. Zazwyczaj są to własne twory lub talie, które opierają się na tych czołowych spisach, ale nie są identyczne. Przykładowo, na lokalnych turnieju możemy często spotkać gracza, który będzie grał czerwonym Magem znanym z większych turniejów, ale w przypadku tego gracza talia ta będzie posiadała tylko część tego, co możemy zobaczyć ze spisu top 8 DMF. Na lokalnym turnieju prędzej spotkamy Mage'a, który będzie posiadał Ice Barriery, ale już nie Mazu'kony, ponieważ tak jak wielu lokalnych graczy należy on do trzeciej kategorii i nie stać go na wszystkie karty. Z takim Magem z pewnością można rywalizować, jeśli tylko podejdzie się do tego z otwartym umysłem.

Nie wszystkie karty w topowych taliach są niesamowicie drogie. Niektóre pomysły czołowych graczy świata może wykorzystać każda osoba, bez względu na zasobność swojego portfela. Celem tego artykułu, jak i paru kolejnych mojego autorstwa, będzie udowodnienie prawdy, która znajduje się w poprzednim zdaniu. Chcę pokazać, jak niewiele czasem potrzeba, by przy wykorzystaniu pomysłów innych zbudować talie, które pozwolą jak równy z równym walczyć na lokalnych turniejach. Będę przedstawiał talie, które będą zmienioną wersją tych, które osiągnęły sukces na międzynarodowej scenie. Moje zmiany będą polegały na tym, że będę starał się zastąpić te najdroższe karty innymi, o wiele tańszymi, przy zachowaniu głównych walorów talii. Nie z każdą czołową talią można to zrobić bez znaczącego ich osłabienia, jednak ja będę wybierał te, które nawet po wykluczeniu tych najdroższych kart będą posiadały na tyle duży potencjał, by móc dać graczowi zwycięstwo na lokalnym turnieju jak battleground czy Realm Qualifiers, a przynajmniej pewność, ze nie jest on na straconej pozycji w każdym kolejnym pojedynku.


Zanim podam swój pierwszy zmieniony spis, muszę najpierw przedstawić kilka warunków, którymi się kierowałem w trakcie składania talii oraz których każdy czytelnik będzie musiał być świadom w trakcie czytania jak i grania taką talią, jeśli zdecyduje się pewne pomysły wypróbować. Są one następujące:

Postawa zwycięzcy – dedykuję kilka kolejnych spisów mojego autorstwa właśnie graczom, którzy pragną rywalizować na lokalnej scenie turniejowej i chcą grać takimi taliami, które nie wyssą wszystkich oszczędności, a zarazem pozwolą im być godnym przeciwnikiem, a nie tylko tak zwanym "chłopcem do bicia". Pragnienie bycia lepszym graczem wiąże się również z poznawaniem pomysłów innych, dlatego też kilka kolejnych tekstów może nie pod pasować gustom graczy, którzy stawiają przede wszystkim na oryginalność. W tym przypadku przede wszystkim będzie liczyć się skuteczność, nawet jeśli za cenę tego będziemy opierać się na pomysłach innych.

Obniżanie kosztu, ale z umiarem – gdy piszę, że będę starał się znaleźć substytuty dla najdroższych kart, na pierwszym miejscu będę stawiał wymianę takich kart jak Edwin VanCleef, Mazu'kon i innych, które albo osiągnęły trzycyfrową cenę za sztukę, albo znajdują się bardzo blisko tego poziomu. Pewne karty rare, mimo że są rzadsze, nie osiągają astronomicznych cen, a nadal są bardzo grywalne. Przyjmuję, że gracz, który już regularnie uczestniczy w polskich turniejach albo ma taki zamiar, jest w stanie wydać przynajmniej kilkadziesiąt złotych na pewne ulepszenia. Oczywiście będę starał się obniżyć cenę modyfikowanych talii do jak najniższego poziomu, ale nie zawsze będę w stanie podać spis, który będzie zawierał karty kosztujące 50 gr lub 1 zł za sztukę, jak to ma miejsce zazwyczaj w przypadku uncommonów i commonów.

Unleash the Swarm! mówimy nie! – talie oparte na Unleash the Swarm! oraz armii Murloc Coastrunnerów uważam, za bardzo dobre narzędzia do nauki gry dla początkujących graczy, którzy dopiero zaczynają poznawać zasady gry. Jednak w przypadku, gdy komuś zależy na dalszym rozwoju swoich karcianych umiejętności, powinien porzucić grę takiego rodzaju talią. Oparcie swojego planu gry za każdym razem, obojętnie z kim mamy do czynienia, na szczęśliwym dobraniu Unleash the Swarm!, odbiega daleko od tego, czym chciałbym się tutaj zająć. Oczywiście, taka talia jest jedną z najtańszych, jakie można złożyć, ale w takim typowym murlocowym tworze pozostaje bardzo mało miejsca na jakąkolwiek inwencję. Również skuteczność talii opartej Unleash the Swarm! nie jest wysoka z powodu tego, że istnieje w dzisiejszym metagame wiele tanich kart, które bezproblemowo są w stanie zneutralizować działanie typowej, murlocowej talii. Pragnę wypromować takie pomysły na lokalną scenę turniejową, które będą mniej opierały się na szczęściu, a bardziej na solidnej konstrukcji, która nie będzie zawodzić gdy nie dobierzemy jednej kluczowej karty w odpowiednim momencie.

Przybliżona wycena kart, a nie dokładna – nie będę dokładnie wyceniał każdego spisu po zmianach. Będę zakładał, że większość commonów będzie kosztowała od 50 gr do 1 zł, a uncommony będą trochę więcej - od 1 zł do 2 zł. Również ceny poszczególnych kart rare czy epic będę podawał w przybliżeniu do rzeczywistości. Jeśli zdarzy się, że napiszę, że dana karta kosztuje około 26 zł, a ktoś nagle zdecyduje mi się wytknąć, że to nieprawda, bo kosztuje 30 zł, nie będę się o to kłócił. Moim celem jest pokazanie takich talii, dzięki którym miłośnicy lokalnych turniejów będą w stanie zaoszczędzić sumy wielkości kilkuset złotych, a nawet kilku tysięcy, a nie tylko kilkudziesięciu czy kilkunastu. Nie zmienia to faktu, że będę starał się jak najdokładniej podchodzić do kwestii cen.

Talie, które nie podbiją całego świata – moje propozycje talii będą podane z myślą o metagame lokalnych turniejów, takich jak battleground czy nawet Realm Qualifiers. W takim miejscu nie powinno się obawiać, że na każdym kroku będziemy spotykać graczy oraz talie prosto z areny DMF czy jeszcze większego turnieju. Większość graczy będzie posiadała decki, które nie mają kompletu wszystkich najsilniejszych kart. W takim środowisku spokojnie można myśleć o rywalizacji pełnej wyrównanych pojedynków, a nawet jeśli zdarzy się, że od czasu do czasu trafimy na starego weterana międzynarodowych aren, to nie powinniśmy opadać na duchu. Nawet takiego kogoś można pokonać przy odrobinie szczęścia, szczególnie w formacie Core, gdzie gra się do jednej wygranej. Należy jednak pamiętać, że te same propozycje mogą nie sprawdzić się na wielkim turnieju. By podbić te areny potrzebna jest większa inwestycja, ale to już jest zupełnie inny temat, bo na takich turniejach jak DMF czy Mistrzostwa Świata spotyka się w każdej rundzie doświadczonego gracza. Możemy wygrać raz z taką osobą, ale już raczej nie mamy szans, gdy co rundę możemy natrafić na talię naszpikowaną Edwin VanCleefami. Ja skupię się w najbliższym czasie na lokalnym środowisku, gdzie aż takich luksusów nie widzimy na każdym kroku.


Przejdźmy teraz do pierwszego spisu talii, którym uważam, że warto grać i wygrywać na lokalnym battleground. Oto jak wygląda:

Hero: Grglmrgl

Allies:
4x Crazy George
4x Jadefire Scout
4x Gilblin Deathscrounger
4x Child of Agamaggan
4x Pygmy Firebreather
3x Unstoppable Abyssal
3x Neferset Champion
4x Kress, Herald of the Hunt
4x Jadefire Hellcaller

Ablities:
4x Concussive Barrage
4x Monstrous Strike
4x Monstrous Upheveaval
3x Monstrous Mark

Equipment:
3x Bottled Spite

Quests:
4x If You're Not Against Us...
4x Wake of Destruction


Talia oparta na Grglmrgl idealnie spełnia wszystkie warunki talii dla lokalnego gracza spragionego zbioru kart, która pozwoli zagrozić lokalnym przeciwnikom na każdym kolejnym turnieju typu battleground.

Powyższy spis oparłem na kilku spisach z takich turniejów jak tegoroczne Mistrzostwa Świata w Atlancie. W tym przypadku największy wpływ wywarła wersja Jima Fleckensteina, którego spis już wcześniej opisałem tutaj. W wersji Amerykanina znalazło się jednak kilka droższych kart, których gracz działający tylko na lokalnej scenie może nie chcieć albo nie móc kupić. Mam tutaj na myśli przede wszystkim takie karty jak Commdaer Ulthok, General Husam, Legacy of the Legion czy Pygmy Pyramid, które w Polsce są bardzo trudnymi do zdobycia i drogimi kartami. Cena tych poszczególnych kart waha się w graniach od około 60 do 150 zł za sztukę. Takie wysokie ceny dla lokalnego gracza są nie do przyjęcia. Czołowi gracze świata mogą, a nawet muszą kupować najdroższe karty, by pozostać konkurencyjnymi na arenie międzynarodowej. Gracz, który interesuje się tylko lokalną, a nawet krajową sceną, nie musi ponosić aż takich kosztów, by nadal mieć szansę na wysokie miejsce nawet na Realm Qualifiers. Zaryzykuję i powiem, ze można nawet pokusić się o dobry wynik w przypadku Realm Championships, ponieważ tu również ważną rolę odgrywa format Draft, a nie tylko constructed.

Na szczęście, w przypadku Grglmrgl istnieje wiele kart, które są w stanie zastąpić te najdroższe sztuki. Talia w takim przypadku nie będzie jednak aż tak wybuchowa jak miałoby to miejsce w przypadku skopiowania całego spisu Jima Fleckensteina. Nadal jednak będzie to talia, która na lokalnej scenie może siać postrach wśród innych graczy, którzy albo mają talie nieprzygotowane do walki z takim archetypem, albo są niekompletnymi turniejowymi wersjami z większych imprez.

Skąd taka pewność? Otóż, jak już kilkakrotnie wspominałem we wcześniejszych artykułach, największa siła tego rodzaju talii tkwi nie w ally'ach, które znajdują się w talii, ale w samym flipie karty bohatera. Ferocity jest jednym z najsilniejszych i najbardziej cenionych keywordów w WoW TCG. Aktywowanie umiejętności Grglmrgl powoduje, że każdy kolejny ally, który wejdzie do gry po stronie Huntera, staje się śmiertelnym pociskiem. Żaden bohater nie jest w stanie na dłuższą metę poradzić sobie z armią ally'ów posiadających Ferocity. Musi mieć nadzieję, że uda mu się szybciej dopaść murloca, bo przejęcie kontroli po aktywacji flipa jest mało możliwe. Prędzej czy później taki bohater, który będzie się tylko bronił, padnie.

Dlatego kluczowym oraz najtrudniejszym zarazem zadaniem w trakcie gry taką talią jest jak najszybsza aktywacja flipa Grglmrgl. Jeśli to się uda, to już obojętnie jakich monsterowych ally'ów mamy w talii, prędzej czy później wygramy. Oczywiście, taki General Husam z Ferocity jest przerażającym przeciwnikiem, ale na lokalną scenę turniejową seria ataków takich ally'ów jak Gilblin Deathscrounger i Pygmy Firebreather powinny wystarczyć, by osiągnąć ten sam cel, czyli zwycięstwo.


Legacy of the Legion oraz inne najdroższe karty zastąpiłem większą ilością monster ally'ów z serii common i uncommon, które kosztują przysłowiowe grosze. Starałem się podobierać takie, które pozwoliłyby zachować jak najlepszy curve. Jest to wersja aggro Grglmrgla, dlatego też postanowiłem włożyć Monstrous Mark, który doskonale pasuje do tej talii. Ta karta była popularnym wyborem w tracie sezonu, w którym rozgrywano format Block Aftermath. Straciła z czasem na popularności, co nie oznacza jednak, że nadal nie jest ona w stanie poważnie zagrozić przeciwnikowi. Po prostu na międzynarodowej arenie pojawiły się jeszcze lepsze karty, takie jak Legacy of the Legion i trzeba było zdecydować, które będą lepszym wyborem na międzynarodowej arenie WoW TCG.

Istnieją tylko dwie droższe karty, których nie jest się w stanie zastąpić grając Grglmrgl. Są nimi Gilblin Deathscrounger i Concussive Barrage. To jak ważne są to karty dla tej talii dobrze ukazuje analiza statystyczna przeprowadzona przez Scotta Landsisa an łamach wowtcg.com: klik!.

Z czołówki przeanalizowanych talii z Mistrzostw Świata w Atlancie wszyscy gracze zdecydowali się na grę z Gilblin Deathscrounger. Średnia ilość kopii tej karty na jedną talię wyniosła 4, czyli maksymalną ilość sztuk, ile można mieć w talii. Odrobinę niższy wynik osiągnął Concussive Barrage. Pojedynczy gracze mogli się zdecydować na Beast Mastery, ale tutaj również należy uznać, że to Concussive Barrage jest kartą, bez której będzie nam bardzo trudno się obyć.

Gilblin Deathscrounger i Concussive Barrage są kartami, które pozwalają myśleć o bardzo szybkiej aktywacji flipa Grglmrgla. Nawet jeśli za pierwszym razem nie uda się zaatakować Gilblinem, możemy mieć pewność prawie w każdym przypadku, że wcześniej czy później ten ally powstanie z grobu i uderzy przeciwnego bohatera. W takim przypadku wystarczy, że użyjemy drugiego Concussive Barrage i zadamy kolejne cztery punkty obrażeń, co da nam możliwość użycia alternatywnego kosztu flipa. Nie zapominajmy, że sam Concussive również może dać nam przypadkowe wygrane od czasu do czasu. Na moje nieszczęście sam miałem okazję przegrać pojedynki, w których przeciwnik dobrał 3 lub 4 i natychmiast dobijał mnie za ich pomocą. Bez tych kart możliwość szybkiego aktywowania flipa drastycznie spada, a na flipie powinno nam najbardziej zależeć.

Istnieje również możliwość, że po pewnym czasie niektórzy gracze chcieliby wzmocnić taką talię kompletem jednej z droższych kart. Moim zdaniem pierwszą inwestycją jaką warto dokonać, to kupno Pygmy Pyramid, który sam z siebie jest bardzo dobrym ally'em, ale również jego tokeny dobrze współdziałają z Monstrous Upheaval oraz Monstrous Mark.

Ceny Gilblin Deathscrounger oraz Concussive Barrage są znacznie wyższe niż w przypadku zwykłych commonów czy uncommonów. Koszt Gilblina to około 20 zł, a hunterowa ability wynosi około 15 zł. Są to jednak koszty, które warto ponieść, ponieważ z pewnością te karty należą do grywalnych, nie tylko w Monster Hunterze. Reszta kart to bardzo tanie commony i uncommony, które nie są nawet średnim obciążeniem dla portfela gracza. Monstrous Mark również należy do grupy bardzo tanich kart rare w przedziale 1-5 zł.


W ten sposób udało mi się przedstawić pierwszą z serii budżetowych wersji talię opartą na konstrukcji czołowego gracza WoW TCG. Z talii, która może kosztować ponad tysiąc złotych, stworzyłem wersję znacznie tańszą, której cena wyniesie około 200-300 zł, w zależności za ile uda nam się zdobyć wszystkie uncommony i commony. Jest to doskonały przykład tego jak można wykorzystać pewne pomysły mistrzów WoW TCG tak, by przystosować je do naszych zasobów.

Tym razem wybrałem wersję aggro Grglmrgla, a w kolejnym artykule postaram się przybliżyć bardziej kontrolną wersję talii opartej na tej karcie bohatera. Zmiany, których będę dokonywał w kolejnych taliach, będę opierał na takich samych zasadach jak w dzisiejszym przykładzie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~Wosho

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Fajny pomysł na serię artykułów, czekam na więcej:)
23-12-2012 18:29

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.