Witam wszystkich czytelników. Na pierwszy ogień, bo w moim debiutanckim artykule na Polterze, chciałbym poruszyć temat Contemporary. Format ten w tym momencie jest w mojej ocenie najbardziej atrakcyjny. Niedawne bany, które pozbyły się z formatu
Leader of the Pack i
Viewless Wings przyczyniły się do powrotu kilku zapomnianych konstrukcji.
Po krótkiej analizie metagame można zauważyć, że składa się on głównie z czerwieni. Bardzo silny jest Warlock, Rogue, Shaman, Hunter, Paladin i Mage, a niedaleko z tyłu jest jeszcze Druid i Priest. Po banach w Alliance nie widać za wiele. Ciekawym i bardzo wybuchowym deckiem jest niebieski Shaman oparty na
Crul'korak, the Lightning's Arc, który dzięki Thrallowi zyskał wiele na sile. Kolejnym deckiem wracającym do łask jest zapewne solo Rogue, który może zaskoczyć już w DMF Poznań. Do tego czasu pojawi się jeszcze jeden dodatek, ale już teraz warto powoli ogrywać kolejne archetypy. W trakcie testów mam także aggro Warlocka pod niebieską banderą, ale to póki co tajemnica. Monster to przede wszystkim nadal mocna kontrola Death Knightowa oraz solo Mage na
Arcane Potency.
Opisanie tychże konstrukcji zajęłoby mi kupę czasu, dlatego na razie skupię się na pierwszej, reprezentującej frakcję Horde -
Amaxi the Cruel, która uległa niewielkim zmianom od czasu gdy grałem nią na Mistrzostwach Europy w Pradze.
Hero:
Amaxi the Cruel
4x
Shadowfang Keep
3x
Tattered Dreadmist Mantle
4x
Cairne, Earthmother's Chosen
3x
Miniature Voodoo Mask
4x
Sardok
4x
Bazul, Herald of the Fel
3x
Summoning Portal
4x
Life Tap
3x
Thrall the World-Shaman
3x
Jex'ali
3x
Banish Soul
2x
Bottled Void
4x
Kahul the Sunseer
4x
Boundless Hellfire
4x
Daedak the graveborne
1x
Aggra
1x
Thrall, Warchief of the Horde
3x
Mazu'kon
3x
Nightfall
Wybór bohatera był dla mnie oczywisty. Dzięki flipowi możemy poprzez fazę combat zneutralizować efekty wrogich
Pygmy Piramid,
Daedak the Graveborne'ów i
Mazu'konów. Remove from the game uprzykrza również życie takich klas jak Druid czy Shaman, ktore posiadają karty przywracające z grobu do gry własnych sojuszników. Poza tym, zwiększona ilość trójek pomniejsza znaczenie umiejętności
Kalii of Silvermoon City.
Deck ten to klasyczny midrange, który w walce z aggro polega na niesamowitych ilościach leczenia i removalu, podczas gdy w grze z kontrolną talią prowadzimy grę agresywnie, wykańczając przy pomocy Nightfall.
Ciekawym elementem talii jest sposób walki z klasami noszącymi płytowe zbroje. Zamiast podejmować jałowe próby niszczenia ich ekwipunków, postanowiłem wsadzić do decku zabójczego taurena, jakim jest Kahul the Sunseer. Jeśli gra toczy się wystarczająco długo, wystarczy dozbierać odpowiednią ilość tych kart na ręce i skończyć grę w jedną turę obrażeniami, których nie odbije zwykły pancerz. Pomocny jest tutaj Summoning Portal, który daje wirtualne kopie Kahula. W decku znalazły się jeszcze 4 karty taurenów, które od święta pomogą przepchnąć kilka punktów życia.
Wyżej wspomniany Portal pomaga przyzywać potocznie nazywane silver bullety, czyli pojedyncze sztuki kart, które zostały wsadzone do talii na wyjątkowe okazje. Jednym z nich jest Thrall, Warchief of the Horde, który często pozwala wrócić potrzebnego Daedaka, Kahula czy Mazu'kona.
Ciekawą kartą również jest
Tattered Dreadmist Mantle. Tak bardzo mi się ona spodobała w moim decku z Pragi, że postanowiłem przetestować ją w nowym wcieleniu Amaxi. Mantle okazała się na tyle dobra, że wrzuciłem aż 3 sztuki. Stash tej karty świetnie sprawdza się w przypadku wymiany ciosów między ally'ami. Sam Mantle rownież chroni własnego bohatera przed tymi kilkoma punktami obrażeń zadanymi przez nasz własny Boundless Hellfire.
Kolejnym problemem okazał się wybór między Burn Away a Miniature Voodoo Mask. Burn Away działa na ability o każdym koszcie i zamyka bolesne dla nas Infinite Brilliance, a druga opcja odpowiada szerszej gamie problemów używając przy tym mniej mniej zasobów. Najpopularniejsze cele dla Maski to Grand Crusader i Ice Barrier. Na plus działa jeszcze możliwość blokady
Devout Aurastone Hammer, która pozwala nawiązać walkę z Shamanem posiadającym taką broń.
Ciekawie została tu też rozwiązana kwestia zasobów. Zrezygnowałem z questów na rzecz Shadowfang Keepów oraz kart z efektem stash. Shadowfang Keep jest bez dwóch zdań najmocniejszą lokacją w formacie i do tego decku pasuje idealnie. Cairne jest tu głównie jako zasób. Jako tauren również może on dobrze współgrać z Kahulem, a możliwość zagrania drugoturowego Thrall the World-Shaman nie jest wcale taka marginalna. Token z Cairne'a w połączeniu z Shadofang Keep właśnie to nam umożliwia.
Zmiana talentu na Nightfall jest łatwa do uzasadnienia. Ta karta jest po prostu genialna. Nie tylko służy jako removal na stwora, ale jest też w stanie wykończyć osłabionego przeciwnika lub wyleczyć nas w podbramkowej sytuacji. Co więcej, ta karta jest bardzo elastyczna jeśli chodzi o curve, co znacząco poprawia konsystencję talii.
Deck sprawował mi się bardzo dobrze nawet pomimo pewnych trudności z Joleerą (którą swoją drogą postaram się przedstawić następnym razem). Gra nim jest wymagająca, ale wynagradza to swoją konsystencją. Jedynym minusem tego decku jest horendalna cena pomimo braku Edwinów. Koszt takiego decku to około 1200$.
Chciałbym również pokrótce przedstawić poniżej kilka najpopularniejszych pojedynków.
Samaku, Hand of the Tempest:
- Tu może być ciężko - jest to match up, w którym agresywnie mulliganujemy do Maski, ale i to nie daje nam natychmiastowego zwycięstwa,
- W tym pojedynku trzeba stale naciskać na przeciwnika, uważając by nie stracić pary,
- Po około 30 grach wygrałem około 65% z nich.
Joleera:
- W tym pojedynku gra jest bardzo wyrównana. By nawiązać walkę musimy utrzymać na stole Shadowfang Keep. Czasami przeciwnik wkłada do talii większą ilość discardu i to trzeba mieć na uwadze,
- Po kilkudziesięciu grach z różnymi przeciwnikami wygrałem w granicach 55%.
Amaxi the Cruel:
Tak, postanowiłem tutaj opisać mirror match, ponieważ ludzie notorycznie źle je rozgrywają.
- Przede wszystkim stawianie maski w tej walce jest kompletnie bez sensu. Lepiej po prostu zacząć od razu z sześcioma kartami,
- Bottled Void nawet grany w komplecie nas nic a nic nie obchodzi. Wielokrotnie (w tym na EUCC) udało mi się wygrać grę z przeciwnikiem, który zagrał mi 4 butelki,
- Drugi aspekt to rozsądne zarządzanie kartami. Nie należy naciskać przeciwnika zbyt wielką liczbą sojuszników, bo ten deck może odzyskać nawet 60 życia w ciągu gry,
- Tak naprawdę gra rozbija się o pierwszego Boundless Hellfire. Jeśli stracimy po tej karcie więcej niż 3 ally'ów, to możemy się obudzić później z sytuacją, w której przeciwnik na kilku punktach życia zaczyna odbudowywać się serią Daedaków w połączeniu z Shadowfang Keepami.
Na koniec dla odmiany podam jak to wygląda z
Monster Death Knightem:
- W tym meczu gry potrafią ciągnąć się w nieskończoność, jednak jeśli przeciwnik nie dobierze 3 Commanderów Ulthoków, to grę zawsze skończymy na naszą korzyść.
- Nasz deck ma dla niego 3 olbrzymie zagrożenia - Daedak, Kahul oraz Mazu'kon. Rzadko się zdarza, że przeciwnik będzie miał tyle czasu, by zablokować całą naszą agresję za pomocą Despair of Winter, Commandera Ulthoka i The Horseman's Horrific Helm. Na kilkanaście gier wygrałem ponad 70%.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę