» Wieści » 20.07 - Artykuły Dnia

20.07 - Artykuły Dnia

|

Tagi: Artykuły Dnia


Czytaj również

Komentarze


Zephyel
   
Ocena:
0
Polecam artykuł o straconej sztuce budowania talii z gatheringmagic.com :)
20-07-2010 17:02
Specu
   
Ocena:
0
Ano... mało kto pamięta te czasy. Teraz tylko te wstrętne netdecki, które wszyscy kopiują i uskuteczniają manianę. Jundom, Planeswalkerom, Turbolandowi i innym mówię stanowcze NIE :)
20-07-2010 18:45
Zephyel
   
Ocena:
0
Szkoda trochę po prostu, że teraz liczy się w Magicu tylko kasa i trochę umiejętności, a nie umiejętności i trochę kasy :P
20-07-2010 18:51
27383
   
Ocena:
0
LOL

W Magicu liczą się GŁÓWNIE umiejętności, kasa to sprawa drugo lub nawet trzeciorzędna.
Jeśli ktoś chce, bez problemu pożyczy na turniej kartoniki do decku, nieważne, czy z neta, czy takiego, który stworzył sam.

Zresztą widziałem setki pojedynków, w których kierujący mocnym deckiem przegrywał, bo nie potrafił nim grać, wycisnąć wszystkich soków. Analogicznie, naprawdę częste są sytuacje, w których lepszy gracz na luzie wygrywa konstrukcjami potencjalnie słabszymi.
20-07-2010 20:25
Zephyel
   
Ocena:
0
Thoctar, czytaj - napisałem, że te trochę umiejętności trzeba mieć. :)
20-07-2010 20:31
Specu
    @Thoctar
Ocena:
0
Chodzi głównie o monotonność. Ile razy można grać przeciwko Jundowi? Problem lezy w nastawieniu. Gra się schematami, podczas gry esencja gry została zatracona. Nie ma kombinowania, wymyślania nowych zagrań, bo po co, skoro mogę sobie kupić/pożyczyć Junda czy tam Banta i nim wygrywać, bo mam skille.

Masz skille? Ok. pokaż je. Pokaż również dlaczego Constructed się tak właśnie nazywa. To jest tak samo jak ściąganie na sprawdzianie. W klasie jest 3-4 prumusów, od których wszyscy ściągają dobre rozwiązania. Zero inwencji twórczej. Dlatego uważam że M:tG chyli się nieuchronnie ku upadkowi, gdyż coraz bardziej szerzy się munchkinizm. Są settingi, których musisz się trzymać żeby wygrać cokolwiek.
20-07-2010 20:55
Zephyel
   
Ocena:
0
Dlatego też lubię wszelkiego rodzaju formaty, gdzie trzeba kombinowac samemu, bo nie ma decklist na necie :)
20-07-2010 21:07
27383
   
Ocena:
0
Dla mnie to esencja tej gry - uczenie się od najlepszych, kombinowanie nowych tricków do sprawdzonych spisów lub czegoś, co pokona "monotonne" decki.

Swoją drogą ja na FNMach często widzę różnego rodzaju talie autorskie (Mono Blacki, przeróżne warianty naporów na Monumencie, naprawdę różne wersje Junda, decki na mało popularnych tribalach, jak chociażby koty...).

Poza tym granie Jundem nie jest takie proste, naprawdę trzeba popisać się nie tylko ograniem, ale także umiejętnością przewidywania, trafnej oceny sytuacji oraz niekiedy zagrania kombinowanego - to zagramy najpierw, to wyrzucimy, to uda nam się wyłożyć w następnej...

Poza tym nie wiem skąd przeświadczenie, że w taliach osób wygrywających duże turnieje nie ma świeżości i różnych techów - na kilku ostatnich olbrzymich (chodzi mi o te pokroju Worldsów i PT) świetne wyniki osiągały nowinki, warto tu wspomnieć chociażby Lotus Nayę z Worldsów czy Boss Nayę z PT San Diego.
20-07-2010 21:26
Noth
   
Ocena:
0
Jest też drugi punkt widzenia - osoby, która grała dawno temu kiedy jeszcze nie było internetu i teraz wraca do gry. Dla mnie możliwość oglądania mistrzowskich decków jest niesamowita.

Swoją przygodę z MtG zacząłem w momencie kiedy wyszła VI edycja. Kupiłem startera do V bo nic zupełnie nie wiedziałem o różnych formatach itp. Grałem sobie tak rok głównie kupując boostery z tempesta. Razem z kolegą nie mieliśmy pojęcia o grze. Robiliśmy podstawowe błedy, wsadzaliśmy najgrubsze stwory do talii, nasze partie wyglądały tak, że przez kilka pierwszych tur nic się nie działo bo najtańśze krity kosztowały 5 mana. I w pewnym momencie kupiłem sobie podręcznik Strategii do VI edycji. Książka mnie powaliła, dowiedziałem się dlaczego głupie według mnie karty takie jak Necropotence Wrath of God są dobre. Dowiedziałem się co nieco o card advantage, o tym, że można robić talie bez potworów i da się zabić przeciwnika itd. Już nie mówiąc, że załapałem jak działa stos. A pierwsze spisy decków brałem z gazet o grach komputerowych, jedna z nich nie pamiętam, która miała jedną kolumnę o MtG. Stamtąd wziołem rozpiskę talii, złożyłem sobie i zobaczyłem totalną różnicę między topową talią a taką, która sam potrafię złożyć.

I mnie się podoba, że ludzie grają dobrymi taliami na turniejach. Choć zgodzę się, że 50% Jundów w środowisku to przesada, ale to już kwestia balansu gry i projektu kart. Ale ciężko uniknąć tego zjawiska, zawsze było tak, że dominował jakiś typ talii i chyba już tak zostanie.
20-07-2010 21:38
Specu
   
Ocena:
0
"Poza tym granie Jundem nie jest takie proste, naprawdę trzeba popisać się nie tylko ograniem, ale także umiejętnością przewidywania, trafnej oceny sytuacji oraz niekiedy zagrania kombinowanego - to zagramy najpierw, to wyrzucimy, to uda nam się wyłożyć w następnej..."

Na przestrzeni kilkunastoletniej historii mtg, jund wygląda dziecinnie pod względem trudności prowadzenia. W naporach nie ma nic trudnego. Dopiero granie kombodeckiem pokazuje twoje umiejętności, gdyż musisz nie tylko mieć umiejętność czytania gry, ale i szacowania swoich szans względem open hand. Musisz wiedzieć kiedy zmulić a co najważniejsze - jak się sajdzić, bo wymiana kart w kombodecku jest najtrudniejszym elementem w mtg.

"Poza tym nie wiem skąd przeświadczenie, że w taliach osób wygrywających duże turnieje nie ma świeżości i różnych techów - na kilku ostatnich olbrzymich (chodzi mi o te pokroju Worldsów i PT) świetne wyniki osiągały nowinki, warto tu wspomnieć chociażby Lotus Nayę z Worldsów czy Boss Nayę z PT San Diego."

Ano stąd, że nie ma świeżości. Lotus Naya? A czy Cobra nie przypomina działającego również w szybkości Dark Confidant'a? Pełnią tę samą rolę - napędzają. Różnica jest naprawdę subtelna. Naya Boss? To samo. gracze stwierdzili że potrzeba jest czegoś co daje przewagę w mirrorze, bądź też w cięższych MU. Znaleć artefakt, który dodany w 2 sztukach nie zaburza wewnętrznej spójności talii, a jednocześnie daje opcję przechylenia szali na swoją korzyść. Tendencja obecna od Kamigawy, kiedy to pojawiła się Dzida. Jasne - można spekulować, że był Armadilio Cloack, czy też inne - wcześniejsze "udziwnienia", ale chodzi o tendencję graczy, a nie MTG.

Po części rozumiem to - po co coś zmieniać skoro się sprawdza. Drobne modyfikacje względem meta? ok. Ale monotonia meta - to obecnie standard. jakie obecnie masz opcje? Dobry MU, mirror oraz słaby MU.

Bardzo dobrym przykładem jest Legacy (tylko ze względu na ilość archetypów, w tym samoróbek, które o dziwo są dość często klasyfikowane w Top8). Jeśli jest deck, na który meta nie jest przygotowany - mamy wysokie miejsce, bądź nawet wygraną (dajmy na to - bardzo dobrze siadający czasem Dragon Stompy, który jest Tier2 tego formatu, o ile meta nie jest przygotowane na niego). Teraz policzmy talie w standardzie. Mając średnią talię (Tier2 formatu czyt. samoróbka), nie masz szans z netdeckami. Masz 3-4 topowe rozpiski, między którymi rozstrzyga się wszystko. Wszyscy nimi grają bo to jest najprostrza droga do wygranej. Ergo: po co kombinować, skoro sprawdzone sposoby są najlepsze.

Uff... wyszedł lekki trashtalking :)

EDIT:

Mam sobie złożonego Mono Black Korlash Control. Jest to deck którym ciężko jest wygrać z dobrze zbudowanym deckiem, a czasem nawet wygrana jest niemożliwa. Ale jest to moja samoróbka, którą sam wymyśliłem i jestem z tego dumny, że nie wydałem na nią majątku, a czasem i z dobrym deckiem da się wygrać. Mam z tego fun, że nie korzystałem z netdeckingu - sam testowałem, sam wybrałem konwencję, mechanikę i ją dopracowałem w miarę możliwości, zasobu portfela oraz mojego widzimisię. Dla mnie to jest istota MTG a nie zrzynanie czyichś pomysłów, które gdzieś tam się sprawdziły. Dlatego między innymi lubię EDH, bo tam można się wyszaleć względem przeróżnych konstrukcji, bo się gra wszystkim co przyjdzie do głowy.
20-07-2010 22:09
27383
   
Ocena:
+1
Na przestrzeni kilkunastoletniej historii mtg, jund wygląda dziecinnie pod względem trudności prowadzenia. Znam dziesiątki graczy, którzy mówili podobnie (sam też kiedyś sądziłem, że Jund jest dziecinnie prosty), a gdy dostali do ręki Junda, to nawet po pół roku grania nie udawało im się wygrywać wszystkiego. Ano stąd, że nie ma świeżości. Lotus Naya? A czy Cobra nie przypomina działającego również w szybkości Dark Confidant'a? Pełnią tę samą rolę - napędzają. Różnica jest naprawdę subtelna. Naya Boss? To samo. gracze stwierdzili że potrzeba jest czegoś co daje przewagę w mirrorze, bądź też w cięższych MU. Znaleć artefakt, który dodany w 2 sztukach nie zaburza wewnętrznej spójności talii, a jednocześnie daje opcję przechylenia szali na swoją korzyść. Tendencja obecna od Kamigawy, kiedy to pojawiła się Dzida. Jasne - można spekulować, że był Armadilio Cloack, czy też inne - wcześniejsze "udziwnienia", ale chodzi o tendencję graczy, a nie MTG. Nie rozkminiam związku z tematem :) Mając średnią talię (Tier2 formatu czyt. samoróbka), nie masz szans z netdeckami. Nie prawda. Grając opisanym w Decku na FNM RG Aggro udało mi się pokonać na turnieju (nie był to co prawda Pro Tour, ale ogólny pogląd daje) chociażby pełne U/W Control. Masz 3-4 topowe rozpiski, między którymi rozstrzyga się wszystko. Te slowa świadczą o nieznajmości tematu. Obecne decki tier 1:
  • Jund
  • Naya Allies
  • Next Level Bant
  • Bant Consprinction (ewolucja Mythic Banta)
  • Red Deck Wins
  • Vengevine Naya (aktualna wersja Boss Naya)
  • UW TapOut
  • Turboland
  • UWR Planeswalkers
A to, że jakaś talia ma słabe MU, mirror i dobre MU to raczej sytuacja normalna :) Wszyscy nimi grają bo to jest najprostrza droga do wygranej. I co w Tym nienormalnego? Chore by było, gdyby gracze wybierali świadomie słabsze konstrukcje, bo nikt nimi nie gra. Świadczyłoby to źle o ich zdrowiu psychicznym. Ale przez chwilę załóżmy, że masz rację, Magic zmienił się na gorsze, itp. W takim razie, w jaką stronę powinien iść, aby jednocześnie WotC czerpało takie zyski, jak teraz, a byli zadowoleni zarówno gracze turniejowi, jak i casualowcy? Poza tym zbaczamy trochę z tematu, meritum mojej poprzedniej wypowiedzi był tekst: Swoją drogą ja na FNMach często widzę różnego rodzaju talie autorskie (Mono Blacki, przeróżne warianty naporów na Monumencie, naprawdę różne wersje Junda, decki na mało popularnych tribalach, jak chociażby koty...). Ja wciąż widzę sporo autorskich konstrukcji, przeróżnych wariantów decków turniejowych itp. Przynajmniej na FNMach, bo to są turnieje, na których warto się dobrze bawić. A jeśli biorę udział w turnieju za 50 zł (a nawet 25), to logiką jest, że wybiorę sprawdzoną konstrukcję. Nie stać mnie na pójście turnieju 0-2 drop za taką kasę :) EDIT: Mam sobie złożonego Mono Black Korlash Control. Jest to deck którym ciężko jest wygrać z dobrze zbudowanym deckiem, a czasem nawet wygrana jest niemożliwa. Ale jest to moja samoróbka, którą sam wymyśliłem i jestem z tego dumny, że nie wydałem na nią majątku, a czasem i z dobrym deckiem da się wygrać. Mam z tego fun, że nie korzystałem z netdeckingu - sam testowałem, sam wybrałem konwencję, mechanikę i ją dopracowałem w miarę możliwości, zasobu portfela oraz mojego widzimisię. Dla mnie to jest istota MTG a nie zrzynanie czyichś pomysłów, które gdzieś tam się sprawdziły. Dlatego między innymi lubię EDH, bo tam można się wyszaleć względem przeróżnych konstrukcji, bo się gra wszystkim co przyjdzie do głowy. I wszystko jasne. Nie lubisz Magica, bo nie jesteś targetem Wizardów. WotC to nie instytucja charytatywna, nie mają żadnego interesu w graczach, którzy złożą sobie deck za niedużą kwotą i nim grają, nie kupując boosterów i innych tego typu produktów.
20-07-2010 22:24
Zephyel
   
Ocena:
+1
'Nie prawda. Grając opisanym w Decku na FNM RG Aggro udało mi się pokonać na turnieju (nie był to co prawda Pro Tour, ale ogólny pogląd daje) chociażby pełne U/W Control.'

Przypadek? Łut szczęścia? Ile na ile dasz radę wygrać?

'I co w Tym nienormalnego? Chore by było, gdyby gracze wybierali świadomie słabsze konstrukcje, bo nikt nimi nie gra. Świadczyłoby to źle o ich zdrowiu psychicznym.'

Chyba czas udać się do lekarza :)

20-07-2010 23:28
27383
   
Ocena:
0
Przypadek? Łut szczęścia? Ile na ile dasz radę wygrać?
Raczej rozważna gra. Nie wiem ile dam radę wygrać, ale da się? Da się.

Chyba czas udać się do lekarza :)
Chodziło mi o graczy turniejowych, a nie casualowców :)
20-07-2010 23:43
p4v
   
Ocena:
0
Co do meta na FNMach, to nie wszędzie ludzie grają własnymi konstrukcjami, niestety. Dla przykładu u mnie, widziałem tylko decki Tier1 i allaje :) Raz grałem z talią opartą na Felidar Sovereign i to wszystko.
21-07-2010 13:01
27383
   
Ocena:
0
A to, że gdzieś jest specyficzna sytuacja, nie oznacza od razu tego, że Magic jest chorą grą, która upada.
21-07-2010 13:23
Specu
    @Thoctar
Ocena:
0
Niestety, nie masz racji. Nie masz racji tylko z tego powodu, że nie grałeś kiedyś i nie widziałeś jak się to kręciło. Teraz jeśli na zapytanie czym grasz, odpowiesz, a taką samoróbką, zazwyczaj partnera nie uświadczysz. Można się spotkać z odmową, bo inni wolą grać z "normalnymi" taliami.

Z drugiej strony występuje ciekawe zjawisko. Tylko ok 20% graczy ma numerek DCI. Pozostałe 80% to casual, dzięki któremu Hasbro się utrzymuje. Bądź świadom że Hasbro nie będzie miało zysku z samej sceny turniejowej, a na każdym kroku promują właśnie DCI, a nie casual gaming.

Mówisz że nienormalne jest świadome wybieranie złych talii. A ja ci mowie, że więcej radochy masz z powodu wygranej 2-0 z Cyrylem, wtapiając całą resztę, bo grałeś crapdeckiem, niż wygrania tegoż eventu deckiem Tier1 z pełnym SB pod meta.

Problem jest w graczach - to gracze mają parcie na wyniki. Tylko po co? Czym się różni amator od zawodowca? Amator gra bo lubi, zawodowiec bo na tym można zarobić, a nabyte skille pozwalają na to. w ok 60% przypadku zatraca się już przyjemność z gry.

Magic upadnie wraz z całkowitym upadkiem sceny casualowej, a do tego już coraz bliżej - ostatnim wielkim krokiem ku temu było wprowadzenie nowego rarity.

PS. Zawodowiec - mam na myśli człowieka, któremu zwróci się koszt: budowy decku, wszelkich kosztów związanych z graniem w turniejach oraz jeszcze zarobi na tym parę groszy. LSV nie gra bo lubi - gra bo tym zarabia na życie.
21-07-2010 17:47
Alkioneus
   
Ocena:
+2
Magic upadnie wraz z całkowitym upadkiem sceny casualowej, a do tego już coraz bliżej - ostatnim wielkim krokiem ku temu było wprowadzenie nowego rarity.

Mówisz o Polsce, czy o Stanach i czy masz jakieś dane na poparcie?

A casual gaming JEST właśnie promowany przez nowe rarity. To turniejowcy odczuli mityczność rarów, nie casualowcy. To oni MUSZĄ mieć komplet Jacków, casualowcy wcisną zamienniki.
22-07-2010 00:42
Noth
   
Ocena:
+1
Zgadzam się z Alkioneusem.

Ja zawsze preferowałem granie kontrolami i kombami. Teraz jak patrze na meta turniejowe, to żeby grać skutecznie kontrolką to muszę mieć Jacka x4. komplecik ten kosztuje tyle co wynajęcie mieszkania na miesiąc. Dziękuję dobranoc. W casualu robię porządną kontrolkę w cenie max jednego jacka. 10 lat temu kupienie talii turniejowej w standarcie kosztowało mniej niż komplet Jacków dziś.
22-07-2010 11:02
27383
   
Ocena:
0
Cena postępu. Dzisięć lat temu było znacznie mniej graczy i nie było tylu sklepów (a to one sztucznie windują ceny).
22-07-2010 11:11
Noth
   
Ocena:
0
Thoctar mówisz o przyczynach a ja o skutkach. Zupełnie inna bajka. Nie ma znaczenia dlaczego karty są drogie, Ważne dla mnie, że są i jest to przeszkodą, żeby na turniej jechać z talią która mnie kręci, bo mnie nie stać na 4 Jacków. Więc zostaje mi złożenie turboflary i granie na fnmach, i może złożenie jakieś kontrolki badziewnej turniejowo, żeby pograć z kumplem przy piwie jak czekamy na resztę ekipy.
22-07-2010 11:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.