Wizje przyszłości były w różny sposób ukazywane zarówno w grach, filmach jak i na kartach książek. Jeden z ciekawszych pomysłów, które pojawiły się w wirtualnej rozrywce, zaprezentowała seria Deus Ex. Eidos Interactive stworzyło uniwersum, które tak naprawdę nie odbiega zbytnio od naszych realiów, atoli ma wielkie predyspozycje do tego, aby ukazany przez twórców scenariusz się urzeczywistnił. Jednak zanim naprawdę wkroczymy w okres biomechanicznego modyfikowania ludzkiego ciała, lepiej wpierw przekonajmy się jak to będzie wyglądało w grze Deus Ex: Bunt Ludzkości, która już niedługo trafi na półki sklepowe.
Trzecia część serii jest prequelem, który przenosi nas dwadzieścia lat wstecz, w czasy przed fabułą rozgrywaną w pierwowzorze oraz przed powstaniem największej policyjnej siły świata - UNATCO. Każde miasto dzieli się na dwie kasty. Najwyższe jego partie zamieszkują bogacze, spędzający czas na swawoli. Niższe poziomy metropolii osadzone są ludźmi walczącymi o przeżycie. Z kolei podziemia przyciągają zazwyczaj śmierć oraz najgorszych zwyrodnialców. Na każdym kroku można spotkać gangi bądź jednostki pragnące wbić nóż w ciepłe ciało aż po sam trzonek.
W takich właśnie czasach żyje Adam Jensen, szef ochrony szanghajskiej firmy Sarif Industries zajmującej się produkcją mikrowszczepów - kontrowersyjnego rozwiązania wzmacniającego ludzką tkankę. Pewnego razu na przedsiębiorstwo napada zespół dobrze wyszkolonych żołnierzy, którzy z zimną krwią zabijają każdego napotkanego pracownika. Świadkiem jest bohater, który do końca życia będzie żałował dnia, w którym najął się do tej roboty. W wyniku pewnych zdarzeń traci obie ręce i zapada w śpiączkę. Po przebudzeniu, Adam dowiaduje się, że przeszedł liczne operacje, podczas których wszczepiono mu biomechaniczne elementy, które nie tylko uratowały mu życie, ale także stworzyły z niego nadczłowieka. Jak łatwo się domyślić, nie pozostaje mu nic innego jak dowiedzieć się, kto stał za tym atakiem.
Nowe umiejętności Jensena szybko okażą się przydatne i wpłyną na lepsze działanie poszczególnych partii jego ciała. Wraz z postępem rozgrywki będzie można odblokować lub rozwijać kolejne zdolności, skuteczne zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Pozwolą między innymi nosić więcej przedmiotów w ekwipunku, zwiększą siłę metalowych ramion, umożliwią cichsze poruszanie się. Będzie można również wykorzystać je w bardziej efektowny sposób, jak zabijanie przeciwników będących za betonową ścianą lub zmiana trybu widzenia. Dla osób preferujących bezgłośną infiltrację i eksterminację wrogów przydatne okażą się zabójcze ostrza przypominające indyjski katar. Inną biegłością, w której specjalizować się będzie protagonista, jest włamywanie się do systemów komputerowych. Element hackingu stanowić ma mini-gra, która w zależności od stopnia trudności wymagać ma pomyślunku i szybkiej reakcji.
Twórcy postawili duży nacisk na sposoby prowadzenia konwersacji. Dialogów ma być około dwustu tysięcy. Zazwyczaj od nich zależeć będzie, jak potoczy się wątek fabularny. Rozmowa między Jensenem a gościem trzymającym zakładnika prowadzi do jednego z trzech rozwiązań. W dwóch przypadkach niewinna osoba zginie, a przestępca albo podzieli jej los, albo ucieknie. Może się też zdarzyć, że uratujemy przerażoną postać, ale za to pozwolimy oprychowi zwiać. Każdy wybór będzie miał swoje konsekwencje w przyszłości. Jest to dobra informacja dla graczy chcących czegoś więcej niż zwykłych liniowych scenariuszy.
Świetnie zaprojektowane będą miasta, które przyjdzie nam zwiedzić. Z tego co dotychczas wiadomo ma być ich pięć. Początkowo startujemy w Szanghaju, potem wkroczymy do Detroit oraz Montrealu. Futurystyczne lokacje posiadać będą swoisty klimat, typowy dla danych miejscówek. Ewidentnie będzie widać, że ludzie tam żyją i zajmują się swoimi sprawami.
Ciekawą odskocznią od tego co znaliśmy dotychczas ma być oprawa graficzna. Niesamowite połączenie złota i czerni nada produkcji nowy wymiar. Dużo pracy i wysiłku zespół deweloperski włożył w animacje wszelkich poruszających się postaci i robotów - mech na patrolu potrafi zaskoczyć płynnością ruchów.
Tytuł ma wielkie predyspozycje do tego, by stać się jedną z lepszych gier tego roku. Przejście całości powinno zająć minimum trzydzieści godzin. Trzeba przy tym pamiętać, że scenariusz oferuje wiele dróg, wiele wyborów moralnych, toteż kolejne podejścia mogą różnić się znacząco i oferować coś zupełnie nowego. Szkoda, że Eidos Interactive nie przewidział stworzenia trybu multiplayer, który idealnie zwieńczyłby całą kompozycję oferowaną przez główną kampanię. Czy przygody Adama Jensena podzielą spektakularny sukces JC Dentona z jedynki? Czy może jego lepszej cybernetycznej odmiany z dość średniej dwójki? Przekonamy się już niedługo.