Yakuza Kiwami 2

Smok w pełni swej okazałości

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Yakuza Kiwami 2
Japońscy gangsterzy, absurdalnie melodramatyczna historia i równie absurdalne misje poboczne, mnóstwo minigierek oraz zdrowa dawka mordobicia – tak, znów przyszła pora na zgłębienie się w świat Yakuzy. Jak w porównaniu do dotychczas opublikowanych na PC konwersji prezentuje się Kiwami 2?

Yakuza ma w ostatnich latach skomplikowaną historię wydawniczą. W ubiegłym roku na Steamie ukazała się Yakuza 0 – dotąd wyłącznie konsolowy prequel, a od lutego pecetowcy mogą grać w Yakuzę Kiwami, remaster znanej jeszcze z PS2 "jedynki", wykonany na silniku graficznym wykorzystanym wcześniej w 0. Teraz natomiast przyszła pora nową wersję "dwójki", która z kolei wykorzystuje Dragon Engine z wydanej zimą 2016 roku Yakuzy 6. Najważniejsze jest jednak w tym wszystkim to, iż w przeciwieństwie do poprzedniego Kiwami, stanowiącego pod względem rozgrywki raczej rozbudowany expansion pack do Yakuzy 0, Kiwami 2 stanowi pełnoprawny, rozbudowany tytuł, który powinien usatysfakcjonować każdego fana serii.

Starcie Wschodu z Zachodem

Po dramatycznych wydarzeniach, do których doszło w finale poprzedniej części, Kazuma Kiryu cieszy się chwilowym wytchnieniem – nie tak łatwo jednak odejść od gangsterskiego życia, które ponownie wciąga go w sam środek zamieszania powoli opanowującego Kamurocho. Terada, nowy lider klanu Dojima, zostaje zamordowany przez przedstawicieli Przymierza Omi – konkurencyjnej i potężniejszej rodziny pochodzącej z Osaki. Czując się odpowiedzialny za postępujący chaos, Kiryu wyrusza do Sotenbori na spotkanie z głową rodu w nadziei zażegnania konfliktu. Jak się okazuje, w tej rozgrywce uczestniczy wielu graczy o różnych motywach, a każdemu z nich zależy na tym, by ulice spłynęły krwią.

Różnica w wizualnej jakości pomiędzy Kiwami 2 a obiema wydanymi dotychczas na pecetach częściami serii jest natychmiastowo oczywista – spacery ulicami Kamurocho i Sotenbori (podobnie jak w Yakuzie 0 akcja rozgrywa się w tych dwóch lokacjach, pomiędzy którymi można się przełączać) oszałamiają zarówno pięknymi widokami, jak i bogactwem szczegółów. Przesiadka na Dragon Engine jest bez wątpienia najważniejszą z nowości, jako że przekłada się na wiele czynników, nie tylko tych związanych z grafiką. Pozwoliła ona także na przyśpieszenie i upłynnienie rozgrywki pod wieloma względami – jednym z szybko rzucających się w oczy udogodnień jest choćby to, że wreszcie możemy wejść do większości dostępnych na mapie sklepów bez konieczności oglądania ekranu ładowania, co stanowiło bolączkę poprzednich części.

Walcz niczym smok

Gruntownie przebudowano system walki. Zlikwidowano podział na cztery różniące się rodzajami ataków style, między którymi mogliśmy się przełączać zależnie od okoliczności – zamiast tego należące do nich ciosy włączono w styl podstawowy, osłabiając je jednak dla zachowania odpowiedniego balansu rozgrywki. W związku z tym zmienił się też sam system rozwoju postaci – teraz każda z umiejętności wymaga co najmniej jednego z kilku rodzajów punktów doświadczenia, zatem nie można już inwestować we wszystko jak leci bez wcześniejszego zaplanowania, w co lepiej zaopatrzyć się na początek. Doświadczenie zdobywamy, nie tylko pokonując przeciwników, ale też wykonując misje poboczne, zabawiając się podczas minigierek czy też jedząc w rozsianych po mapach restauracjach, co motywuje do gruntowanej eksploracji poziomów w celu wzmocnienia postaci.

Zmiany te wzbudzają mieszane odczucia – chociaż walki w poprzednich częściach po pewnym czasie stawały się schematyczne, to jednak kolejne kombosy cechowały się pewną soczystością, której brakuje atakom w Kiwami 2. Sam Kiryu też początkowo wydaje się być nieco bardziej bezwładny, co prowadzi do pewnych trudności podczas starć, jako że łatwo jest nadziać na przerywające nasze ataki ciosy przeciwników, ale nie jest to nic, do czego nie można się dostosować po odpowiednim treningu. Dziwacznie prezentuje się też wykorzystywana podczas bijatyk fizyka, w wyniku czego uderzani wrogowie są w stanie przelecieć dziesięć metrów do przodu po wyprowadzonym ataku, aby na koniec zastygnąć w kompromitujących pozycjach – najwyraźniej jest to spowodowane tym, że na komputerach osobistych liczba klatek na sekundę jest wyższa niż na konsoli, przez co silnik lekko głupieje. Sprawniej odbywa się natomiast wchodzenie i wychodzenie z kolejnych potyczek, a że patrolujących ulice chuliganów szukających zaczepki jest równie wiele co zawsze, pozwala to zaoszczędzić trochę czasu, który możemy poświęcić na inne aktywności.

Kazuma Kiryu, fachowiec budowlany i menedżer klubowy

Jak zawsze w Yakuzie możemy liczyć na prawdziwe bogactwo misji pobocznych, minigierek oraz innych umilaczy czasu, pozwalających na chwilę wytchnienia między obijaniem twarzy kolejnym gangsterom. Powracają salony gier (w których możemy pograć w klasyki z lat 90. takie jak Virtua Fighter), kluby karaoke i inne przybytki, w których można spędzić pięć minut (lub i parę godzin, jeśli zależy nam na przejściu tytułu na 100%), ale co najważniejsze – ponownie możemy zarządzać znanym nam z Yakuzy 0 klubem z hostessami, który znów okazuje się wciągać znacznie bardziej, niżby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Cechuje się on też swoją odrębną linią fabularną (podczas której powracają pewni starzy znajomi), zatem zdecydowanie warto poświęcić na niego kilka godzin.

Podobnie jest z drugą z najważniejszych w Kiwami 2 aktywności pobocznych – kontrolą nad firmą budowlaną Goro Majimy. Ten, co ważne, otrzymał swoją własną minikampanię, której kolejne rozdziały się odblokowywane w menu głównym w miarę rozwoju fabuły. Kariera budowlana koniec końców okazuje się być pretekstem do kolejnych mordobić. Te odbywają się jednak, uwaga, w formie uproszczonej strategii czasu rzeczywistego, polegającej na obronie konkretnych punktów na mapie przed nacierającymi na nas falami wrogów. Szkoda jednak, że zabawa w RTS-a dość prędko zaczyna nużyć, zatem Majima Constructions sprawdza się jako okazjonalny przerywnik, ale nie coś, przy czym chciałoby się siedzieć od początku do końca wątku.

Japońska telenowela ze znakiem jakości

Jak na tle eksploracji dwóch miast, widowiskowych starć na pięści oraz mitrężenia czasu przy automatach wypada rdzeń całej tej gry, czyli fabuła? Ta na szczęście jest znacznie lepsza niż w pierwszym Kiwami, choć jednocześnie nie dorównuje poziomem Yakuzie 0. Oczywiście, opowiadana tu historia jest melodramatyczna i szyta często grubymi nićmi, ale jednocześnie potrafi autentycznie zaciekawić, a przede wszystkim sprawia, że angażujemy się emocjonalnie w losy głównych postaci. Spotykamy tu nie tylko wprowadzonych wcześniej bohaterów (jak detektywa Date czy też wspomnianego wcześniej ulubieńca wszystkich miłośników serii, Goro Majimę), ale też nowych, istotnych fabularnie członków obsady, takich jak Daigo Dojima, uciekający od odpowiedzialności syna jednego z poprzednich liderów klanu, czy też Kaoru Sayama, młoda i ambitna policjantka poszukująca informacji o swej przeszłości. Jak to często bywa, poziom intrygi zależy od złożoności interakcji pomiędzy postaciami, a te na szczęście wypadają bardzo dobrze, zwłaszcza, że Kiryu pozostaje tym samym idealistycznym mięśniakiem o sercu ze złota, którego pokochali fani. Dałoby się przyczepić do zahaczającej lekko o absurd liczby zwrotów akcji w ostatnich paru godzinach przygody, ale nie wpływa to na frajdę odczuwaną podczas oglądania kolejnych przerywników filmowych, podczas których Bardzo Poważni Panowie wygłaszają kolejne Niezwykle Dramatyczne Kwestie.

Brać, brać, brać!

Yakuza Kiwami 2 jest prawdopodobnie najlepszym remasterem, jaki kiedykolwiek powstał, jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak bardzo na nowym silniku graficznym korzysta atmosfera tego tytułu, budowana przez spędzanie czasu w Kamurocho i Sotenbori – miastach, które już dobrze poznaliśmy w poprzednich częściach, a mimo to pełnych blasku dzięki świetnej grafice oraz bogactwu szczegółów widocznych na każdym kroku. Dodając do tego nowe misje poboczne, rozmaite usprawnienia rozgrywki oraz zupełnie nowy system walki, nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego ktoś, komu podobały się dotychczas wydane na pecetach odsłony serii, nie powinien zapoznać się i z recenzowanym tytułem. Nie jest to gra idealna, ani nawet najlepsza w serii (tą pozostaje 0), ale brakuje jej do tego miana naprawdę niewiele.

Plusy:

Minusy: