Wywiad z Jarosławem Boberkiem

Autor: Magdalena Kącka

Wywiad z Jarosławem Boberkiem
Jarosław Boberek znany jest nie tylko ze swoich ról w kilkudziesięciu filmach i olbrzymiej liczbie seriali. Od 2000 roku użycza także głosu postaciom z gier komputerowych. Zadebiutował jako Gabriel w produkcji Kapitan Pazur. Od tego czasu usłyszeliśmy go w tytułach takich jak Baldur's Gate II, Gothic 2, Gothic 3, Mirror's Edge, Wiedźmin czy Wiedźmin 2. Aktor był jurorem na odbywającym się w Bielawie w dniach 21–22 kwietnia Festiwalu Filmów Fantastycznych i Horrorów. Korzystając z tej okazji, zapytaliśmy o to, czym jest dla niego dubbingowanie gier.

Magdalena Kącka: Czy gra Pan w gry, do których podkłada Pan głos?

Jarosław Boberek: Nie gram, bo nie mam na to czasu.

Jest to zatem dla Pana głównie praca?

Tak, dla mnie to głównie praca. Taki mam zawód – jestem aktorem. Uprawiam go na różnych polach, m.in. pracuję jak aktor w dubbingu. Ale trochę grywam w gry.

Jakieś ulubione tytuły?

Lubię Call of Duty i Medal of Honor.

Gdzie w hierarchii aktora sytuuje się dubbing? Czy jest w jakiś sposób niżej oceniany niż gra aktorska?
Dubbingowanie to również gra aktorska, ja tego tak nie rozgraniczam. Każda z tych dziedzin rządzi się swoimi prawami i nie stawiam tego ani z przodu, ani z tyłu. Jest wielu wybitnych aktorów którzy nie lubią tej dziedziny, bo się czują za bardzo ubezwłasnowolnieni. Za ciasny jest dla nich ten gorset, w który trzeba się wbić w dubbingu. Danuta Stenka powiedziała kiedyś, że problem polega na tym, że trzeba dużo bardziej zajrzeć w siebie, żeby odegrać postać i zmieścić się w tym ciasnym gorsecie. I dobry dubbing to taki, gdzie przede wszystkim postać jest prawdziwa. Oczywiście, podobnie jest na scenie – akceptujemy to, co jest prawdziwe i autentyczne, tylko że wychodząc na scenę, dysponujemy większą liczbą środków. Mamy siebie, mamy ciało i nic nas nie ogranicza. A niestety, w dubbingu trzeba się ograniczyć do samego głosu.

Czy przygotowuje się Pan jakoś do swoich ról? Czy jest to po prostu odczytywanie kwestii?

Nie, to nigdy nie jest po prostu odczytywanie. Tak jak mówiłem, trzeba znaleźć prawdę postaci. Nie chodzi o to, żeby przeczytać swoje kwestie, ale o to, żeby postać uprawdopodobnić.

Ma Pan swoja ulubioną postać z gier komputerowych, do której podkładał Pan głos?

Bardzo lubię Drake’a. Jak się pierwszy raz z nim zmierzyłem, to prawdę powiedziawszy, nie do końca uświadamiałem sobie, w czym biorę udział. Ale prawda jest taka, że najbardziej lubię tę postać, którą aktualnie mam "na tapecie". Najważniejszy jest projekt, któremu aktualnie się oddajemy i to, co jest tu i teraz. Otwiera się pewien etap, za chwilę otwiera się kolejny... Na tym polega specyfika tej pracy. Ja się jakoś specjalnie nie identyfikuję z postaciami, nie przeżywam ich, nie towarzyszą mi dalej przez życie.

Jak wygląda dubbingowanie gier komputerowych?

Całkiem zwyczajnie – przychodzi się do studia, stoi się przed mikrofonem… Wcześniej jest chwila rozmowy z reżyserem, który opowiada, w czym bierzemy udział. No i oddajemy się pracy! Kiedy nagrywamy, nie widzimy na ogół obrazka postaci. Czasem widzimy filmy, które towarzyszą grze i wtedy jest łatwiej, gramy "jeden do jednego", widzimy sytuację, którą sobie mamy wyobrazić. Na ogół mamy do czynienia tylko i wyłącznie z suchym tekstem i to jest trudne. Z tego też powodu niejednokrotnie dochodzi do różnych przekłamań w grze. Gracz, który konfrontuje się z nią w pewnym momencie, może mieć jakieś niepokoje czy zastrzeżenia. Wynikają one z technicznej strony realizacji gry. Niestety, tak to się odbywa i czasem nie da się uniknąć pewnych błędów. Jeżeli jest możliwość dokonania poprawki, to ją wprowadzamy. Nie zawsze tak jest, ale oczywiście doskonalimy się i staramy się, żeby za każdym razem było coraz lepiej.

Co jest najważniejsze przy dubbingowaniu? Dobry głos czy nauka aktorstwa i warsztat?

Nie, nie, przede wszystkim nie ma szkół, które tego uczą…

A szkoły aktorskie?

No tak, ale w szkole teatralnej nie uczymy się dubbingu. Tak naprawdę uczymy się tego w praktyce, w codziennej pracy.

Czyli dobry głos?

Też nie. Dobry głos jest rzeczą drugorzędna. Przede wszystkim trzeba mieć dobry słuch. Moim zdaniem największego wyłomu w tej dziedzinie dokonała Joanna Wizmur, moja nieodżałowana koleżanka, reżyserka dubbingu i aktorka. Ona podkreślała, że najważniejsze jest odnalezienie "prawdy postaci". Jeśli ją znajdziemy, to odnajdziemy właściwy głos. Nie można tylko bazować na odpowiednim doborze głosu na zasadzie, że postać mówi takim a takim głosem i my próbujemy jak najbardziej zbliżyć się do niego. To jest rzecz drugorzędna, która prędzej czy później i tak następuje.