Wiedźmin 3: Serca z kamienia

Geralt zepchnięty na drugi plan

Autor: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Wiedźmin 3: Serca z kamienia
Wiedźmin 3: Dziki Gon odniósł olbrzymi sukces na świecie, zbierając mnóstwo nagród i wyśmienitych ocen, tak od recenzentów, jak i od graczy. Cegiełką dodaną do sukcesu było na pewno specyficzne podejście CDP RED do graczy – wydanie kilkunastu darmowych DLC, ciągłe łatanie niedociągnięć, zapowiedź dwóch dużych dodatków fabularnych i możliwość ich rezerwacji już przy zakupie podstawki za stałą cenę. Niedawno ukazał się pierwszy z nich, Serca z kamienia.

Geralt zostaje wplątany w porachunki pomiędzy poznanym wcześniej w Białym Sadzie Panem Lusterko, a szlachcicem, Olgierdem von Everec. Zaczyna się od z pozoru łatwego zlecenia tego drugiego. Jednak sytuacja znacznie się komplikuje i nasz bohater wpada w olbrzymie tarapaty, z których ratuje go ten pierwszy – nie robi tego jednak za darmo i chce, aby Geralt odwdzięczył mu się, odbierając zaległy dług u wspomnianego arystokraty.

Suty to dodatek...

Serca z kamienia zapewniają do kilkunastu godzin zabawy – o ile ktoś zapragnie odnaleźć kilka nowych postaci grających w gwinta, wypełnić wszystkie zadania poboczne, wykonać parę dodatkowych zleceń i zająć się kilkudziesięcioma nowymi znakami zapytania na mapie. Te zaś nie odbiegają od rutyny, do jakiej przyzwyczaiła podstawowa wersja gry. To najczęściej ubicie bestii i zniszczenie gniazda lub odnalezienie ukrytego skarbu, podczas szukania którego można poznać parę ciekawych historii. Dodatek to także nowy możliwy romans – z rudowłosą Shani, starą znajomą Geralta.

...z przeciętną fabułą...

Sam główny wątek zaczyna się dość intrygująco, ale ostatecznie okazuje się wariacją na temat dość sztampowej historii. Na szczęście ratuje go kilka zadań, które należy wykonać dookoła niego, pełnych smakowitej intertekstualności i odnoszących się, głównie, do śladów obecnych w polskiej kulturze. Jednak chyba najsłabszym elementem konstrukcyjnym w fabule tego dodatku jest fakt, że Geralt został sprowadzony do roli chłopca na posyłki. W Wiedźminie 3 można było odczuwać wagę swoich czynów, autorzy pokazali, że, pomimo całej sieci zależności wokół głównego bohatera, to, co się stanie, w dużej mierze zależy od niego samego, od dokonanych przez gracza wyborów. W Sercach z kamienia ta iluzja wyboru znikła – Geralt kuli swoje wilcze uszy i pokornie wypełnia polecenia Pana Lusterko. Co więcej, nawet w ramach tych zadań wpływ wiedźmina na ostateczny rezultat jest znikomy, a decyzje podejmowane przez gracza często mają tylko kosmetyczne znaczenie. Owszem, pojawia się kilka decyzji-dylematów, ale tak naprawdę tylko jeden czy dwa wybory (w tym ten przy finale dodatku) mają jakąkolwiek istotną wagę. Jest to tym bardziej rozczarowujące, że poprzednimi odsłonami studio RED przyzwyczaiło graczy do tego, że ich decyzje są ważne.

...pełen nawiązań...

Znacznie lepiej wypada wszystko to, co jest niejako dodatkiem do głównych przygód Geralta, czyli cała masa kulturowych aluzji i odniesień, które sprawiają, że znacznie przyjemniej spędza się czas. A Serca z kamienia są naprawdę nimi napakowane. Zaczynając od tego, że wesele, na które Geralt dostaje zaproszenie, odbywa się w swojsko brzmiącej wsi Bronowitz, a jego uczestnicy kilkukrotnie używają słów zwodniczo podobnych do tych spisanych przez Wyspiańskiego. Biały Wilk spotyka też słynnego włamywacza Quinto, może nabyć na aukcji okulary sławnego zabójcy, niejakiego Magistra (zwodniczo podobnego do książkowego Profesora). Także imiona Witolda i Olgierda, braci von Everec, nie są dobrane przypadkowo, a powinny uważnemu graczowi skojarzyć się z dawnymi władcami sprzymierzonej z Polską Litwy. Choć akurat obecność kozakopodobnych kompanów Olgierda niezbyt wydaje się pasować do wiedźmińskiego świata – jest to chyba jeden z nielicznych chybionych pomysłów dotyczących wprowadzania innowacji do kreacji Sapkowskiego.

...i mało znaczących nowości

Pozostałe atrakcje dorzucone w dodatku to, przede wszystkim, nowy rzemieślnik – zaklinacz słów, z którym związanych jest kilka drobnych zadań pobocznych – oraz trochę dodatkowych przedmiotów. Hipotetycznie zaklinacz pozwala znacznie modyfikować umiejętności, gdyż zapewniane przez niego ulepszenia (na przykład zwiększenie zasięgu danej umiejętności czy dodatkowy efekt) są dość unikalne i można pokusić się o kombinowanie z buildem wiedźmina, to jednak zajmują one trzy miejsca na runy, a na każdy przedmiot można mieć tylko jedno ulepszenie zaklinacza. Co więcej, jest to naprawdę drogi interes – trzeba wydać ponad dwadzieścia tysięcy na samą możliwość korzystania z silniejszych modyfikacji, a potem należy doliczyć jeszcze koszty samych ulepszeń.

Mimo wszystkich wad Serca z kamienia są dobrym dodatkiem. Spełniają niemal wszystkie warunki jakościowo udanego rozszerzenia – nowe przygody i przedmioty oraz ciekawa mechanika dzięki nowemu rzemieślnikowi – ale zawodzą fabularnie, oferując jedynie ładnie obudowaną intertekstualnością sztampę/wydmuszkę. Nie stanowi to jednak wielkiej przeszkody dla produkcji o takiej sile immersji. Pod tym względem najnowszemu dziecku CDP RED blisko do Skyrima.

Plusy:

Minusy:

Zrzuty ekranu pochodzą z oficjalnych materiałów producenta.