» Recenzje » Wiedźmin 2

Wiedźmin 2

Wiedźmin 2
Na Wiedźmina 2 czekałem od chwili, gdy skończyłem pierwszą część. Przez ostatni rok niemal codziennie odwiedzałem oficjalne forum gry i śledziłem wszystkie nowe informacje, które dochodziły ze studia CD Projekt RED. W końcu nadeszła oczekiwana chwila – w moje ręce trafiło pudełko z Edycją kolekcjonerską. O jego zawartości pisałem w osobnym artykule, teraz więc mogę całkowicie poświęcić się ocenieniu samej gry.


"Teraz zapewne Ekscelencja powie mi, jaka czeka nas przyszłość."

Wiedźmin 2: Zabójcy królów to bezpośrednia kontynuacja debiutanckiej produkcji studia RED. Znowu przyjdzie nam pokierować losami Geralta z Rivii i razem z nim zwiedzać świat wykreowany przez Andrzeja Sapkowskiego. Trzy miesiące po nieudanym zamachu na króla Foltesta Geralt bierze udział w szturmie wojsk temerskich na zamek La Valette. O tym, co dokładnie działo się w czasie walk, dowiadujemy się prowadząc wiedźmina przez kolejne retrospektywne sceny.
Do tak dogłębnego wspominania przeszłości skłoniła Geralta wyjątkowo niekorzystna sytuacja. Otóż siedzi on w lochu przesłuchiwany przez Vernona Roche'a – szefa Oddziałów Specjalnych Temerii. Mając w perspektywie mało udany poranek z katem, bohater decyduje się więc na współpracę i opisanie rozmówcy wydarzeń poprzedniego dnia.

Niesłuszne oskarżenie to nie jedyny problem, z jakim przyjdzie się borykać Geraltowi. Jego powrót do życia i przyczyny amnezji wciąż pozostają tajemnicą. Stopniowo pamięć zaczyna wracać, wraz z nią pojawiają się jednak nowe pytania. Także sytuacja polityczna nie prezentuje się najlepiej. Po zabójstwie Demawenda i wojnach domowych w Temerii w królestwach Północy zapanował chaos. Jako że wiedźmin "ma talent do wpadania", znajdzie się w samym środku rozgrywek i machinacji.


"Nie wiedźminie, myślę, że Ty mi to powiesz."

Wiedźmin 2 był reklamowany jako rasowy cRPG z dojrzałą, nieliniową fabułą. Faktycznie, fabuła i dialogi są w tej grze fenomenalne. Zachęceni sukcesem pierwszej części, twórcy dużo śmielej poczynają sobie z książkowym uniwersum. Niektórzy mogą być zdziwieni skalą zmian, jakie zachodzą na Kontynencie i mieć deweloperom za złe tak agresywną ingerencję w losy niektórych bohaterów. Uważam jednak, że Wiedźmin 2 zasługuje na to, by być nazywany samodzielną produkcją i wydarzenia w nim prezentowane nie muszą ustępować rozmachem tym opisywanym w Sadze. Zabójcy królów rzeczywiście są skierowani do dojrzałych odbiorców.
Nie tylko ze względu na odważne sceny erotyczne czy wulgarny język. Widać, że gra nie była "ugrzeczniana" – pokazuje ponury, mroczny świat, w którym jest miejsce na honor i uczciwość, ale tuż obok dzieje się zło: morderstwa, gwałty, zdrady, korupcja to tragiczna codzienność spotykanych mieszkańców. Co ważne, świetnie zrealizowany został interfejs zadań. Wpisy w dzienniku to nie suche informacje o postępach, ale fragmenty napisane przez Jaskra, opisujące w charakterystycznym dla barda stylu dany etap przygód Geralta. Sprawdza się to świetnie zarówno do zaczerpnięcia wskazówek odnośnie kontynuacji zadania, jak i do odświeżenia sobie stanu fabularnego po dłuższej przerwie.

Przed premierą pierwszego Wiedźmina "RED-zi", pytani o kwintesencję RPG, wskazywali na nieliniowość i konsekwencje wyborów dokonywanych przez gracza. Faktycznie, to nieliniowość sprawia, że kierowanie losami Geralta jest tak interesujące. Niemal każde zadanie można zakończyć na co najmniej dwa sposoby i wybory często skłaniają do długiego zastanowienia. Kilkukrotnie po odejściu od komputera jeszcze długo rozmyślałem nad podjętą decyzją.
Co ważne, nasze wybory mają wpływ także na samą rozgrywkę. Determinują kogo spotkamy, jakie miejsca zwiedzimy, a nawet określają lokację, w której będzie się rozgrywał jeden z aktów. To odważne posunięcie sprawiło, że po jednym przejściu poznajemy tak naprawdę tylko połowę gry. Co więcej, niektóre ważne informacje o wydarzeniach i postaciach są możliwe do zdobycia tylko pod warunkiem opowiedzenia się po odpowiedniej stronie. Konsekwencje podjętych wyborów, a także przebłyski powracającej pamięci Geralta pokazane są przy użyciu znanych z poprzedniej części flashbacków. Tym razem jednak pastelowe obrazy zostały zastąpione przez komiksowe ilustracje autorstwa Jakuba Rebelki. Osobiście nie przypadły mi one do gustu. Ostra, niekiedy karykaturalna wręcz kreska, zatrzymane w pół cięcia sceny nie pasują do stylistyki gry. Treść tych wspomnień stoi na najwyższym poziomie, ale rysunki sprawiają wrażenie wciśniętych na siłę.

Mówiąc o fabule, nie sposób nie wspomnieć o tym, co zawsze budzi kontrowersje. Twórcy zapowiadali, że erotyka w ich najnowszym dziele zostanie potraktowana poważnie. Nie uświadczymy więc już kart znanych z "jedynki" i kolekcjonerskiego przedstawienia seksu. Znacząco zmniejszono też liczbę kobiet, z którymi Geralt może nawiązać bliższe stosunki. Inaczej niż w części pierwszej czy w Mass Effect 2, jest wiele pięknych i fabularnie ważnych kobiet, które w żaden sposób nie są zainteresowanie romansowaniem z protagonistą.
Jest to jak najbardziej naturalne i szkoda, że inni deweloperzy zdają się o tym zapominać. Same sceny erotyczne są przedstawione dużo odważniej niż w konkurencyjnych produkcjach. Twórcy postawili na filmowy sposób ich pokazania i zrobili to znakomicie. "Momenty" ukazane są ze smakiem i wyczuciem. Ich bezpośredniość jest jednak kolejnym powodem, dla którego Wiedźmin 2 jest przeznaczony dla osób dorosłych.


"Why do you wish them dead then?"

Już w "jedynce" dialogi były jednymi z najlepszych w historii gatunku. Teraz są jeszcze lepsze! Absolutnie zmiażdżyły konkurencję. Postacie wypowiadają się naturalnie, czasem poważnie, czasem z humorem. Nie brakuje także genialnych nawiązań do rzeczywistych dzieł kultury czy historii naszego świata.
Autorska technologia umożliwiła nie tylko filmową reżyserię scenek dialogowych i zwiększenie liczby możliwych zachowań interlokutorów, ale też odpalenie rozmów między bohaterami bez przerywania gry filmikiem. To właśnie zdania wymieniane podczas wspólnej podróży czy słyszane od napotykanych BN-ów najskuteczniej budują klimat produkcji. Są dowcipne, inteligentne i znakomicie pogłębiają charakterystykę postaci.

Nieliniowość gry nie byłaby tak wyraźna, gdyby nie świetne opcje dialogowe. Większość rozmów w grze można poprowadzić na kilka sposobów. Oczywiście nie każde wypowiedziane zdanie pociąga za sobą konsekwencje, ale gracz jest zmuszony do podejmowania wyborów co chwilę. Na początku jest to nieco stresujące, ale z czasem sprawia, że całkowicie zanurzamy się w przedstawiony świat.
Wpływ na przebieg dialogów jest jeszcze wyraźniejszy dzięki umiejętnościom społecznym. Mamy możliwość wpłynąć na rozmówców poprzez zastraszenie, perswazję lub wymuszenie Znakiem Axii. W kilku miejscach, gdy Geralt znajduje się pod presją a okoliczności nie sprzyjają kontemplacji, pojawia się zegar odliczający czas pozostały na podjęcie decyzji. Jeśli nie wybierzemy żadnej opcji, gra zrobi to za nas. Rozwiązanie to sprawdza się znakomicie i jest zastosowane tylko tam, gdzie długie zastanawianie się faktycznie byłoby nieuzasadnione.


"Wiesz, do kogo należy ten las?"

Pierwsza część Wiedźmina powstała w oparciu o silnik Aurora napędzający m.in. Neverwinter Nights. Wyciśnięto z niego naprawdę dużo i gra nie odstawała graficznie od konkurencji. Wiele cech Aurory było jednak nie do przeskoczenia. Dlatego też po premierze "jedynki" rozpoczęły się prace nad nowym silnikiem, który będzie w stanie udźwignąć to wszystko, czego deweloperzy wymagali od swojej gry. Tak powstał RED Engine.
Jego główną zaletą jest zorientowanie na tworzenie wielowątkowych, nieliniowych cRPG-ów. Projektantom pomagają więc dedykowane narzędzia do tworzenia zadań, dialogów, społeczności i dekorowania lokacji. Nowy silnik to także nowa jakość grafiki. Wiedźmin 2 wygląda po prostu fenomenalnie. Modele postaci są dopracowane w najmniejszych szczegółach, a dzięki budowie modułowej uniknięto ataku klonów, tak irytującego w pierwszej części. Zachwyca także wygląd lokacji i niepowtarzalny nastrój każdej z nich. Zupełnie inny we Flotsam – małym przygranicznym miasteczku i w Vergen – potężnej krasnoludzkiej twierdzy. Największe wrażenie wywołuje jednak spacer po lesie. Potężne drzewa, zza których nieśmiało przebijają promienie słońca, mgła snująca się pod nogami, wodospad wpadający z hukiem do jeziorka, zapomniane posągi dawnych bogów. To wszystko sprawia, że czasami aż chce się przystanąć i obserwować okolicę.


"I'm no avenger of orphans, no executioner for hire. I'm a witcher."

Wiedźmin to przede wszystkim mistrz miecza, specjalista w zabijaniu zagrażających ludziom potworów (lub też, według niektórych, w eksterminacji zagrożonych gatunków). Nic więc dziwnego, że walka jest jednym z głównych elementów gry. Zrezygnowano z systemu turowego znanego z pierwszej części, a zastąpiono go walką w czasie rzeczywistym.
Wybieramy, czy Geralt ma zaatakować ciosem szybkim czy silnym. Między uderzenia wplatamy Znaki oraz rzucamy we wrogów petardami lub sztyletami. Bronić się przed wrażymi cięciami możemy uciekając zwinnym przewrotem spod lecącej ku nam klingi bądź parując ją własnym brzeszczotem. Wiedźmin automatycznie doskakuje do kolejnych wrogów, wykonując po drodze ekwilibrystyczne akrobacje. Niestety dość często samowolnie zmienia cel, przydaje się więc pamiętać o opcji blokowania wskaźnika ataku na aktualnym przeciwniku.

Tak jak zapowiadano, zlecenia na pozbycie się potworów nie polegają już na przyniesieniu zleceniodawcy określonej liczby mózgów, żuchw czy szczękoczułków. Zabijając istoty danego gatunku i czytając traktujące o nich książki, Geralt zdobywa kolejne poziomy wiedzy. Wraz z nią odkrywa sposoby na definitywne pozbycie się zagrażających ludziom paskud. Czasami trzeba wysadzić w powietrze tunele, przez które wychodzą na powierzchnię. Innym razem wystarczy usunąć z okolicy ulubione pożywienie.

Talenty, które możemy wykupić rozwijając postać, podzielone są na trzy drzewka (plus Trening, zawierający podstawowe umiejętności): miecza, Znaków i alchemii. Przy pierwszym przejściu gry skupiłem się całkowicie na rozwoju umiejętności szermierczych, przy drugim inwestowałem w magię. Zasadniczo zmienia to przebieg walk ze względu ma umiejętności aktywne związane z każdą ze ścieżek. Możemy więc skontrować atakującego przeciwnika wciskając w odpowiednim momencie lewy przycisk myszy lub uderzyć w kilku wrogów jednocześnie, możemy rozwinąć Aard czy Igni tak, by działały na kilku przeciwników naraz oraz Quen tak, by oprócz obrony przed ciosami odbijał obrażenia w przeciwników. Jak przystało na doświadczonego wiedźmina, od początku gry bohater nie daje sobie w kaszę dmuchać. Inaczej niż w pierwszej części, tu nawet nierozwinięte Znaki są poważnym wsparciem w walce.


"Wiedźmin bez eliksirów, to jak pół wiedźmina."

System alchemii przeszedł znaczącą przemianę w stosunku do poprzedniej części. Po pierwsze i najważniejsze, eliksiry można pić tylko podczas medytacji, do walki trzeba się więc przygotować. Na szczęście medytować można niemal wszędzie. Znacząco zostały skrócone czasy działania mikstur. Większość z nich oddziałuje na wiedźmina przez dziesięć minut czasu rzeczywistego.
Inwestowanie w drzewko alchemii zaowocuje jednak zarówno znaczącym wzmocnieniem efektów eliksirów, olejów i petard, jak i wydłużeniem czasu trwania specyfików z dwóch pierwszych kategorii. Geralt może znajdować się jednocześnie pod wpływem trzech eliksirów (czterech po wykupieniu odpowiedniego talentu) o ile ich toksyczność nie przekroczy tolerowanego przez wiedźmiński organizm maksimum. Dodatkowo, silniejsze eliksiry powodują efekty uboczne. Przykładem niech będzie Krakwa, która przyspiesza regenerację zdrowia za cenę zmniejszenia zadawanych obrażeń.

Niestety nie wszystkie zmiany wyszły grze na dobre. Interfejs alchemii jest mniej intuicyjny niż w "jedynce", a z niewiadomych względów często automatycznie dobierane są składniki rzadkie i cenne zamiast popularnych i tanich. Można to oczywiście każdorazowo ręcznie zmieniać, ale przydałaby się opcja ustawiania domyślnej receptury dla danego produktu.


Souls in Ruin

Warstwa audio, tak jak poprzednio, stoi na najwyższym poziomie. O głosach postaci w polskiej wersji językowej pisaliśmy wcześniej, przejdźmy więc do nie mniej ważnego dla uszu graczy aspektu – muzyki. Skomponowali ją Adam Skorupa i Krzysztof Wierzynkiewicz. Jej nastrój jest zupełnie różny od tej z "jedynki", jednak idealnie pasuje do prezentowanych wydarzeń. Mocne dźwięki towarzyszące walce mile komponują się z efektownymi ciosami wiedźmińskiego miecza. Jeszcze lepiej wypadają poważne, wolniejsze utwory obecne w przerywnikach filmowych. Absolutnym mistrzostwem jest według mnie scena mająca miejsce przed aresztowaniem Geralta.


"Tu w ogóle nie ma koni."

W każdym programie komputerowym musi znaleźć się warstwa pośrednicząca między tym, co dzieje się "wewnątrz", a tym, co robi użytkownik. Jeśli zostanie ona zrealizowana źle, wpływa to na odbiór całej aplikacji. Interfejs Wiedźmina 2 jest dziwny. Są w nim elementy bardzo wygodne, jak i takie, na widok których gracz bezsilnie zaciska pięści.

Inaczej niż w pierwszej części, nie mamy teraz wyboru trybu kamery. Akcję obserwujemy znad ramienia wiedźmina, zaś w czasie walki kamera oddala się, dając lepszy ogląd sytuacji. Chwilę na zastanowienie daje także "pseudo-pauza", czyli gwałtowne spowolnienie czasu połączone z menu wyboru Znaków i podręcznych przedmiotów.
Ekran ekwipunku dorobił się zakładek, umożliwiających przeglądanie odpowiedniej kategorii noszonego sprzętu. Ze względu na rozbudowany system craftingu, umożliwiający tworzenie broni, pancerzy czy pułapek, pojawiło się dużo komponentów rzemieślniczych. Niech więc nikogo nie dziwi to, że w plecaku wiedźmin nosi kilkanaście kloców drewna. Nie, chwila, przecież Geralt nie ma plecaka… Ano nie ma, ale najwyraźniej nie przeszkadza mu to w targaniu kilku pancerzy czy sztuk broni. Jedynym ograniczeniem jest dopuszczalne obciążenie. Dobrze, że to zostało ustalone rozsądnie – wzięcie kilku sztuk broni powoduje najczęściej przeciążenie bohatera.

To, czego nie jestem w stanie zrozumieć, to decyzja o nieorientowaniu minimapy. Ta, znajdująca się w prawym górnym rogu ekranu, radośnie okręca się z każdym obrotem wiedźmina. Nie uświadczymy też żadnych wskaźników kierunków świata. Oznacza to, że praktycznie niewykonalne jest utrzymanie kierunku, przy biegnięciu przez lokacje takie jak las czy górskie wąwozy, bez posiłkowania się co chwilę pełną mapą. Może był to świadomy zabieg deweloperów. Ja jednak kilkukrotnie złapałem się na tym, że przyzwyczajony do działania minimapy z pierwszego Wiedźmina, biegłem w stronę przeciwną do zamierzonej. To zaś prowadzi wyłącznie do irytacji.

Nie można pominąć także problemów technicznych. Kilka razy w czasie gry przedwcześnie przywitałem się z pulpitem Windows. Dość często zdarzało mi się też zablokowanie części klawiszy sterujących (w tym odpowiedzialnych za wyciągnięcie i schowanie broni). Druga sytuacja była znacznie mniej kłopotliwa, bo zapis i ponowne wczytanie gry trwają dość krótko. Część fanów narzeka na czarne pasy na niepanoramicznych monitorach. Muszę powiedzieć, że nie rozumiem oburzenia emanującego z niektórych wypowiedzi. Gram na monitorze o proporcjach 5:4, więc paski zajmują jeszcze większą część ekranu niż przy 4:3. Nie utrudniały mi one jednak gry. Linie dialogowe są doskonale widoczne, podobnie jak szczegóły otoczenia. Tych, których nie przekonałem, pocieszę wiadomością, że niedługo planowane jest wypuszczenie patcha 1.3, który wprowadzi obsługę innych rozdzielczości.


"Ale to wciąż Twój król, chłopcze."

Bardzo długo myślałem nad tym, jaką ocenę wystawić na koniec tej recenzji. Podobnie jak część pierwsza, także tutaj zdarzyło się twórcom kilka potknięć. Jedne są niezauważalne, inne potrafią uprzykrzyć grę. Długość ostatniego aktu i epilogu jest porównywalna do długości prologu, co skłania do refleksji, czy CD Projekt RED nie pośpieszył się aby z premierą. Tylko, że mimo tych wszystkich irytujących rzeczy to jest wciąż tytuł wybitny. Bajeczna grafika, wyśmienite dialogi, powalająca rozmachem fabuła i emocjonujący system walki sprawiają, że Wiedźmin 2 jest jedną z najlepszych gier, w jakie kiedykolwiek grałem. Dodatkowo, okazało się, że nie trzeba wprowadzać uproszczeń i spłyceń by spodobać się za Oceanem. To wciąż jest ten sam świat, który znamy z prozy Sapkowskiego i z pierwszego dzieła studia RED. Dlatego, chociaż do ideału sporo Wiedźminowi 2 brakuje, z czystym sumieniem wystawiam mu dziewiątkę.

Plusy:
  • wierność pierwowzorowi książkowemu
  • wciągająca fabuła
  • genialne dialogi
  • oszałamiająca grafika
  • dynamiczny system walki
  • niesztampowe umiejętności

Minusy:
  • nieintuicyjny interfejs
  • problemy ze stabilnością
  • krótka (zwłaszcza ostatni akt)

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


9.0
Ocena recenzenta
Tytuł: The Witcher 2: Assassins of Kings
Producent: CD Projekt RED
Wydawca: CD Projekt
Dystrybutor polski: CD Projekt
Data premiery (świat): 17 maja 2011
Data premiery (Polska): 17 maja 2011
Wymagania sprzętowe: procesor Intel Core 2 Duo 2,2 GHz lub AMD 2,5 GHz, 1 GB RAM (2 GB dla Windows Vista / 7), 16 GB wolnego miejsca na dysku, karta grafiki Nvidia GeForce 8800 lub ATI HD3850 (512 MB), Windows XP / Vista / 7
Nośnik: DVD, Steam, GOG
Strona WWW: tw2.thewitcher.com
Platformy: PC



Czytaj również

Wojna Krwi: Wiedzmińskie opowieści
Ger… Gwint z Rivii
- recenzja
Wywiad z Adamem Badowskim
Dzień Inwestora CD Projekt 2011

Komentarze


~Wallace

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
To ja dorzucę coś od siebie. Zgadzam się z plusami, ale do minusów dorzuciłbym:

1. Słaby balans. Na normalu nie zabił mnie żaden potwór, a nie używałem ani eliksirów, ani petard. Jedynie znak QUEN i turlanie :P

2. Wciśnięte na siłę i niedopracowane elementy skradankowe. Miłe urozmaicenie rozgrywki, jednak skradanki powinny być miłą odskocznią, a nie powodem łamania klawiatury na pół :P

3. Brak obsługi rozdzielczości 4:3, 5:3 16:10
05-07-2011 17:38
gower
   
Ocena:
0
Mi akurat dość często zdarzało się ginąć. Zwłaszcza na początku gry. Niemało było też momentów, w których byłoby ciężko bez eliksirów czy petard.

Elementy skradankowe faktycznie potrafiły być irytujące. Jest ich jednak tak mało, że nie wpływa to na przyjemność czerpaną z gry.

O rozdzielczościach napisałem w treści artykułu:p
05-07-2011 22:16
~Lord Kroak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie wiem, co masz do balansu gry... Przeszedłem wiedźmina 2 razy. Za pierwszym razem grałem na łatwym, za drugim na normalnym. Może to wyda się zabawne, może powinienem czuć się zażenowany, ale... Zobaczyłem kolosalną różnicę pomiędzy oboma poziomami trudności. Grając na łatwym nie zginąłem ani razu, na normalnym historia była zupełnie inna. Ginąłem wiele razy (głównie na początku), przy walce ze smokiem omal nie połamałem klawiatury. Dopiero no normalnym zacząłem używać petard, eliksirów, osełek do mieczy i olejków. Dopiero wtedy potrzebowałem tego wszystkiego. Gra jest dobrze zrobiona pod względem trudności, wręcz świetnie. To nie jest jakiś prosty erpeg, w którym klikasz na przysłowiową pałę i zabijasz hordy przeciwników. Sama nazwa poziomu - normalny - coś o nim mówi. Nie ginąłeś, bo jest tylko NORMALNY. Spróbowałeś na wyższym? Jeśli tak, to miałeś problemy? Dla mnie normalny jest już wystarczająco trudny. Wydaje mi się, że pod względem trudności każdy znajdzie coś dla siebie. Łatwy, jak sama nazwa wskazuje, jest łatwy, normalny jest normalny, a trudny jest trudny. Nie widzę błędu logicznego. Tutaj wszystko zależy jeszcze od umiejętności, ale te i tak nie są na tyle wysokie u nikogo (tak mi się wydaje), żeby przejść Wiedźmina na trudnym bez śmierci. Tyle ode mnie. Pozdrawiam.
05-07-2011 22:51
gower
   
Ocena:
0
Z Wallacem może być akurat inaczej, bo on zjadł zęby na Wiedźminie:p
05-07-2011 23:29
Rodriguez
   
Ocena:
0
"Już w "jedynce" dialogi były jednymi z najlepszych w historii gatunku. Teraz są jeszcze lepsze!"

Czy ja wiem... IMO daleko im do "jedynki". Suto okraszona wulgaryzmami i płytkim humorem sztampa straszyła na każdym kroku. Kilka perełek - wyjątek potwierdzający regułę - to dla mnie trochę za mało, by z czystym sumieniem wywyższać pod niebiosa poziom dialogów w grze. No ale o gustach się nie dyskutuje...
05-07-2011 23:46
Ninetongues
   
Ocena:
+1
30 minut. Tyle czasu wytrzymałem. Potem wyłączyłem grę. Nudy.

Od jedynki też się odbiłem. Czyżby fakt, że nie znoszę realiów Wiesia aż tak wpływał na mój odbiór gry...?
05-07-2011 23:57
gower
   
Ocena:
0
@Rodriguez
Wulgaryzmy denerwowały mnie tylko w trakcie walk na pięści w pierwszym akcie. W pozostałych miejscach były naturalne i dobrze wpasowywały się całość gry. Uważam, że w żadnym cRPG-u nie było tak dobrych dialogów, jak w W2. Humor miejscami był płytki, ale nie powiesz mi chyba, że nie rozśmieszył Cię strażnik rozwiązujący krzyżówkę w więzieniu;)

@Ninetongues
Naprawdę? Prolog "dwójki" jest moim zdaniem dość ciekawy, chociaż strasznie liniowy. Może też przestraszyć trudnością systemu walki. Pod względem fabularnym jednak zachwycił mnie - zwłaszcza scena przed uwięzieniem Geralta.

EDIT: Wróć, przecież wcale nie jest liniowy! To w prologu jest przecież sławetna ucieczka z więzienia, a w niej nie tylko konsekwencje dokonanego wcześniej wyboru, ale i różne sposoby przejścia misji.
06-07-2011 00:09
Rodriguez
   
Ocena:
0
Gower - bardziej przemawiał do mnie komizm sytuacyjny (jak chociażby pamiętna scena w ruinach elfiej łaźni czy szlajanie się po kaedweńskim obozie z ziomkami Odrina). Motywu ze strażnikiem i krzyżówką niestety nie kojarzę.

A z walki na pięści chyba najbardziej zapada w pamięć pobrzmiewające w tle niczym mantra: "k*wa, poczekaj aż sie odsłoni!" -.-'
06-07-2011 00:44
gower
   
Ocena:
0
O, właśnie o ten tekst mi chodziło. Strasznie mnie zaczął wnerwiać przy którejś z kolei walce. Dobrze, że to tylko w jednym akcie:p

Mnie najbardziej rozbawił absolutnie abstrakcyjny tekst Iorwetha o pierścieniach w Vergen i odpowiedź Geralta:)

Strażnik szlajał się przy którychś beczkach podczas ucieczki z więzienia i gadał do siebie. Najzabawniejszy jego tekst zawiera spoiler, którego mimo wszystko nie chcę zdradzać, więc zacytuję inny:

"Część ciała na cztery litery... Ch*j! A nie, to trzy..."
06-07-2011 00:50
Rodriguez
   
Ocena:
0
http://www.youtube.com/watch?v=quZ Eh4RXup8

Skoro już jesteśmy przy Iorwecie ;)
06-07-2011 00:57
gower
   
Ocena:
0
Iorweth jest wcale sympatyczną postacią, a i jego cele są bardzo szczytne. Szkoda tylko, że nie wiemy więcej o jego przeszłości. W ogóle jednak, Vernon i i Iorweth są o niebo lepsi od Zygfryda i Yeavinna:)
06-07-2011 01:01
Rodriguez
   
Ocena:
0
Fakt, Zyggi i Yeavinn wydają się dość bezjajeczni na tle Vernona i Iorwetha.
W jedynce starałem się zachować neutralność. Nie dotrwałem jednak do końca gry, utknąłem na którymśtam z kolei akcie, liniowym i nudnym jak flaki z olejem.
Dwójkę przeszedłem na chwilę obecną jeden raz, u boku Roche'a (uwaga, spoiler) - jakby nie patrzeć koleś wyciągnął mnie z lochu, dając tym samym ogromny kredyt zaufania. Byłem mu coś winien.

Ps/spoiler:
A co powiesz na temat zakończenia? Jeżeli o mnie chodzi, spodziewałem się czegoś wgniatającego w fotel. A kiedy Letho przyznał się, że za jego motywacjami stoi Nilfgaard, to, owszem, mało nie spadłem z krzesła, ale raczej z rozczarowania :/ Ot, odgrzewany kotlet, Wojna Północna po raz trzeci...
06-07-2011 01:09
gower
   
Ocena:
0
Wybór Iorweth - Roche był dla mnie naprawdę trudny. Dużo łatwiej było wcześniej, bo uważam, że [SPOILER]tylko menda nie dałaby Iorwethowi broni:p[/SPOILER]. Ostatecznie jednak wybrałem za pierwszym razem elfa ze względu na jego plany i na to, że Vernon zachował się wcześniej jak kretyn.

Re: ps/spoiler
Zakończenie było krótkie i niedorobione. Moim zdaniem można było spokojnie rozwinąć parę wątków, bo gra ewidentnie kończy się zbyt szybko. Sama opowieść Letho była ciekawa, a jego wyznanie autentycznie mnie zaskoczyło. To właśnie w momencie, jak zaczął wychwalać swojego mocodawcę, zdecydowałem, że go jednak zabiję:)
06-07-2011 01:21
Rodriguez
   
Ocena:
0
[Uwaga, nisko latające spoilery]

Duży wpływ na mój wybór (ścieżka Roche'a) miał zapewne fakt, że z temerskim agentem zdążyłem się już oswoić w prologu, Iorweth zaś pojawia się "dopiero" w pierwszym akcie. Zresztą z tym pierwszym gracz miał już okazję (przelotną, ale jednak) współpracować, jeszcze za życia świętej pamięci Foltesta ;)

Ps:
No co Ty dajesz, zioma-wiedźmina zabiłeś? ;P Ja jedynie Henselta zatłukłem (a raczej pozwoliłem zatłuc Roche'owi) - nigdy nie przepadałem za tym wykolejeńcem... no i smoczycę, ale to raczej z musu, żeby już więcej nie nabroiła ;)
06-07-2011 01:31
gower
   
Ocena:
0
[Uwaga, zabijające spoilery]

Widzisz, a ja smoczycę (uwaga!) odczarowałem. Zagraj sobie po stronie Iorwetha, to zrozumiesz dużo więcej:p Genialne jest właśnie to, że pewne ważne informacje są zarezerwowane dla konkretnych stron. Poza tym, Vergen jest dużo ciekawsze niż obóz Henselta:p

Co do zioma-wiedźmina, posłużę się cytatem z Krwi elfów:
"Dopóki nie pojmiesz, czym jest miecz i czemu ma on służyć w dłoni wiedźmina, nie weźmiesz go do ręki. Nie uczysz się, by zabijać i być zabitą. Nie uczysz się zabijać ze strachu i nienawiści, ale by móc ratować życie. Własne i innych."
06-07-2011 01:44
Vermin
   
Ocena:
+2
I tak to jest chyba najbardziej rozbrajające:
Może zawierać spoiler!!!

http://www.youtube.com/watch?v=cGV dpdTaeIw&feature=related
06-07-2011 10:12
Rodriguez
   
Ocena:
0
"Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni, i nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a dostąpicie odpuszczenia.
Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i przepełnioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.
Opowiedział im to podobieństwo: Czy może ślepy ślepego prowadzić? Czy obaj nie wpadną do dołu?
Nie masz ucznia nad mistrza, ale należycie będzie przygotowany każdy, gdy będzie jak mistrz.
A dlaczego widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku własnym nie dostrzegasz?
Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego."

...skoro już posiłkujemy się beletrystyką ;) Wizja świata Letho wymagała ofiar (królów), ale co go odróżnia od Geralta? Królobójca opowiedział sie po stronie Nilfgaardu, wybrał własną ścieżkę, zupełnie tak jak Biały Wilk.
Miałem co prawda za złe, że Letho porwał Triss pod koniec pierwszego aktu, ale cała reszta to po prostu efekt przebywania Geralta w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwym czasie. Letho - jak sam przyznał - nigdy nie był naszym wrogiem. Jego śmierć niczego by nie zmieniła. Zabijał, owszem, ale właśnie po to, by ratować życie.
Poza tym zaopiekował się Yennefer pod nieobecność Gwynbleidda... i po tym wszystkim Ty z zimną krwią go pochlastałeś :P

"Poza tym, Vergen jest dużo ciekawsze niż obóz Henselta"

Pod jakim względem? Czytałem streszczenie w poradniku, ot, nic szczególnego.
06-07-2011 10:39
gower
   
Ocena:
0
To jest jak na razie moja ostatnia wypowiedź tutaj, bo za chwilę wsiadam do samolotu. Może uda mi się złapać jakieś Wi-Fi na miejscu:)

Geralt bronił siebie i swoich przyjaciół. Wyraźnie nie odpowiadała mu służba u Foltesta. Letho tymczasem walczył dla Nilfgaardu ideologicznie. Chciał, by Cesarz podbił Północ.

Sama atmosfera kamiennej twierdzy robi olbrzymie wrażenie. Poza tym, misje po tamtej stronie są moim zdaniem ciekawsze niż te w obozie Henselta. Największym atutem jest jednak oczywiście obecność Saskii - według mnie najpiękniejszej kobiety w grze.
06-07-2011 12:18
de99ial
   
Ocena:
+2
Szkoda, że voice acting Saskii to jakaś kpina...
06-07-2011 16:36
Ninetongues
   
Ocena:
0
No właśnie dziwne...

Głupio się czuję. Uwielbiam gry, uwielbiam erpegi, lubię promować dobre marketingowo polskie produkty, lubię fantasy...

...A Wiedźmina nie lubię. Wszyscy dookoła chwalą tą grę, a ja oprócz ładnego, nowoczesnego UI i menusów nic w niej nie widzę, wartego uwagi.
06-07-2011 22:26

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.