The Medium

Wszystko zaczyna się od martwej dziewczyny

Autor: Sara 'Kaelssi' Chojnacka

The Medium
W ostatnich latach Bloober Team kojarzyć się mógł fanom gier przygodowych i horrorów z tytułami takimi jak Observer, Layers of Fear czy Blair Witch. Dla graczy lubujących się w tego typu rozrywce mamy dobrą wiadomość – 28 stycznia pod szyldem krakowskiego studio wyszło The Medium – mające swoją innowacyjnością zaspokoić gusta nawet najbardziej wymagających odbiorców. Czy się udało?

The Medium rozpoczyna się, gdy Marianne żegna swojego przybranego ojca, właściciela domu pogrzebowego. Już na samym początku dowiadujemy się o pewnym śnie męczącym dziewczyn oraz o tym, że od dziecka posiada ona paranormalne zdolności polegające na widzeniu duchów i przenoszeniu się do ich świata. Nasza bohaterka w dniu pogrzebu otrzymuje tajemniczy telefon od niejakiego Thomasa, który twierdzi, że zna jej dar, i prosi ją o przyjazd do opuszczonego ośrodka Niwa, gdzie przed laty miała miejsce krwawa masakra. Niewiele myśląc, Marianne wsiada na motocykl w nadziei rozwikłania tajemnicy dręczącego ją od dzieciństwa koszmaru. Warto wspomnieć, że sam ośrodek wzorowany jest na prawdziwym budynku. To właśnie w tej lokalizacji spędzimy większość czasu, poszukując wraz z protagonistką rozwiązania zagadki. 

Polski Silent Hill?

Nie mamy tutaj typowego widoku TPP, zamiast tego kamera jest statyczna – ustawiona w różnych miejscach pomieszczenia – i z tego poziomu możemy sterować postacią. Ma to swoje minusy przy scenach wymagających szybkiej reakcji, gdyż łatwo się zgubić podczas ucieczki. Z plusów, świetnie oddaje to klimat i ten rodzaj sterowania od razu rozpoznają fani kultowego Silent Hill czy Resident Evil.

Z poziomu plecaka możemy przeglądać zebrane przedmioty, przydające się niekiedy do rozwiązania zagadek logicznych, których jest całkiem sporo. Rozrywka jest liniowa, nie ma tu za dużej różnorodności lokalizacji – akcja rozgrywa się w Polsce lat 90, a znaczną część fabuły osadzono we wspomnianym kurorcie, wybudowanym w czasach ZSRR dla PRL-owskich elit. Jest on prawdziwą kopalnią ciekawostek, gdyż trafimy tu na dużą liczbę plakatów, listów oraz reliktów epoki, budujących atmosferę. Twórcy pod tym względem stanęli na wysokości zadania. Szkoda jedynie, że napisy na większości detali są jedynie po angielsku. Ich przetłumaczenie zdecydowanie lepiej oddawałoby klimat Polski zeszłego wieku, choć zrozumiała jest zasadność takiego zabiegu w przypadku produktu dedykowanego na rynek zagraniczny.  Czuć pewien niedosyt, szczególnie przy braku polskiego dubbingu.

The Medium przychodzi jednak z jednym ciekawym rozwiązaniem dwóch światów – rzeczywistego i duchowego. W pewnych momentach nasz ekran dzieli się na dwa obrazy o przeciwstawnej atmosferze. Rzeczywistości są oczywiście połączone i zmiany dokonane po stronie duchowej często mają swoje odzwierciedlenie w świecie realnym. Nie zabrakło prostych zagadek i zadań ubogacających interakcję w obydwu wymiarach. Ciekawym zabiegiem jest obecność pewnych przedmiotów w jednym świecie i ich brak w drugim, a także ukazanie jednej sceny z dwóch ujęć. W świecie duchów zyskujemy także specjalne moce, takie jak tarcza ochronna czy odsyłanie dusz, aby zaznały spokoju. Możemy również opuścić swoje ciało, jednak tylko na chwilę, gdyż w przeciwnym razie grozi to stopniowym zanikaniem, bądź nawet śmiercią. Dzięki temu jesteśmy w stanie pokonywać przeszkody niemożliwe do przejścia w rzeczywistym świecie. Widać, że mechanika dwóch światów została przemyślana i nie jest jedynie chwytem marketingowym. Jak przystało na grę w konwencji horroru, mamy trochę elementów skradania się czy ucieczki przed potworem. Nie uraczymy natomiast mechanizmu walki, a zamiast niej możemy zastawiać różnego rodzaju pułapki, które pomagają w wydostaniu się z tarapatów. Sama rozrywka, chociaż trzyma w napięciu, nie budzi strachu, co może rozczarować fanów mocniejszych wrażeń.

Oficjalne materiały producenta

Kreacja prawie idealna

Ogromną zaletą gry, obok ciekawej fabuły, jest muzyka. Za soundtrack odpowiedzialni są bowiem Akira Yamaoka (strona duchowa) i Arkadiusz Reikowski (realna). Pomimo odmiennych stylów całość wyszła bardzo spójnie i idealnie wpasowuje się w rozgrywające się sceny. Miło przyznać, iż samo udźwiękowienie stoi na wysokim poziomie – nie zabrakło dźwięków przestrzennych i dopasowanego dubbingu. Od strony wizualnej wyróżniają się przerywniki filmowe – bardzo dobrze zrealizowane i angażujące uwagę, tak że nie ma się ochoty ich przewinąć. Pomimo pięknego tła, wielu szczegółów i nawiązań do twórczości Zdzisława Beksińskiego strona graficzna jest jednak ciężka do jednoznacznej oceny z powodu kilku słabych aspektów technicznych – od widocznego doczytywania tekstur, skoków klatek i kiepskiej animacji, po uproszczoną mimikę bohaterów i niedopracowanie głównej postaci.

Największe problemy widać w sposobie poruszania się – mało realistycznym, miejscami aż za drętwym i kojarzącym się z grami ubiegłej dekady. W niektórych momentach Marianne, chcąc zejść po schodach, odskakuje w bok i dopiero wtedy wykonuje zleconą przez nas czynność. Zmiana ujęć w podwójnym świecie także utrudnia proces skradania się czy wstrzymywania powietrza, a ucieczka bywa wyzwaniem. Widać tutaj duży potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Trochę tak, jakby autorzy skupili większość uwagi na funkcjonalność podwójnego świata i zapomnieli o reszcie. 

Rozgrywka nie jest długa i skończymy ją w 9–10 godzin. Raczej jest to tytuł do przejścia na raz, brakuje bowiem przerywników w fabule, które byłyby punktem zaczepienia do powrotu do ogranego tytułu. Szczególnie boli brak opcjonalnych dodatkowych zadań czy wątków. Momentami brakuje też balansu: niektóre sekwencje są niepotrzebnie przeciągnięte, przy innych z kolei mamy ochotę poprosić o więcej. Braki te wynagradza podwójna eksploracja, ciekawy scenariusz, wspaniały klimat i dobra oprawa muzyczna. Pod tym względem gra wręcz przykuwa do monitora i nie pozwala się oderwać. Natomiast pod względem sterowania zdecydowanie wygodniej gra się na padzie. Może to wynikać zarówno ze statycznej kamery i jej często nietypowego obrotu, jak i dosyć nieforemnej mechaniki poruszania się postaci. Z reguły nie męczy to jednak na tyle, aby pozbawiać przyjemności z grania.

Oficjalne materiały producenta

The Medium pomimo jest pozycją solidną i wartą polecenia. Odstraszać mogą wysokie wymagania sprzętowe, a dla wielu minusem będzie brak swobody czy systemu bezpośredniej walki. Jednak ci, którzy zdecydują się dać szansę nowej produkcji Bloobera, mogą odnaleźć przyjemność płynącą z istnienia podwójnego świata i odkrywania dalszych losów głównej bohaterki.

Plusy:

Minusy: