The Masterplan

A może by tak okraść bank?

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

The Masterplan
Joey Green, bohater gry The Masterplan, zawsze należał do uczciwych, ciężko pracujących na swoje niewielkie pensje ludzi. W pewnym momencie życia trafia jednak za kratki i szybko dochodzi do wniosku, że uczciwość jest zdecydowanie przereklamowana.

Główny protagonista produkcji fińskiego studia Shark Punch swą przestępczą działalność rozpoczyna wraz z bratem w latach 70. XX wieku na terenie Stanów Zjednoczonych i to właściwie wszystko, co należy wiedzieć, jeśli chodzi o kwestie fabularne. Gracz przejmuje kontrole nad świeżo upieczonymi rabusiami, których pierwszym łupem pada samochód służący przez resztę gry za środek transportu oraz sposób ucieczki z miejsca napadu. Pierwsza trasa prowadzi nas do kryjówki braci będącej jednocześnie bazą wypadową dla świeżo upieczonych złoczyńców. Na miejscu możemy kupić broń i amunicję, a także zatrudnić do bandy kolejnego zakapiora opisanego współczynnikami zdrowia, celności i szybkości. Gdy już zbierzemy ekipę, pozostaje podejść do samochodu i umieścić w nim złodziei (czasem zdarzają się problemy z wejściem protagonistów do auta, co może skutkować ich absencją na miejscu akcji) po czym wybrać cel podróży.

Warto rozejrzeć się po każdej lokacji, aby poznać rozkład pomieszczeń, ochroniarzy, kamer, budek telefonicznych i przypadkowych przechodniów, którzy bardzo chętnie telefonują do lokalnej komendy. Od tego momentu mamy zaledwie trzydzieści sekund do przyjazdu policji, w konfrontacji z którą jesteśmy tak naprawdę bezsilni ze względu na niezbyt intuicyjne i wygodne sterowanie. Po użyciu prawego przycisku myszy wyświetla się niewielkich rozmiarów półkole z możliwymi interakcjami takimi jak wykorzystanie pięści (przydatne nie tylko do "uciszania" gapiów, ale także wybijania okien) czy użycie broni. Dodatkowo naciskając spację, przechodzimy w tryb slow motion pozwalający na bardziej opanowaną reakcję na niespodziewane sytuacje, których w grze bywa naprawdę dużo. Początkowe plany modyfikowałem w trakcie akcji nad wyraz często, bo oto przechodzień zdołał uciec czy ochroniarz rzucił się z pięściami na głównego bohatera.

Na miejscu zbrodni przywłaszczamy sobie przede wszystkim pieniądze, przy czym nie musimy zebrać wszystkich banknotów dostępnych w danej lokacji, aby napad został uznany za udany. Ponadto w większości lokacji możemy znaleźć notki stanowiące namiary na kolejne, trudniejsze, ale i bardziej opłacalne robótki dla naszych gangsterów. Po początkowych barach czy kioskach w późniejszym etapie gry przychodzi czas na obrobienie jubilera, banku czy nawet federalnych rezerw złota.

Początkowo gra nie wymaga od nas za grosz finezji. Do zagarnięcia pieniędzy w zupełności wystarcza wejście do lokalu i znokautowanie znajdujących się w środku osób, ewentualnie zastraszenie ich bronią, choć ta druga opcja bywa nieco kłopotliwa ze względu na bardzo mały zasięg broni, przez co niektórzy NPC i tak spróbują wymknąć się do najbliższego telefonu i zadzwonić po wsparcie.

Większość misji możemy rozwiązać na kilka sposobów, zarówno nie szczędząc kopniaków i ołowiu, jak i całkowicie bezkrwawo, przy czym ta druga opcja jest naturalnie dużo trudniejsza. Zazwyczaj konieczne jest zlokalizowanie dogodnego przejścia do pomieszczenia wypełnionego pieniędzmi bądź klucza do niego, który nie jest łatwy do zdobycia i zazwyczaj znajduje się w kieszeni strażnika.

Każda z około dwudziestu lokacji stanowi osobną misję, z których niektóre zajmą dziesięć minut, podczas gdy inne będą wymagały kilkukrotnych prób, a ich przejście ze względu na nieudane podejścia może zająć nawet ponad pół godziny. Całość można ukończyć w około pięć, sześć godzin. Gra nie należy do długich, ale nie wyobrażam sobie dalszej rozgrywki, gdyby jej ukończenie miało zająć jeszcze drugie tyle czasu. Silną stroną zabawy jest możliwość włączenia dosłownie na chwilę, jedną krótką misję i powtarzanie tej czynności co jakiś czas. Na dłuższą metę Masterplan nuży, a poza przyjemną oprawą graficzną i ciekawym pomysłem (chyba każdy bawił się kiedyś w policjantów i złodziei) nie znajdziemy zbyt wielu elementów przykuwających do monitora. Można rzucić okiem, ale raczej nikogo nie zachwyci.

Plusy:

Minusy: