Star Wars. Shadows of the Empire

Autor: Piotr 'Faust' Kucharski

Star Wars. Shadows of the Empire
LucasArts słynie z dobrej jakości gier, szczególnie jeżeli mowa o tych z uniwersum Gwiezdnych wojen. Aktualnie jesteśmy zasypywani nowymi tytułami. Każda z tych produkcji obdarzona jest rewelacyjną grafiką i olbrzymią grywalnością. Cóż... Bez tych czynników w dzisiejszych czasach gra nie ma prawa bytu. Jednak czasem warto przypomnieć sobie stare tytuły. Jednym z najlepszych z nich jest Shadows of the Empire.

Gra jest typową zręcznościową strzelaniną, łączy jednak też elementy symulacji statków kosmicznych i wyścigów. Głównym bohaterem jest Dash Rendar, szmugler najmujący się w służbie Rebelii. Jego pierwszą misją jest obrona bazy na Hoth, tej samej, którą mieliśmy okazję ujrzeć w Imperium kontratakuje. Latamy więc snowspeederem i niszczymy kolejne przeszkody w postaci imperialnych jednostek szturmowych. Potem akcja przenosi się już do samej Bazy Echo, gdzie biegamy Dash'em strzelając do szturmowców. I tak ogólnie wygląda rozgrywka. Co jakiś czas spotykamy trudne zadania lub bossów (m.in. najsłynniejszego łowcę nagród - Bobę Fetta). Aby z nimi wygrać trzeba stosować naprawdę zróżnicowane metody. Przykładowo, aby zniszczyć AT-ST trzeba użyć jetpack'a (plecaka odrzutowego) i... o nie! Tego wam nie zdradzę. Sami musicie do tego dojść.

Jeżeli chodzi o podkład muzyczny, to jest on naprawdę dobry. Mamy tu bowiem nową ścieżkę, a nie powtórzenie tego, co mogliśmy usłyszeć w filmach. Co prawda nadal są to podobne melodie, jednak pojawia się też kilka nagrań, których nie można znaleźć nigdzie indziej. Szczególne moje uznanie zdobył podkład do ostatecznej bitwy. Tam naprawdę powala on na kolana.

Grafika? Cóż, w porównaniu z dzisiejszymi produkcjami, nie jest ona rewelacyjna. Ale też nie "kłuje" w oczy. Za to piękne wykonanie przerywników filmowych bardzo cieszy, mimo, że od czasu kiedy je stworzono minęło parę lat.

Pod względem fabularnym gra naprawdę zadowala. Historia tu opowiedziana jest całkiem ciekawa (podobnie jak w książce o tym samym tytule, która stała się inspiracją dla twórców gry), a podczas zagłębiania się w nią możemy uświadczyć kilku naprawdę ciekawych nawiązań do starej trylogii. Bo któż nie chciałby wziąć udziału w wyścigu, którego metą jest dom Obi-Wana Kenobiego?

Gdy uda nam się przejść grę na poziomie easy, zauważymy pewną wadę. Są nią nie wyrównane poziomy trudności. Kiedy na easy grę przechodzi się szybciutko, to już na poziomie medium trzeba się naprawdę sporo namęczyć. Co może być irytujące, jeżeli chcemy po raz kolejny odkryć sekret związany z zakończeniem.

Ogólnie rzecz ujmując, gra jest dobrą robotą rzemieślniczą. Mimo leciwości posiada jedną bardzo ważną cechę: grywalność. Przechodząc ją, naprawdę dobrze się bawiłem. I to za każdym razem, gdy rozgrywkę zaczynałem od nowa. Po prostu SoE się nie nudzi. Miejmy nadzieję, że gry wydawane w dzisiejszych czasach będą starały się, choć w małym procencie, jej dorównać...