Star Trek

Beam me up, Scotty!

Autor: Adam 'Khubas' Kubaszewski

Star Trek
Reboot serii Star Trek w 2009 roku był niemałym wydarzeniem w świecie filmu. Nieco zapomniana gwiezdna saga przypomniała o swoim istnieniu za sprawą reżysera J.J. Abramsa, a obraz zebrał w większości pozytywne recenzje – Polter ocenił go na 8/10. Z tego względu w maju na ekrany kin trafi sequel, natomiast jakiś czas temu swoją premierę miała gra towarzysząca filmowi. Po kilku godzinach spędzonych z tą produkcją mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że komputerowy Star Trek mocno zniechęcił mnie do obejrzenia przygód Spocka na wielkim ekranie.

____________________


Historia przedstawiona w grze rozgrywa się między pierwszym a drugim filmem. Nie ma to jednak większego znaczenia – fabuła jest mierna i stanowi tylko tło dla kolejnych, takich samych strzelanin i powtarzalnych zagadek. Tak jak filmowy pierwowzór wręcz oczarował mnie specyficznym, typowo startrekowym klimatem, tak tutaj magii nie uświadczymy niemal (głosów postaciom użyczają oryginalni aktorzy) w ogóle. Po pierwszej misji nie znalazłem właściwie żadnego powodu, żeby z zainteresowaniem wyczekiwać dalszych wydarzeń.

Pod względem gameplayu gra przypomina nieco Binary Domain czy Gears of War – akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a głównym zadaniem jest unieszkodliwianie jaszczuropodobnych kosmitów. Na początku rozgrywki musimy zdecydować, którym bohaterem chcemy kierować – do wyboru jest Kirk i Spock. Różnice między nimi są iluzoryczne – ten pierwszy teoretycznie ma większe umiejętności związane z walką, natomiast drugi woli skradanie i ciche eliminowanie wrogów, jednak "w praniu" okazuje się, że najskuteczniejszą techniką jest po prostu parcie przed siebie i nieprzejmowanie się ukrywaniem przed przeciwnikami. Grę przeszedłem jako Spock i momenty, w których z własnej woli wykorzystywałem jego zdolności mogę policzyć na palcach jednej ręki. W każdej misji biorą udział obie postacie – można więc wykorzystać tryb kooperacji i pograć we dwóch – w przypadku braku kompana kontrolę nad drugim bohaterem przejmuje komputer. Robi to jednak słabo – Kirk był wręcz bezużyteczny, a jego wartość bojowa tylko nieznacznie przekraczała zero. Do tego towarzysz kilka razy zapewnił mi sporą dozę irytacji, raz po raz blokując się w drzwiach i powodując konieczność wczytania poprzedniego zapisu.


Fascinating...

Można przeboleć wiejącą z każdego zakamarka nudę, potwornie ociężałe ruchy postaci, identycznych przeciwników czy małą różnorodność oręża – nawet z takimi problemami da się bez stresu pograć i chwilę później o tym zapomnieć. W Star Treku mamy jednak do czynienia z fatalnie wykonanymi lokacjami, okraszonymi ogromną ilością błędów i niedoróbek. Poziomy zostały po prostu źle zaprojektowane. W zbyt wielu przypadkach przez długie minuty musiałem kluczyć po całym terenie, żeby w końcu, po trudach i znojach, odnaleźć drogę do wyjścia. Gra jest przez to zwyczajnie irytująca, zwłaszcza w połączeniu z takimi atrakcjami, jak słabo oznaczone pułapki, które zabijają w ułamku sekundy. Sytuację trochę poprawiają rozmieszczone tu i ówdzie zagadki w formie zręcznościowo-logicznych minigier, jednak ich powtarzalność szybko zaczyna nużyć.

Zastrzeżenia można mieć też do grafiki. Włączając produkcję, szczerze się zdziwiłem, że patrzę na produkt, który dopiero co ukazał się na rynku. Słabo wypadła zwłaszcza mimika twarzy, która zatrzymała się mniej więcej na poziomie z 2004 roku. Za to na przeciwległym biegunie stoi oprawa dźwiękowa. Dzięki oryginalnej muzyce i zatrudnieniu filmowych aktorów mamy chociaż namiastkę startrekowego nastroju. Słynne "live long and prosper" zawsze brzmi dobrze.


Gry mimo szczerych chęci nie jestem w stanie polecić nawet fanom gwiezdnego uniwersum. Jak widać, klątwa okołofilmowych produkcji, poza nielicznymi wyjątkami, wciąż ma się dobrze...

Plusy: Minusy: