Sid Meier's: Pirates!

Autor: Artur 'Vermin' Tojza

Sid Meier's: Pirates!
W roku 1987, pan Sid Meier wraz z firmą MicroProse, stworzył grę o prostej nazwie Pirates. Gracz wcielał się tam w postać korsarza, grasującego po wodach Karaibów, w czasach złotej ery kupców Nowego Świata. Niecałe dwadzieścia lat później postanowiono odświeżyć legendę i tak, w 2004 roku, gra powróciła na półki sklepów, szybko zjednując sobie nowe pokolenie fanów. Było to zadanie tak naprawdę niezwykle łatwe, bo zmieniono tylko jedną rzecz – grafikę.


Do lin, psubraty, co tchu


Naszą rozgrywkę zaczynamy jako nastolatek mający jeszcze mleko pod nosem. Niestety, błogie dzieciństwo syna bogatego kupca zostaje drastycznie przerwane, gdy zły i rządny pieniędzy pirat porywa naszą rodzinę, a nam jedynie cudem udaje się uniknąć podobnego losu. Kilka lat później, gdy nasz bohater dorasta, zaciąga się na statek, gdzie podczas rejsu wybucha bunt. W tym momencie przejmujemy kontrolę, wcielając się w kapitana świeżo zdobytego okrętu. Naszą główną misją jest oczywiście odnalezienie rodziny, która została sprzedana w niewolę. Nie będzie to wcale takie łatwe, ponieważ informacje o swoich bliskich zdobywać będziemy dość wolno.

Poza głównym wątkiem fabularnym, możemy również szukać skarbów, zaginionych miast, romansować z córkami gubernatorów czy handlować w miastach zdobycznymi dobrami. Trzeba przyznać, że dzięki olbrzymiej swobodzie poruszania się w grze tak naprawdę tylko od nas zależy w jakiej kolejności powyższe czynności będziemy wykonywać. Jednak nie wolno nam zapomnieć o głównym zadaniu, gdyż nasz bohater starzeje się. Dożywa on jednak sędziwego wieku, dzięki czemu gra do krótkich nie należy.


Ahoj, korsarski żywot psi


W grze występują cztery frakcje, dla których możemy pracować jako kaper. Są to Hiszpanie, Anglicy, Francuzi i Holendrzy. Mamy do wyboru dwie taktyki. Pierwsza polega na napadaniu absolutnie wszystkich okrętów jakie nawiną nam się pod kil. Jej zaletą z pewnością jest szybkie wypełnienie ładowni naszej małej flotylli oraz zyskanie sławy żądnego krwi pirata. Niestety, spowoduje to także, że nie awansujemy u konkurencyjnych frakcji, a co się z tym wiąże, nie dostaniemy możliwości rekrutowania większej załogi w tawernach czy handlowania na lepszych warunkach. Drugi sposób to atakowanie jednostek tylko jednego z państw. Zyskamy dzięki temu przychylność jego konkurentów, awanse i związane z tym dobra oraz bonusy. Niestety, atakowana nacja bardzo szybko wyznaczy nagrodę za naszą głowę, która będzie rosnąć proporcjonalnie do ilości wyrządzonych przez nas szkód. Efektem tego będzie zakaz wstępu do jej miast oraz ścigający nas łowcy piratów.

Oprócz czterech głównych panów Nowego Świata, w grze przyjdzie nam jeszcze spotkać trzy inne frakcje. Pierwszą z nich są Jezuici. Ci pokojowo nastawieni zakonnicy żyją głównie z uprawy ziemi. Można z nimi trochę pohandlować, ale przede wszystkim to kopalnia wiedzy. Warto mieć z zakonnikami dobre kontakty, bo niejednokrotnie posiadają informacje o naszej zaginionej rodzinie. Następną są Indianie. Łatwo ich namówić do ataku na jakieś miasto, a jest to bardzo przydatna rzecz gdy chcemy osłabić fort miasta, by potem je złupić. Tubylcy praktycznie zawsze przegrywają takowe starcie, jednak szkody jakie wyrządzą, pozwalają nam bez problemu pokonać strażników z fortu. Ostatnią frakcją są korsarze, zwący się Bractwem Wybrzeża. U nich możemy zarówno pohandlować, jak i zasięgnąć języka, zaciągnąć załogę, naprawić statki czy namówić jakiegoś kapitana do napaści na wybrane przez nas miasto. Nie mają co prawda za dużo placówek, jednak najczęściej znajdują się one w strategicznych miejscach.


Nalejcie wina w dzban, historię opowiem wam


Bardzo istotnym miejscem w portach są tawerny. To tutaj zaciągniemy załogę, poznamy najnowsze plotki od karczmarza i zakupimy u wędrownego kupca mapy skarbów oraz ciekawe drobiazgi do naszego ekwipunku. Na wszystkie te czynności mają wpływ dwie rzeczy: nasza sława oraz stopień jaki przyznał nam gubernator danego państwa. Im wskaźniki wyższe, tym więcej ludzi się do nas przyłączy i z o tyle większym zyskiem sprzedamy złupione towary. W tawernach możemy też pojedynkować się ze złodziejami ściganymi listem gończym, lub lalusiowatymi kapitanami zaczepiającymi kelnerki.

Oprócz tego, w portach znajdują się szkutnicy, u których możemy naprawić, sprzedać lub też dokonać usprawnień w naszych statkach. Ostatnia opcja dostępna jest tylko w dużych miastach, a każde z nich posiada szkutnika specjalizującego się w jakiejś konkretnej dziedzinie – np. wzmacnianiu kadłubów czy robieniu wytrzymalszego ożaglowania. Kolejne miejsce godne uwagi to siedziba gubernatora. Może on nas awansować jeżeli spełnimy konkretne warunki, na przykład złupimy kilka okrętów jego konkurenta, albo zlikwidujemy groźnego pirata. Oprócz tego zostaniemy zaproszeni na bal, podczas którego przyjdzie wykazać nam się w sztuce tanecznej. Nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, lecz jeśli mu podołamy, to z pewnością skradniemy serce córki gubernatora, która podzieli się z nami istotnymi informacjami lub obdaruje prezentem.

Należy także pamiętać o dzieleniu łupów pomiędzy załogę oraz kapitanów poszczególnych statków. Jeśli tego nie zrobimy, załoga w końcu zbuntuje się i wyrzuci nas za burtę. Po uzgodnieniu warunków podziału zrabowanego złota, możemy po krótkim czasie ponownie wsiąść na swój okręt flagowy, który zachowaliśmy z częścią załogi, zamustrować nowych, żądnych złota i krwi korsarzy pod swą banderę, aby na pełnych żaglach wyruszyć po sławę i bogactwo.


Ładować działa, leniwe szczury. OGNIA!!!


W czasie gry możemy prowadzić walkę na kilku płaszczyznach. Pierwsza, i najczęściej spotykana, to napady na statki. Podczas nich kierujemy okrętem flagowym, a pozostała część naszej floty po prostu na nas czeka. Ofiara, którą wytypowaliśmy będzie uciekać jeśli jest to okręt kupiecki, lub też sama nas zaatakuje dążąc do abordażu. Z takim zachowaniem spotkamy się w starciach ze statkami pirackimi, wojskowymi czy indiańskimi. Jeśli dojdzie do abordażu, to czeka nas pojedynek z kapitanem statku. Gdy go wygramy, zabieramy łupy, część załogi, o ile ktoś przeżył, a sam statek możemy dołączyć do naszej floty lub po prostu zatopić. Przegrana podczas pojedynku powoduje, że trafiamy do więzienia na kilka miesięcy. Po jego opuszczeniu, lub ucieczce, wsiadamy na nowy statek, który po prostu dostajemy, i kontynuujemy naszą przygodę.

Następną areną walk są miasta. Tu mamy dwie opcje – zakraść się do miasta lub walczyć z jego garnizonem. Pierwsza z nich wymaga od nas sporo cierpliwości i trochę sprytu. Naszym celem jest po cichu, unikając patroli, dostać się do jednego z miejsc – portu, tawerny lub siedziby gubernatora. W tym ostatnim przypadku, może to zaowocować pojedynkiem z kapitanem straży, który wygrany, owocuje zdobyciem skarbca miasta. Pozostałe miejsca zaoferują nam to, z czym mamy do czynienia wpływając do zaprzyjaźnionego portu.

Inaczej sprawy mają się podczas walki z obrońcami miasta. Wtedy rozgrywamy regularną bitwę. Ma ona charakter turowy, a mapa podzielona jest na kwadratowe pola. Podczas ruchu jak i samej walki, wpływ na wynik starcia ma charakter podłoża. Na przykład ostrzał z lasu na wzgórzu jednostek stojących na rozległej polanie ma większe szanse zakończyć się sukcesem niż zwykły szturm. Wygrana następuje w momencie pokonania całego garnizonu lub w momencie dotarcia do bram miasta. Po tym wyczynie oczyszczamy skarbiec gubernatora a w przypadku dużych portów mamy prawo mianować nowego władcę wybierając go z trzech pozostałych narodowości. Możemy też nie obalać obecnego gubernatora, ale nie przyniesie to nam większego zysku.


Jo-ho, jo-ho, piratem fajnie być


Sid Meier’s: Pirates to nadal ta sama genialna gra z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, tyle że w nowej oprawie wizualnej. Osobiście polecam ją każdemu miłośnikowi gier zręcznościowych. Jej największym atutem jest prostota rozgrywki oraz świetna ścieżka audio. Nowa szata graficzna również spełniła wyśmienicie swe zadanie, bo przeniosła wiekowy klasyk w nowy wiek, nie niszcząc jego klimatu. Jedyne czego mi tu brakuje to trybu multiplayer, jednak to mały minus. Nie pozostaje więc nic innego jak chwycić wiatr w żagle wraz z nową załogą i płynąć po bogactwa Karaibów, tak jak sławny Jack Sparrow. Kapitan Jack Sparrow.


Plusy:


Minusy: