» Wieści » Shepard była kobietą ‒ na 18 procent

Shepard była kobietą ‒ na 18 procent

|

Shepard była kobietą ‒ na 18 procent
Jak podało studio Bioware zaledwie 18% graczy przeszło pierwsze dwie części Mass Effect postacią kobiecą. Dziwi to o tyle, że zarówno w polskiej jak i oryginalnej wersji językowej (gdzie głosu użyczyła legendarna Jennifer Hale) dubbing wypada znacznie korzystniej. Aż 13% nie wprowadziło żadnych zmian, a ich komandor Shepard posiadał domyślny wygląd i klasę.

Przed premierą finału trylogii w marcu 2012 roku pani Shepard ma wreszcie otrzymać zasłużone miejsce w materiałach promocyjnych, zdominowanych do tej pory przez jej męskiego odpowiednika.
Źródło: VG247
Tagi: Mass Effect | Mass Effect 2 | Mass Effect 3


Czytaj również

Komentarze


Llewelyn_MT
   
Ocena:
+1
A tu moja Sheppard (kliknięcie pokaże projekt zbroi w pełnej rozdzielczości):
21-07-2011 21:41
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To kłamstwo! Kopernik była kobietą. Sheppard była tyldą!
21-07-2011 21:51
banracy
   
Ocena:
+1
@Ninetongues

Romanse nie są istotne dla niczego oprócz paru tam scen z postacią z którą się romansowało, więc trudno powiedziec że to zupełnie inna gra. Tutaj akurat tylda ma rację, gra zmienia się w znikomy sposób, bo wybraniu postaci kobiecej, więc nic innego, że mało graczy (pewnie facetów) grało kobietą.

Oprócz tego skoro cię nie obchodzi co ludzie uważają za h&s a co za RPG to nie musisz się o to kłócic.

To że to jest space opera nie sprawia że fabuła jest dobra, zwłaszcza, że nie jest to gatunek od pop fantasy lepszy, ale niemal identyczny tylko że z trochę zmianioną scenografią (jak filmy samurajskie i westerny). Fabuła w ME jest kiepska, na poziomie trochę wyższym niż Jade Empire, co widac w drugiej części, która starała się dużo rzeczy poprawic i zmienic i muszę przyznać, że gdyby nie balast pierwszej części to byłaby lepsza gra.

Przecież fabuła pierwszej części jest prawie jak z sesji fantasy. Bohater przyłącza się do organizacji dzielnych rycerzy broniących porządku i musi odeprzec atak złych robotów służących okrutnym bogom co ileśtam lat zabijających co jakiś czas wszystko co żyje, co najgorsza służy im jeden z dobrych rycerzy.
22-07-2011 00:11
Vukodlak
   
Ocena:
+3
Wielkie mi science-fiction. Zamieniliśmy czarodziejów na biotyków; teleporty na statek kosmiczny; elfów, krasnoludów i orków na asari, turian i krogan; inne krainy na inne planety; miecze i topory na lasery i blastery. Gra ani nie jest wybitna, ani nie spełnia wymagań RPG. Ot, poprawna i rzemieślniczo bardzo dobrze wykonana strzelanka, które trochę bardziej skupia się na aspekcie fabularnym. Ale kilka rozmów, jakaś historyjka w tle i możliwość dodania punkcika tu i tam to za mało, aby grę nazwać RPGiem. A klas postaci gra ma tyle, ile opcji rozwoju dla głównego bohatera. Ja widziałem sześć, a nie dwanaście. Kto grał, ten wie.

Jak każda gra BioWare jest kalką poprzednich tytułów. Nie ma znaczenia czy gram w Dragon Age, Mass Effect itp. Jak się grało w KotOR, to się grało we wszystkie gry tych ludzi, bo schematy są te same. Niemniej produkt potrafi wciągnąć. Jednak nie jest raczej warta tego, by przechodzić ją po raz drugi.

A te wasze Shepardówny tak paskudne, że już wolę patrzeć na ceglaną twarz dresa przez całą grę. Poza tym nigdy nie tworzę postaci kobiecych, jakoś mi się trudniej zidentyfikować z bohaterem wtedy. ;p
22-07-2011 02:37
Aesandill
   
Ocena:
0
A taki Fallout... (tak dla dowcipu aby zbić argument)
To przecież nic innego jak turowa strzelanka taktyczna z opcją rozwoju bohatera i kilkoma gadkami i zadaniami "przybnieś pozamiataj", ot pop fantasy przeniesiono w realia postapokalipsy.
Super mutanty - ogry i orki
Ghule - ekhem, wiadomo
Bractwo stali - rycerstwo
Szpony śmierci - demony
Bandyci - bandyci
Enklawa - coś miedzy nazi elfami a mrocznym rycerstwem
Itd...

Swiat mają swoje archetypy, i cieżko cokolwiek całkowicie innego zrobić

Oczywiście ME to nie Fallout. To duzo bardziej lekki rpg z wygodnym systemem nie wymuszający takiego zaangarzowania. W sam raz na czas gdy nie mam tyle wolnego by katować RPGa non stop.

Jednak uwarzam że ME miał bardzo fajna wciągajacą fabułe łaczącą sie z przemyślanym systemem.
Gusta.
Mnie wciągną.

A opcji rozwoju bohatera dochodzi w ME po przejściu gry mnóstwo. Kto gra ten wie
22-07-2011 11:37
Usmimus
   
Ocena:
0
Banracy, nie wiem czy powinieneś skracać fabułę do krótkiego opisu - w ten sposób można spłycić wiele dobrych fabuł.


"A opcji rozwoju bohatera dochodzi w ME po przejściu gry mnóstwo"

Aesandill, to trochę za późno. Jeśli już przeszedłem grę to zwykle przez długi czas do niej nie wracam. Jeśli wracam.
22-07-2011 11:49
banracy
   
Ocena:
0
@Usimimus

Po pierwsze pierwszy Mass Effect niewiele traci z tego opisu, po drugie po takim spłyceniu w miarę ciekawa fabuła dalej wyda się ciekawe. Opis ME 2 po zupełnym spłyceniu:

Źli kosmici porywają ludzi, żeby przerobic ich na mega-kosmitę, rząd kosmiczny się tym nie przejmuje. Powstrzymac ich może tylko wspomagany przez ksenofobicznych terrorystów komandos uznany za zmarłego i grupa wybranych przez niego zawodowców.

@Aesandill

Właśnie to było zabawne w pierwszym Falloucie, że wiele klisz fantasy zostało przeniesionych do świata postapokalipsy i polace cynizmem. To nie jest przypadek, że supermutanty wyglądają jak ogry, a Bractwo Stali ma lśniące zbroje, dwójka za to zrobiona bez tego dowcipu w namyśle jest bardziej standardowym post apo.
23-07-2011 00:40
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak nawiasem dla miłośników 'true RPG' - zdecydowanie oba Drakensangi i po lekkim przymrużeniu oka Fallout:New Vegas. Warto zagrać.

Co do Sheparda, na starcie nie chciało mi się bawić w simsy.
A z płcią w grze tpp dylemat ten sam - czy patrzeć na plecy faceta i mieć romanse od męskiej strony, czy oglądać kobietę i odpuścić sobie romansowanie.
23-07-2011 12:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.