Rocket League

Przyczajona niespodzianka, ukryty hit

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Rocket League
Gra, w której walczymy o wbicie wielkiej piłki do bramki przeciwnika, jeżdżąc samochodami po boisku, wyskakując w powietrze, zderzając się z przeciwnikami, kręcąc piruety, a czasem nawet szybując? Chyba nikt zdrowy na umyśle nie uznałby tego opisu za zachęcający, więc tym większym zaskoczeniem jest fakt, iż powyższy koncept DZIAŁA – Rocket League to jeden z najbardziej grywalnych tytułów roku.

Piękno tkwi w prostocie

Powyższy opis stanowi praktycznie wszystko, co należy wiedzieć o najnowszym tytule studia Psyonix. Szczegóły, takie jak możliwość chwilowego przyśpieszenia pojazdu oraz powietrzne akrobacje, których opanowanie zajmuje co najmniej kilka godzin, to dodatki, a kręgosłup gry pozostaje ten sam. Wszystko jest jasne i klarowne – tu jest piłka, ma trafić tam, a ty masz nie dopuścić by wpadła tu. Mecze rozgrywają się 1 vs 1, 2 vs 2, 3 vs 3 lub 4 vs 4; udostępniono również spotkania rankingowe, w których walczymy o poprawienie punktacji. Z każdym wygranym meczem odblokowywane są nowe elementy wyposażenia samochodów, jednak te mają wartość czysto estetyczną: wszystkimi możliwymi pojazdami steruje się identycznie i jadą one z tą samą prędkością, dzięki czemu nie ma ryzyka, że wszyscy będą poruszać się tymi samymi maszynami z racji ich statystycznej wyższości – liczą się wyłącznie umiejętności gracza.

Oczywiście choć koncept jest prosty do zrozumienia, to odpowiednie opanowanie tajników zabiera sporo czasu. W pierwszych godzinach po kupnie Rocket League każdy pędzi w kierunku piłki jak szaleniec, ale dość prędko uświadamiamy sobie, że w ten sposób na pewno nie zwyciężymy. Niezbędna jest koordynacja między graczami (najlepiej jest bawić się wspólnie ze znajomymi, bo na współpracę z losowymi ludźmi z Internetu lepiej zbytnio nie liczyć) oraz umiejętność znajdowania się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Nawet wówczas jednak rozgrywka jest na tyle chaotyczna, że przewidywanie, gdzie piłka znajdzie się na moment, może być trudne.

Uzależnienie małymi kroczkami

Po rozegraniu pierwszych kilkunastu meczów zmienia się niewiele. Poprawiają się tylko umiejętności, dostępne tryby pozostają takie same jak na starcie – gra przeciwko ludziom lub sztucznej inteligencji bądź trening. Ta prostota jest jednak w tym przypadku zaletą – twórcy skupili się na jednej rzeczy, ale rezultat ich wysiłku udowadnia, że było warto. Do włączenia Rocket League raz za razem przyciąga przede wszystkim widowiskowość – wielokrotnie będziemy przecierać oczy ze zdziwienia po ujrzeniu obrony niemal pewnego strzału na bramkę bądź wbicia gola po uderzeniu piłki pod nieprawdopodobnym kątem. Istotną zaleta jest także czas rozgrywki – 5 minut to dokładnie tyle, by dało się włączyć mecz w niemal każdym momencie dnia, po czym zająć się czymś innym, podczas gdy niemal wszystkie inne tytuły wymagają poświęcenia dłuższej uwagi w celu należytego wkręcenia się z rozgrywkę. Rocket League kradnie godziny w pięciominutowych porcjach, bo kto w końcu nie może sobie pozwolić na jeden meczyk? A potem jeszcze jeden...

Plusem jest również oprawa audiowizualna. Muzyki jest wprawdzie niewiele, ale dostępne kawałki spełniają swoją rolę, a dźwięki są po prostu dobre i nawet bez patrzenia na ekran pozwalają się zorientować, co dzieje się poza zasięgiem wzroku. Z kolei grafika oszałamia eksplozjami soczystych barw i dzięki odpowiedniej stylizacji cieszy oczy, nie męcząc jednocześnie karty graficznej. A to przekłada się na niskie wymaganie sprzętowe.

Zwycięstwo!

Niewiele tytułów może sobie pozwolić na taki brak różnorodności bez powodowania szybkiego przesytu, ale Rocket League jest właśnie jednym z nich. Nie ma tu żadnej filozofii i skomplikowanych argumentów na korzyść – dzieło studia Psyonix jest po prostu niesamowicie grywalne, co sprowadza wszelkie ewentualne niedostatki do wagi drobnostek. Bez względu na to, czy wygrywamy, czy przegrywamy, każda minuta spędzona na szalonej jeździe przez boisko jest wypełniona radością. Cieszy również fakt, że Rocket League zdobyło taką popularność – na Steamie recenzje są „przytłaczająco pozytywne”, co przy fakcie, że napisano ich już 15 tysięcy, jasno pokazuje, że nie mamy do czynienia z ciekawostką chwaloną przez miesiąc dzięki kampanii marketingowej, a potem prędko zapomnianą, lecz autentycznie dobrą grą. Jeśli lubicie zręcznościówki – kupujcie koniecznie.

Plusy:

Minusy: