Play With Me

Gotowy na grę?

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Play With Me
Odzyskujesz przytomność w pomieszczeniu skąpanym w ciemnościach. Nie wiesz, jak się tu znalazłeś ani kto jest odpowiedzialny za obecną sytuację. Jedynym pewnikiem są kajdanki na dłoniach oraz narastająca fala przerażenia. Dasz radę okiełznać panikę i zacząć racjonalnie myśleć?

Play With Me to propozycja polskiego studia Airem, wedle autorów luźno inspirowana popularną serią Piła. Czy to dobra rekomendacja? Można przypuszczać, iż niejeden potencjalny nabywca już w tym momencie utracił zainteresowanie. Z drugiej strony nawiązanie do horroru Jamesa Wana może być rekomendacją dla równie liczniej grupy entuzjastów filmu.

Już pierwsze chwile znamionują ekstremalnie klimatyczną produkcję. Skąpane w czarno-szmaragdowych barwach, obskurne pomieszczenie pozwala posmakować losu zdezorientowanej ofiary uwięzionej z niezrozumiałego dla niej powodu. Czasu na rozkoszowanie się projektem pomieszczenia jest sporo, jednakże nie aspekty wizualne są celem spędzenia czasu przed monitorem. W końcu nikt nie chciałby sczeznąć już w pierwszym pomieszczeniu.

Uwięziony przez szaleńca

Jak więc wygląda droga wiodąca do wolności oraz poznania tożsamości porywacza? Prowadzi przez mnóstwo zagadek logicznych, wymagających spostrzegawczości oraz sporej dozy cierpliwości. Łamigłówki należy rozpracować, przemierzając kolejne pomieszczenia, zaś w każdym z nich należy przeprowadzić śledztwo, którego ukoronowaniem jest odblokowanie kolejnego etapu – w typ przypadku oznaczającego nowy pokój.

Aby osiągnąć sukces, gracze muszą bardzo dokładnie przeszukać pomieszczenie, odnaleźć ślady, a następnie umiejętnie je ze sobą połączyć. Zabawa przypomina układanie puzzli, gdzie pojedynczy kafelek jest niewiele znaczącym elementem i dopiero zestaw układa się w pełen obraz. Jego skompletowanie nie jest jednak rzeczą łatwą, bowiem wszystkie pokoje należy nie tylko drobiazgowo przeszukać, ale i odpowiednio przeanalizować zgromadzone informacje. Czasami oznacza to przesunięcie jakichś elementów, innym razem może to być konieczność umieszczenia jednego przedmiotu w drugim lub złamanie hasła do pozostawionego przez porywacza komputera.

Osobną kategorią zagadek są kody do drzwi. To bardzo istotny aspekt rozgrywki, bowiem ich identyfikacja odblokowuje przejścia do kolejnych pomieszczeń. Tutaj należy wykazać się szczególną przenikliwością, bowiem te bezcenne informacje poukrywane są w całkiem wymyślny sposób: raz należy wytrzeć szmatką krew, aby odsłonić napis, innym razem – użyć lampy UV, jeszcze innym – odpowiednio odczytać umieszczone na ścianach glify. Co ciekawe, gra oferuje pewną pulę kodów i dwóch graczy może otrzymać całkiem odmienny zestaw cyfr lub wyrazów.

Każdy medal ma jednak dwie strony. W przypadku Play With Me najpoważniejszym problemem jest poziom trudności oraz spora abstrakcyjność zagadek. Gra oferuje trzy poziomy wyzwania, ale w rzeczywistości już średni przeznaczony jest wyłącznie dla osób ultracierpliwych. Gracze zdani są tylko i wyłącznie na swoją spostrzegawczość, a trzeba zaznaczyć, iż autorzy bardzo się przyłożyli do skrupulatnego zakamuflowania wszelkich niezbędnych elementów, czyniąc zabawę irytująco odpychającą.

Przeszkadza również pojawiające się niekiedy poczucie bezradności, kiedy to może wydawać się, że całe pomieszczenie zostało "przeklikane" milimetr po milimetrze, a mimo to, dopiero po dłuższej chwili udaje się dojść do rozwiązania zadania. Sytuacja ta najczęściej ma miejsce wówczas, gdy celem śledztwa są wyrazy lub cyfry, sprytnie zakamuflowane i często na pierwszy rzut oka niewidoczne, więcpixel hunting stał się, być może zupełnie przypadkowo, podstawową taktyką radzenia sobie z lokacjami. A zebrane informacje należy jeszcze połączyć w logiczną całość. Z kolei interesująco wypada koncepcja dosłownego traktowania podpowiedzi, skutecznie korygująca tok rozumowania gracza. Podsumowując mechanikę, śmiało można napisać, że jest więcej niż przyzwoicie, chociaż zdecydowanie zbyt trudno. Owszem, Play With Me od samego początku reklamowane było jako tytuł o niekonwencjonalnych i trudnych łamigłówkach, jednakże można odnieść wrażenie, że autorzy troszkę zjedli własny ogon i w rezultacie gra zamiast absorbować graczy może ich zniechęcić.

Warto również wspomnieć o dodatkowej zawartości, jaką są mini-gry dostępne z poziomu rozstawionych komputerów czy telefonu komórkowego. W założeniu mają one wpływać na stan psychiczny Roberta, w praktyce jednak pomysł nie do końca się sprawdza i to z całkiem prostej przyczyny: główne zagadki na tyle absorbują uwagę, że dodatkowe atrakcje nie odgrywają bardziej istotnej roli. Najważniejsze jest przedostanie się do kolejnego pokoju.

Gotowy na prawdę?

Olbrzymim plusem Play With Me jest ciężki, klaustrofobiczny klimat, z którego stworzeniem Airem wykonało masę świetnej roboty. Atmosfera tajemnicy, rewelacyjna manipulacja światłem i cieniem oraz dobrze zaprojektowane, a przy tym totalnie zapuszczone lokacje, tworzą potępieńczy klimat, którego nie powstydziliby się autorzy większych tytułów, a nawet filmowcy. Stwierdzenie, że gra luźno nawiązuje do Piły jest raczej skromne, a kreacja demonicznego adwersarza określającego się mianem Iluzji, bardzo blisko może kojarzyć się z Jigsawem. Skromne udźwiękowienie doskonale komponuje się z warstwą wizualną.

Nieco gorzej wypada postać Roberta oraz sama fabuła. Konieczność koncentracji na nowych wyzwaniach sprawia, że motywy Iluzji oraz emocje Roberta schodzą na drugi plan. Zamiast doświadczania jego lęku oraz delektowania się upiornym klimatem skupiamy uwagę na odnalezieniu nowego zestawu cyfr otwierających kolejne pomieszczenie. Również końcówka, w zamierzeniach chyba mająca wywołać emocje, nie budzi takich turbulencji, jakie by mogła lub nawet powinna. Po prawdzie, najważniejsze uczucie towarzyszące finałowi to ulga, że to już koniec.

Nie sposób przejść obojętnie obok technicznych problemów z grą. W momencie premiery w zasadzie nie nadawała się do użytku, permanentnie wyrzucając gracza z programu. Szczęśliwie, deweloper działał sprawnie, na bieżąco poprawiając zgłaszane usterki. Dzięki temu gra dość szybko stała się używalna.

Play With Me wzbudza ambiwalentne uczucia. Część elementów zdecydowanie się udała: zwłaszcza świetny klimat i więcej niż przyzwoita oprawa audiowizualna. Z drugiej strony, jest to tytuł wymagający mnóstwa samozaparcia w trakcie deszyfracji kolejnych pomieszczeń. I bynajmniej nie chodzi tu o techniczne problemy aplikacji, które zostaną załatane. Znacznie bardziej dokucza wysoki poziom trudności.

Jeśli więc ktoś nie lubi przemęczać szarych komórek lub zwyczajnie spędzać długiego czasu na rozpracowywaniu pojedynczych abstrakcyjnych zagadek, wówczas powinien omijać przygody Roberta z daleka. Dla odmiany osoby lubujące się w klaustrofobicznych klimatach oraz nie lękające się najbardziej wymyślnych łamigłówek spędzą przed monitorem kilka interesujących godzin. Więc jak, gotowi na ucieczkę z pokoju?

Plusy:

Minusy: