» Recenzje » Othercide

Othercide


wersja do druku

Roguelike w wersji emo

Redakcja: Piotr 'Clod' Hęćka

Othercide
W związku z rosnącą popularnością pewnych gatunków, coraz trudniej jest stworzyć tytuły, które wyróżniałyby się spośród konkurencji. Jest tak chociażby w przypadku gier taktycznych – bycie zwykłym klonem XCOM-a już nie wystarczy, trzeba cechować się czymś specjalnym. Twórcy Othercide postawili na wabiącą oko estetykę, ale czy to wystarczy?

Fabuła rzadko odgrywa istotną rolę w tytułach tego rodzaju, i nie inaczej jest tutaj, choć w przypadku dzieła studia Lightbulb Crew otrzymujemy ekstra dużą dawkę mglistych określeń tylko w przybliżeniu tłumaczących, o czym opowiada tu historia. Chłopiec zwany Wybrańcem zmienił rodzinne miasto w piekło na ziemi za sprawą obcego bytu zwanego Cierpieniem. Do walki z przywołanymi potworami staje armia kontrolowanych przez gracza Córek, tworzonych przez Matkę, nieśmiertelną wojowniczkę, próbującą uratować świat przed zagładą.

Jeśli ów opis sprawia wrażenie bardzo pretekstowego – tak w istocie jest. Pierwsze skrzypce gra tu nie intryga, a inspirowana tak grami taktycznymi, jak i różnego rodzaju tytułami roguelike rozgrywka. Nie uświadczymy tu jednak sfery strategicznej jak w grach z serii XCOM lub choćby Phantom Doctrine. Grając w Othercide zdecydowaną większość czasu spędzimy eliminując wszelkiego rodzaju potwory rodem z najgorszych koszmarów. Podczas misji dowodzimy początkowo trójką (a później większą liczbą) Córek, które mogą należeć do jednej z trzech klas (choć później do naszej dyspozycji zostaje oddana też czwarta), różniących się odblokowywanymi w miarę awansów na kolejne poziomy umiejętnościami.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zabij, umrzyj, powtórz...

Recenzowany tytuł od reszty taktycznych turówek najbardziej odróżnia to, że zamiast sztywnie narzuconej kolejności ruchów gracza i AI, wszystkie możliwe posunięcia i interakcje odbywają się na osi czasu. Rozmieszczenie na nie zależy od wielu czynników, takich jak inicjatywa postaci, czy też to, ile punktów akcji wydaliśmy podczas poprzedniej kolejki danej Córki. Poszczególne zdolności mogą również wpływać na położenie na tejże osi zarówno naszych postaci, jak i wrogów. Należy zatem zwracać uwagę na to, co jest na niej wyświetlane, aby być przygotowanym na kolejne ataki ze strony przeciwników i starać się im zapobiegać – lub przynajmniej je opóźniać na tyle, by móc przygotować plan kontrataku.

Co więcej, jako że sama rozgrywka korzysta z elementów kojarzonych z grami typu roguelike, nie możemy po prostu wczytać gry po popełnieniu błędu, aby spróbować ponownie – jeśli poniesiemy klęskę, rozpoczynamy kampanię od nowa. Stopniowo odblokowujemy kolejne bonusy, takie jak więcej zdrowia dla jednostek lub możliwość jednorazowego wskrzeszenia najsilniejszej Córki z poprzedniej rozgrywki, które możemy aktywować przed kolejną próbą. Nie ma co liczyć na to, że przejdziemy Othercide za pierwszym razem. Zatem kiedy sytuacja robi się beznadziejna, czasami lepiej wybrać restart i przy kolejnym podejściu skorzystać z potężnych modyfikacji zdobytych do tej pory, dzięki czemu szybciej dotrzemy do momentu, który ostatnim razem sprawił nam trudności.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Evanescence w wersji growej

Ranne Córki można wyleczyć z odniesionych podczas misji ran tylko poprzez poświęcenie innej Córki na odpowiednio wysokim poziomie. Zmusza to gracza do podejmowania trudnych decyzji, którą z nich bardziej opłaca mu się zatrzymać. Ale czy tego typu motyw w istocie spełnia swoje zadanie, jakim jest urozmaicenie rozgrywki? Okazuje się to być nie aż takim utrudnieniem, jakim mogłoby się wydawać, biorąc pod uwagę fakt, że po pewnym czasie odblokowujemy możliwość wskrzeszania poległych jednostek, w związku z czym ulatnia się sporo związanego z misjami napięcia.

W Othercide od razu rzuca się w oczy estetyka – lokacje, elementy otoczenia i postacie zostały przedstawione w barwach sepii, gdzie wyjątkiem jest tylko występująca tu i ówdzie czerwień, ładnie kontrastująca z wszechobecnymi odcieniami szarości. O ile początkowo robi to wrażenie, to dość szybko okazuje się, że takie ograniczenie środków ekspresji wizualnej ma też swoje wady – wszystkie lokacje wyglądają mniej więcej tak samo i nie wyróżniają się niczym konkretnym, zatem raczej nie zapadną nam na dłużej w pamięć. Podobny problem wiąże się ze ścieżką dźwiękową – o ile piosenki odgrywane podczas walk z bossami dobrze akcentują to, że bierzemy udział w epickim starciu, tak muzyka towarzysząca nam podczas zwykłych misji jest do tego stopnia nijaka, że równie dobrze mogłaby nie istnieć.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

… powtórz, powtórz, powtórz...

Po lekturze powyższych akapitów można by uznać, że mamy tu do czynienia z tytułem co najmniej niezłym, choć niepozbawionym wad – niestety, diabeł tkwi w szczegółach. Choć poszczególne fundamenty rozgrywki zostały poprawnie postawione i nie da się ukryć, iż przezwyciężanie kolejnych wyzwań sprawia sporo satysfakcji, to smutna rzeczywistość jest taka, iż Othercide to produkcja cechująca się bardzo niskim budżetem. Praktycznie każdy segment składający się na dzieło studia Lightbulb Crew wymaga nawet jeśli nie pogłębienia, to przynajmniej doszlifowania.

Wystarczy wspomnieć, że zarówno rodzaje misji, jak i odwiedzane lokacje powtarzają się dosłownie co chwila. W pewnym momencie byłem zmuszony do przejścia czterech identycznych (te same poziomy, ci sami przeciwnicy rozstawieni w tym samych miejscach, te same nagrody za ich ukończenie) zadań z rzędu. Ciężko jest nie odnieść wrażenia, że w pewnym momencie gra zmienia się po prostu w nudny grind związany z ciągłym wykonywaniem tych samych czynności, aby Córki mogły awansować na wyższe poziomy, bo inaczej nie będziemy w stanie doświadczyć jakiegokolwiek progresu. Dodając do tego jeszcze niewielką liczbę wariantów napotykanych wrogów oraz bardzo prosty system rozwoju postaci, potrzeba niewiele czasu, aby doświadczyć wszystkiego, co Othercide ma do zaoferowania – później pozostaje już tylko mozolne przebijanie się do przodu, pozbawione ekscytacji i niespodzianek.

Early Access w przebraniu

Choć jest to oficjalnie wydany tytuł warty 35 dolarów, to pod względem dostępnej zawartości zdecydowanie bliżej tej grze do dzieła, które ledwo co zadebiutowało we Wczesnym Dostępie. Niestety to sam dotyczy również kwestii technicznych, bowiem dość często można się tu natknąć na różnego rodzaju mniej lub bardziej uciążliwe bugi. Da się to przeboleć, kiedy dotyczą tylko interfejsu, ale gorzej, kiedy natrafimy na niepoprawnie działające umiejętności i interakcje między nimi. Spotkało mnie np. podczas  finałowego starcia z bossem, co istotnie wpłynęło na jego przebieg – za coś takiego twórcom należy się wyłącznie nagana.

Wniosek jest prosty – choć Othercide zapowiadało się bardzo dobrze, to w obecnym stanie grą powinni się zainteresować tylko najbardziej wyposzczeni miłośnicy gatunku. Wszyscy pozostali uczynią lepiej, czekając na łatki i promocje – w obecnym stanie tytuł ten po prostu nie jest wart swej ceny.

Plusy:

  • atmosfera
  • grywalność

Minusy:

  • brak dopracowania
  • niska różnorodność rozgrywki
  • bugi
  • monotonna oprawa audiowizualna
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Othercide
Producent: Lightbulb Crew
Wydawca: Focus Home Interactive
Data premiery (świat): 27 lipca 2020
Data premiery (Polska): 27 lipca 2020
Wymagania sprzętowe: AMD Phenom 9950 (2.6GHz) / Intel Core2 Quad Q6600 (2.4GHz); 4 GB RAM; AMD Radeon R7 260 / NVIDIA GeForce GTX 560; Windows 7/8/10 (64-bit); 6 GB wolnego miejsca na dysku twardym
Strona WWW: www.othercidegame.com/
Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch
Sugerowana cena wydawcy: 119,99 zł
Tagi: Othercide

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.