Muzyka a gry

Autor: Tomasz 'Landovsky' Mendyka

Muzyka a gry
Najważniejsza w grach jest technologia. Przynajmniej dla większości graczy liczy się właśnie ta kwestia, bo jak przejść obojętnie obok silnika Battlefielda 3 czy możliwości odczytania intencji postaci z mimiki ust - tym przecież chwalił się Rockstar przy okazji L.A. Noire. Najważniejszą jednak kwestią dla każdego tytułu jest muzyka – zarówno przed, w trakcie, jak i po jego premierze. Właśnie jej poświęcam ten artykuł.


Before

W jaki sposób muzyka może wpłynąć na grę przed premierą? Moja odpowiedź brzmi – tym, co słyszymy przy okazji trailera. Zacznijmy od kwestii FPSów – Infinity Ward zawarło umowę ze słynnym w wielu kręgach raperem, Marshallem Mathersem, znanym bardziej pod pseudonimem Eminem. Jego muzykę usłyszeć mogliśmy przy okazji filmików promujących dwie odsłony Call of DutyModern Warfare 2 oraz Black Ops. Były to kolejno – Till I Collapse z płyty Eminem Show oraz Won't Back Down, które to usłyszeć możemy na ostatniej płycie Slim Shady'ego, czyli Recovery. Wyszło wspaniale. Przekonać możecie się sami, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście.





Podobną drogą poszło DICE, z najnowszym tworem, który kandyduje do miana numeru jeden na mojej liście, czyli Battlefieldem 3. Eminema zastąpił Jay-Z, a efekt, chodź w moim odczuciu nieco gorszy, wciąż jest na poziomie. Dodatkowo, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, skutek tego pomysłu zobaczyłem w polskiej telewizji.



Nie mogę pominąć również kwestii tytułu, o którym przez długi czas można było usłyszeć w różnorakich mediach. Chodzi o Duke Nukem Forever, którego trailer posłużył się muzyką mojego ukochanego The Prodigy. Tempo wideo jest wyjątkowo podkręcone, a więc mamy też szybką muzykę. Konkretnie Invaders Must Die. Na grę się (jeszcze) nie skusiłem, natomiast filmik promujący obejrzałem kilkukrotnie. Głównie, przyznaję się bez bicia, ze względu na muzykę.



Da się jednak zrobić trailer bez użycia znanego nazwiska. Należy tylko chwycić odbiorcę za serce. Przykłady tej drogi przypominam sobie dwa – pierwszy to Brothers in Arms: Hell's Highway – promujący filmik uderzał klimatem prosto w twarz. Stało się tak, że oglądałem go jeszcze długo po zakupie gry – tak bardzo mi się spodobał, również ze względu na to, co trafiło w moje uszy. Poezją jest również drugi przykład, czyli Dead Island. Jeżeli się nie mylę, był to jeden z pierwszych elementów promocji gry. Wideo bawiło się czasem, natomiast tym, co mnie urzekło była właśnie odpowiednio dobrana oprawa dźwiękowa. Chwytała za serce, potęgując wzruszenie. Tak na marginesie, to właśnie wtedy zacząłem interesować się tym tytułem i aktualnie jest częścią mojej kolekcji.






Now

Zacznę również od zjawiska zatrudniania wykonawców, którzy mają już w świecie wyrobioną markę. Przede wszystkim EA Trax, czyli tego co naszym uszom funduje Electronic Arts. Jest FIFA, która w menu fundowała utwory takich wykonawców jak Kasabian, Gorillaz czy Oasis. Z drugiej strony jest Need for Speed i to, co przygrywa nam podczas jazdy - Pendulum, Deadmau5'a czy Kanye Westa. Jako ciekawostkę potraktować można fakt, że na ścieżce dźwiękowej do Need for Speed: Shift znalazł się polski wykonawca, Jamal.







Innym "słynnym zatrudniaczem znanych wykonawców" jest Rockstar. Przy okazji każdego Grand Thef Auto funduje nam najwyższą, muzyczną półkę, rozdzieloną na stacje radiowe, których posłuchać możemy w samochodzie. Szczytem osiągnięć jest dla mnie San Andreas, które w pewnym sensie ukształtowało moje upodobania muzyczne i wyrzuciło mnie na tor hip-hopu. Na soundtracku, z tego gatunku, usłyszeć możemy Public Enemy, Gang Starr, 2Pac'a czy Cypress Hill. A jeżeli nie to? To proszę bardzo – Rick James, CCR, David Bowie, Depeche Mode, Rage Against The Machine, Danzig, James Brown czy Rod Stewart. Brakuje trochę elektorniki, ale muzyka miała oddawać klimat wczesnych lat 90. Każdy, tak jak ja, znalazłby coś dla siebie.





Co w temacie growej muzyki jest również dość istotne? Główny temat. To, co słyszymy przy pierwszych kontaktach z grą lub w trakcie tych ostatnich. To, co w jednym kawałku ma oddawać klimat całej produkcji. W tej kwestii mam wielu faworytów. Na pewno nie zapomnę tematu pierwszej części Battlefielda – przewija się w końcu przez wszystkie odsłony tytułu, tylko w unowocześnionych wersjach. Inne tytuły? Na pewno wszystkie trzy części Brothers in Arms albo nieśmiertelne dzieło Michaela Giacchino przygrywające w menu pierwszego Medal of Honor. A Mafia? Na samą myśl o Tommym Angelo i spółce słyszę to, co grało w menu.







To, co wpada nam w uszy podczas kluczowych momentów rozgrywki, również pozostawia piętno w pamięci gracza. Przynajmniej w mojej, bo po siedmiu latach od pierwszego kontaktu pamiętam to, co słyszałem przy okazji Freedom Fighters. Zresztą nie ma się co dziwić – za ten element odpowiadał Jesper Kyd, czyli człowiek od soundtracków specjalnych. Assassin's Creed? Pewnie. Kane & Lynch? Dlaczego nie. Hitman? Już się robi. Największym jego osiągnięciem jest jednak właśnie ścieżka dźwiękowa Freedom Fighters, bo cały czas motywowała mnie do dalszego wypędzania Rosjan z amerykańskich ziem. Christoper Stone miał moje pełne wsparcie, a zawdzięczał to właśnie długowłosemu Duńczykowi.





Na sam koniec warto wspomnieć o muzyce, którą wykonują bohaterowie gry. Zjawisko to zaobserwować możemy w Dead Island. Jednym z bohaterów jest niejaki Sam B – raper z Nowego Orleanu, który zasłynął jednym hitem. I właśnie ten kawałek usłyszeć możemy w intrze do gry. Pomysł spodobał mi się bardzo, mimo iż za wykonanie odpowiadają Josef 'J7' Lord & Christopher H. Knight, a głos postaci podkładał Phil LaMarr ("Aw man, I shot Marvin in the face!"). A więc... who do you voodoo?




After

Co wspólnego ma rap z Medal of Honor? Na pewno wiele wspólnego ma Linkin' Park, którego kawałek znalazł się w napisach końcowych najnowszej odsłony. Ale chodzi mi o pierwszą część, Allied Assault. W jaki więc sposób możemy to powiązać? Otóż sample użyte zostały na najnowszej płycie projektu Vinniego Paza (m.in. Jedi Mind Tricks) oraz Ill Billa (La Coka Nostra) nazwanego Heavy Metal Kings. Sample ze ścieżki dźwiękowej legendarnego dzieła studia 2015 zostały użyte do utworzenia tego kawałka. Efekt opatrzony jest nazwą Splatterfest, a odpowiedzialny za sklejenie tego w całość jest niejaki C-Lance. Zresztą sprawdźcie sami. Czuć klimat tamtego soundtracku? Moim zdaniem jak najbardziej. Zdaniem niektórych youtube'owiczów również.




Epilog

Tym tekstem oddaję cześć wszystkim, którzy urzekli mnie muzyką brzmiącą z głośników podczas gry. Moja opinia brzmi – soundtracki są w stanie poprawić wrażenie z rozgrywki. Na sam koniec posłużę się anegdotką. Miałem do czynienia z grą NARC. Nie była wyjątkowa, wręcz odpychała - zarówno gameplayem, jak i jakością grafiki. W moich oczach ratowała ją całkowicie oprawa dźwiękowa – w obsadzie brylowało nazwisko Michaela Madsena, natomiast jedyną rzeczą, jaką zapamiętałem, była muzyka. To ona doprowadziła do tego, że grę ukończyłem. Brzmi to trochę banalnie, ale tak właśnie wyglądały moje relacje z tym tytułem. Drodzy gracze, nie lekceważcie tego, co możecie usłyszeć w trakcie eliminowania kolejnych przeciwników czy też przy zaliczaniu kolejnych wyścigów. W moim przypadku wielokrotnie zdarzyło się, że soundtracki fundowały mi kupę nowej muzyki do posłuchania w wolnym czasie. I tego życzę również wam.