Maneater
Będziemy potrzebowali większego rekina
Ryba wpływa na wszystko
Maneater to gra studia Tripwire Interactive, znanego do tej pory z serii survival horrorów Killing Floor oraz dwóch dodatków do Red Orchestra. Tym razem amerykańscy projektanci zabierają nas do mętnych, przybrzeżnych wód Zatoki Meksykańskiej i oddają kontrolę nad rekinem tępogłowym, jednym z najbardziej agresywnych wodnych drapieżników. To właśnie ten gatunek był prawdopodobnie odpowiedzialny za ataki na ludzi u wybrzeży New Jersey w 1916 roku, które stały się inspiracją dla filmu Szczęki.
Po krótkim samouczku, pozwalającym zapoznać się z możliwościami dorosłego drapieżnika, przejmujemy kontrolę nad rekiniątkiem, którego matka została właśnie zabita przez Petera Łuskę – bezwzględnego łowcę rekinów. Poprzez polowanie, wykonywanie zadań i kolekcjonowanie bonusów, będziemy awansować na kolejne poziomy i stopnie w rozwoju rekina – aż do monstrum rodem z koszmarów.
Rosnąca potęga jest wyraźnie wyczuwalna. Przez pierwszych kilka poziomów nie mamy żadnej szansy w starciu z drapieżnymi rybami czy aligatorami, ale z każdym kolejnym stopniem rozwoju coraz mniej zwierząt jest nam w stanie zagrozić. Wraz z postępami pojawiają się oczywiście silniejsi przeciwnicy, ale początkowe etapy są zdecydowanie najtrudniejsze – wykonywanie misji wymaga ciągłej czujności i dramatycznych ucieczek, tym bardziej, że już pierwsze zadanie wymaga od nas wycieczki niebezpiecznie blisko ostrych szczęk aligatora. Jako że na początku gry nie jesteśmy jeszcze perfekcyjnie obyci ze sterowaniem, poziom trudności może powodować irytację. Zdecydowanie przydałoby się tu delikatne poprawienie balansu.
Rekin z piekła rodem
Fabuła Maneatera nie charakteryzuje się przesadną innowacyjnością. Przepływamy z obszaru do obszaru, zamieszkanego przez coraz silniejsze zwierzęta, i w każdym z nich realizujemy ten sam schemat misji: przetrzebienie miejscowej fauny, zabicie drapieżnika alfa i sterroryzowanie ludności. Do tego dochodzącą misje poboczne: polowanie na szczególnie silnych drapieżników, zbieranie znajdziek czy pożeranie ludzi. Powtarzalność szybko zaczyna nudzić, ale warto uzbroić się w cierpliwość: kompletowanie poszczególnych wyzwań odblokowuje mutacje takie jak kościany pancerz czy możliwość teleportacji. To właśnie te nadnaturalne i często absurdalne zdolności przynoszą największą frajdę z rozgrywki, jednocześnie dodając do niej element taktyczny: jeśli szykujemy się do starcia z łowcami rekinów, dobrze wyposażyć się we wzmocnienia dające bonusy do niszczenia łodzi, podczas gdy walkę z potężnym drapieżnikiem może ułatwić dystansowy pocisk energii uwalniany przez machnięcie ogonem.
Fabułę ratuje towarzysząca nam w przemierzaniu wód narracja. Peterowi Łusce towarzyszy załoga filmu dokumentalnego o rekinach i ich łowcach i wszystko, co robimy, jest komentowane przez narratora tej produkcji. Teksty kipią humorem i nawiązaniami do popkultury, jednak za zabawnymi uwagami kryje się głębsze przesłanie – zatokom i kanałom, po których się poruszamy, daleko do błękitnej laguny. W wodzie unoszą się śmieci, dno zasłane jest trującymi odpadami, a barwne opisy kolejnych zatopionych wytworów ludzkiej ręki tylko podkreślają skalę dewastacji. Z drugiej strony, scenarzystom w kilku momentach udaje się zszokować nagłą zmianą punktu widzenia. W świecie widzianym oczyma rekina liczy się akcja i widowiskowość, a przemoc, zwłaszcza ta wymierzona w ludzi, przedstawiona jest raczej karykaturalnie. Gdy jednak kamera przedstawia atak z punktu widzenia naszych dwunożnych przeciwników, widzimy krwiożerczą bestię, a urwane przez nią kończyny nagle stają się bardzo konkretne i wyraźne.
Oleiste głębiny
Sterowanie przy pomocy klawiatury i myszki sprawdza się zaskakująco dobrze, a zarządzanie ruchem w trzech wymiarach szybko staje się dość intuicyjne. Wielkie brawa należą się również projektantom odpowiedzialnym za odwzorowanie ruchów rekina. Majestatyczne ruchy ogona prezentują się wybornie, a widok szczęk rozrywających resztki pożartego właśnie przeciwnika przyprawia o dreszcz na plecach.
Od strony graficznej wyraźnie rzuca się w oczy różnica między nad- i podwodnym światem. Głębiny, chociaż zaśmiecone, są piękne i szczegółowo zaprojektowane, zachęcając do pływania i odkrywania kolejnych jaskiń. Natomiast powierzchnia jest raczej pretekstowa i chociaż jest tam kilka ciekawych lokacji kryjących znajdźki, raczej nikogo nie zachwyci.
W kwestiach technicznych nie obyło się niestety bez paru problemów: sporadycznie gra potrafi zaskoczyć nas nagłym widokiem pulpitu, a niektóre obiekty czasem znikają, np. zostawiając nieszczęsnych pasażerów motorówki wiszących w powietrzu.
Maneater to gra, której wypróbowania na pewno nikt nie będzie żałował. Nie jest może szczególnie odkrywcza w warstwie fabularnej, ale daje unikalną szansę poczucia podniesionej do absurdalnego poziomu potęgi rekina. Przejście całej gry nie zajmie więcej niż kilkanaście godzin i warto ten czas wygospodarować.
Plusy:
- podwodne krajobrazy
- rozwój rekina i mutacje
- narrator-dokumentalista
- ekologiczne przesłanie
Minusy:
- powtarzalność misji
- pretekstowa fabuła
- sporadyczne błędy
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:



Producent: Tripwire Interactive
Wydawca: Deep Silver
Data premiery (świat): 22 maja 2020
Nośnik: dystrybucja cyfrowa
Strona WWW: www.tripwireinteractive.com/#/manea...
Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch
Sugerowana cena wydawcy: 139 zł