» Recenzje » Guilty Gear -Strive-

Guilty Gear -Strive-


wersja do druku

Akcja, styl i rock 'n' roll

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch

Guilty Gear -Strive-
Konkurencja na rynku bijatyk jest dość spora, jako że Street Fighter, Tekken i Mortal Kombat to mocne i uznane marki, od lat pozostające w świadomości graczy – łatwo jednak zapomnieć, że jest jeszcze jedna seria, która znalazła swą własną niszę i trzyma się jej od ponad dwudziestu lat. Guilty Gear, bo o niej mowa, otrzymała właśnie swą najnowszą odsłonę – czy -Strive- ma szansę na umocnienie tej pozycji i przyciągnięcie do siebie nowych miłośników gatunku?

Jednym z czynników sprawiających, że nowym graczom ciężko jest wciągnąć się w bijatyki, jest ich sławnie wysoki poziom złożoności. Przeważnie bardzo dużo czasu trzeba poświęcić na trening i poznawanie poszczególnych mechanik rozgrywki, aby mieć jakiekolwiek szanse na zwycięstwo przeciwko doświadczonym znawcom gatunku. Odpowiedzialne za Guilty Gear studio Arc System Works (znane też z popularnego Dragon Ball FighterZ) zdaje sobie dobrze z tego sprawę, dlatego w najnowszej odsłonie serii mamy do czynienia z pewnymi uproszczeniami w porównaniu do poprzednich części – nie znaczy to jednak bynajmniej, że będzie łatwo.

Wyższa Szkoła Okładania Się po Pyskach

Podstawy zdają się proste – stajemy do walki jeden na jednego przeciwko postaci kontrolowanej przez AI lub drugiego gracza i naszym zadaniem jest pozbawić ją punktów zdrowia, samemu ich nie tracąc. Uderzenia są szybkie, ale słabe, kopnięcia zadają nieco więcej obrażeń, dostępne są też ataki dystansowe oraz powolne, ale potężne ciosy, które jednakże łatwo przerwać. Do tego dochodzą różne tryby poruszania się, uniki i możliwość walki w powietrzu oraz konieczność blokowania ataków przeciwnika, co łatwe nie jest i wymaga tak refleksu, jak i umiejętności odgadywania planów oponenta. To są w dalszym ciągu podstawy, gdyż później pojawiają się jeszcze ciosy specjalne, tkanie sekwencji ataków, zarządzanie paskami Napięcia i Wybuchu (Tension i Burst), pozwalającymi na używanie dodatkowych zdolności podczas potyczek… i to wciąż nie koniec!

Ogrom wiedzy, którą trzeba przyswoić, rozpoczynając rozgrywkę, może przytłoczyć – dobrze zatem, że twórcy przygotowali rozbudowany samouczek, podzielony na zaznajamiające z poszczególnymi mechanikami lekcje, rozbite na kilka różnych poziomów zaawansowania. Oczywiście jest spora różnica między udanym zakończeniem wyzwań tam zawartych a zastosowaniem nowo nabytych umiejętności w praktyce, ale i tak docenić trzeba fakt, że Arc System Works włożyło sporo wysiłku w to, by nie zniechęcić na starcie początkujących graczy, którzy mogą w swoim własnym tempie zaznajamiać się z gatunkiem bijatyk. Nowy Guilty Gear stanowi jeden z lepszych tytułów, z którym można by zacząć tę przygodę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Przekleństwo bohaterskiego urodzaju

Od razu po rozpoczęciu rozgrywki rzuca się w oczy styl wizualny, w jakim przedstawiono akcję w Guilty Gear -Strive-. Choć produkcja ta została wykonana na silniku Unreala, całość wygląda niczym anime dzięki zastosowaniu technik związanych z grafiką dwuipółwymiarową, mających na celu upodobnienie jej do 2D. Efekt końcowy jest, nie owijajmy w bawełnę, olśniewający – mamy bez wątpienia do czynienia z najlepiej wyglądającą bijatyką na rynku, co przejawia się nie tylko w kwestiach technicznych i efektach specjalnych, ale też samych modelach postaci i animacjach z nimi związanych.

W podstawowej wersji gry oddano w ręce graczy piętnastu bohaterów (a kolejna piątka będzie dodawana w następnych miesiącach w ramach przepustki sezonowej), większość znaną już miłośnikom serii, choć znalazło się też paru debiutantów. Liczba ta może wydawać się dość niska w porównaniu do tego, co oferuje konkurencja, ale twórcy postawili tu na jakość, nie ilość – i bez wątpienia podjęli dobrą decyzję, bowiem każdy z bohaterów wyróżnia się na tle pozostałych na tyle, że nawet przez moment nie odnosi się wrażenia, że dokonano tu operacji kopiuj-wklej, zmieniając tylko pewne szczegóły. Projekty postaci są na tyle dobre, że wystarczy po prostu spojrzeć na poszczególnych wojowników, by znaleźć przynajmniej kilkoro, o których pomyśli się "o, wyglądają interesująco, chcę sprawdzić, jak się nimi gra", a przecież to wciąż tylko kwestie wizualne – pozostaje jeszcze rozgrywka. Tu nowy Guilty Gear też nie zawodzi. Dzięki mniejszej niż zwykle liczbie bohaterów każdy z nich zajmuje własną niszę, jeśli chodzi o sposób w jaki należy nimi okładać przeciwników, co dodatkowo pogłębia różnorodność. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że każdą z postaci gra się zupełnie inaczej, więc trzeba poświęcić naprawdę sporo czasu, aby opanować je wszystkie w zadowalającym stopniu i odnosić sukcesy w starciach online. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie tak szybko…

Problemy dotykają jednak nie tego, w jaki sposób odbywają się walki, ale tego, co dzieje się przed nimi, czyli systemu lobby. Forma każdego gracza jest oceniana na podstawie tego, jak często wygrywa, po czym zostaje przypisany do konkretnego poziomu/lobby, gdzie będzie miał szansę zmierzyć się przeciwko innym graczom prezentującym zbliżone do niego umiejętności. Nie można zejść o poziom niżej, aby znęcać się nad mniej doświadczonymi internautami, ale jeśli czujecie przypływ ambicji, można przejść o poziom wyżej – nawet jeśli jest spora szansa na to, że kiepsko się to skończy. Rzecz w tym, że jest sporo problemów technicznych dotyczących systemu łączenia się z innymi graczami, przez co bardzo często nie da się zainicjować pojedynku, bez żadnego konkretnego powodu – cały czas otrzymujemy wiadomości o nieudanym połączeniu i nic na to nie poradzimy, chyba że zrestartujemy grę lub spróbujemy szczęścia przeciwko komuś innemu. Co gorsza, każdorazowe połączenie się z serwerem tuż po odpaleniu gry zajmuje aż kilka minut – po uruchomieniu -Strive- lepiej iść zaparzyć sobie herbaty, bowiem nie ma co liczyć na szybkie dołączenie do lobby.

Warto też wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie, który wymiernie wpływa na doznania czerpane z rozgrywki – ścieżce dźwiękowej. Fani serii od dłuższego czasu żartują, że tak naprawdę kupują nowy album odpowiedzialnego za muzykę serii Daisuke Ishiwatariego, a grę komputerową otrzymują jako bonus – i coś w tym jest, bowiem charakterystyczne dla każdego z bohaterów kawałki odgrywane podczas starć zapewniają natychmiastowy przypływ adrenaliny i są najzwyczajniej w świecie miłe dla ucha – pod warunkiem, że lubicie japońską muzyką z pogranicza rocka i metalu oczywiście. Produkcje od Arc System Works zawsze cechowały się muzyką na bardzo wysokim poziomie i nie inaczej jest w przypadku ich najnowszego dzieła – nawet jeśli nie macie zamiaru zagrać, to warto sprawdzić zamieszczone tu kawałki choćby na YouTubie.

Let's Rock!

Wniosek jest prosty – jeśli jakkolwiek interesujecie się gatunkiem bijatyk i nie odrzuca was estetyka anime, Guilty Gear -Strive- powinno stanowić pozycję absolutnie obowiązkową. Jedynym poważnym mankamentem są problemy techniczne dotyczące rozgrywki online – wszystko pozostałe jest cud miód malina, a godziny spędzane na poznawaniu tajników poszczególnych postaci pozostają równie satysfakcjonujące w miarę upływu czasu. Teraz pozostaje tylko czekać na nowych bohaterów, którzy będą dodawani za sprawą Season Passa – oby byli równie ciekawi, co ci z podstawki.

Plusy:

  • różnorodność wśród bohaterów
  • oprawa wizualna
  • muzyka
  • grywalność

Minusy:

  • system lobby
  • długi czas łączenia się z serwerami
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Guilty Gear -Strive-
Producent: Arc System Works
Wydawca: Bandai Namco
Dystrybutor polski: Cenega
Data premiery (świat): 11 czerwca 2021
Data premiery (Polska): 11 czerwca 2021
Wymagania sprzętowe: Procesor: AMD FX-4350, 4.2 GHz / Intel Core i5-3450, 3.10 GHz, Karta Graficzna Radeon HD 6870 1 GB / GeForce GTX 650 Ti 1 GB, Pamięć: 4 GB RAM, 20 GB wolnego miejsca na dysku
Sugerowana cena wydawcy: 214,99 zł (Steam)



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.