Graven: The Purple Moon Prophecy

Druidzkie łamigłówki

Autor: Łukasz 'Qrchac' Kowalski

Graven: The Purple Moon Prophecy
Choć zdaje się, że segment gier typu HOPA zdominowało ostatnio Artifex Mundi, w walce o ten wycinek rynku uczestniczą również inni. Kolejnym polskim deweloperem radzącym sobie niezgorzej na tym polu jest Orchid Games i przyszedł czas, aby przyjrzeć się ich najnowszej produkcji.

Odwieczna walka

Graven: The Purple Moon Prophecy zabiera nas do wyludnionego miasteczka we francuskiej Bretanii, gdzie młoda archeolożka podąża tropem starożytnych menhirów, które mogą zmienić postrzeganie druidyzmu. Chwilę po wyjściu z taksówki dziewczyna trafia w sam środek konfliktu między siłami dobra i zła. Tej nocy ma spełnić się pewna przepowiednia: ze swej klatki zostanie uwolniony demon i ponownie zacznie siać terror na Ziemi.

Fabuła nie powala na kolana – po raz kolejny zostajemy rzuceni w wir walki między siłami nieczystymi oraz obrońcami dobra. Nie ma tutaj nawet chwili zawahania czy niedomówienia z czym przyjdzie się nam zmierzyć. Twórcy odkrywają karty już w pierwszej animacji wprowadzającej nas w świat gry. Później również próżno szukać większych niespodzianek, a zwrot akcji przygotowany mniej więcej w połowie scenariusza jest oczywisty. Natomiast nasze odwiedziny w mitycznym Avalonie oraz wydarzenia z tym związane są tak infantylne, że konia z rzędem temu, kto znajdzie bardziej naiwne rozwiązania scenariuszowe.

Ukryte zagadki

Na szczęście poziom fabuły nie jest rzeczą, dla której ktokolwiek sięga po takie tytuły. Podstawą są tutaj łamigłówki, a ich poziom wygląda naprawdę nieźle. Naszym głównym zadaniem jest oczywiście znajdowanie ukrytych przedmiotów. Pod tym względem nie ma się do czego przyczepić. Dostrzeżenie rozrzuconych i schowanych w różnych zakamarkach rzeczy wymaga całkiem sporo wysiłku i koncentracji. Przynajmniej parę razy chwytałem się na tym, że kursor niebezpiecznie zbliżał się do przycisku "pomoc", a to nie zdarza mi się zbyt często w HOPAch.

Oprócz klasycznych dla tego gatunku zagadek, twórcy zafundowali nam kilka minigier logicznych. Niestety, te nie prezentowały już tak równego poziomu. W większości przypadków rozwiązywało się je w biegu. Tylko jedna z nich zmusiła mnie do trochę większego wysiłku. Dodatkowo ostatnim składnikiem gry mającym pobudzić nasze szare komórki były znajdźki w postaci gałązek jemioły oraz elementów kamiennej mozaiki. Niby nic szczególnego, jednak był to zajmujący element.

Średnio to widzę

Lokacje, które przyjdzie nam zwiedzić, prezentują się naprawdę ładnie. Każda z nich szczegółowa, w pełni oddająca ich charakter oraz podkreślająca nastrój historii. Całość psują niestety momenty, w których nasza protagonistka wdaje się w dyskusje z innymi bohaterami. Część z dialogów przedstawiana jest w postaci znanej głównie z gier RPG, gdzie rozmówca wysuwa się na pierwszy plan, a jego kwestie wyświetlane są na ekranie – niestety nie wygląda to najlepiej. Całkiem przyzwoicie prezentuje się za to dubbing, widać, że aktorzy przyłożyli się do swojej pracy. Jeśli mowa o muzyce to wtapia się w tło, że praktycznie nie zwraca się na nią uwagi.

Jak zatem ostatecznie prezentuje się Graven? Jeśli ktoś ma ochotę na niewyszukaną rozrywkę w nudny wieczór, to spokojnie może sięgnąć po ten tytuł. Przejście gry zajmuje około 5-6 godzin i w tym czasie nie będziemy się specjalnie nudzić. Choć fabuła mocno zawodzi, to same łamigłówki potrafią przykuć uwagę, a lokacje cieszą oko. Jednak jeśli ktoś nie jest wielkim fanem tego rodzaju zabawy, spokojnie może pominąć tę grę.

Plusy:

Minusy: