FIFA 16

Jest inaczej, ale czy lepiej?

Autor: Piotr 'Clod' Hęćka

FIFA 16
Ubiegłorocznej edycji piłki nożnej ze stajni EA Sports często zarzucano zbyt arkadowe podejście do rozgrywki. Piłka kursowała między zawodnikami z zawrotną prędkością, nawet bardzo przeciętni zawodnicy potrafili posyłać super dokładne podania z pierwszej piłki za swoje plecy, a najważniejszą cechą była szybkość. To wszystko uległo zmianom – pozostaje jednak pytanie, czy to na pewno zmiany na lepsze.

Graficznie najnowsza odsłona Fify prezentuje się przyzwoicie. Dbałość o szczegóły cieszy oko przede wszystkim podczas wszelkiego rodzaju zbliżeń. I tak na ekranie wyboru strojów możemy obserwować, jak trójwymiarowa trawa ugina się pod doskonale oddanymi korkami piłkarzy. Ci zaś również wyglądają świetnie – cała światowa czołówka została wiernie przeniesiona w trójwymiarowe środowisko i bez najmniejszego trudu rozpoznamy swoich ulubieńców (choć Konami poradziło sobie z tym zadaniem w najnowszym PES-ie ciut lepiej). Tradycyjnie sprawa wygląda gorzej, jeśli chodzi o zawodników mniej znanych – ale trudno oczekiwać, by pracownicy EA zadali sobie trud wiernego oddania facjat grajków na przykład z rodzimej Ekstraklasy. Szkopuł w tym, że tymi detalami nie cieszymy się zbyt często – głównie przy powtórkach goli lub strzałów, którym niewiele zabrakło, by wpadły do siatki.

Na wspomnienie zasługują także efekty pogodowe – podczas rozgrywki towarzyszyć nam może lejący deszcz, spadający z nieba puch lub utrudniająca widoczność mgła. Czy te efekty mają jakiś wpływ na boiskowe wydarzenia? Tak, chociażby podczas gry na śniegu piłkarzom zdarza się stracić kontrolę nad piłką lub pośliznąć się i upaść, psując tym samym prosty strzał (potrafi irytować szczególnie podczas rozgrywki online). Elektronicy zadbali nawet o takie detale, jak sędziowie malujący na murawie linie białym sprejem, który po kilku minutach znika! W grze znajdziemy kilka nowych stadionów – odświeżony został również cały layout, jednak nie na tyle, by osoby grające w Fifę 15 miały jakiekolwiek problemy z odnalezieniem się w menu nowej odsłony.

Oni symulują – i to jak!

Tego samego nie można powiedzieć o rozgrywce, gdyż ta zmieniła się w stosunku do ubiegłorocznej edycji w znaczącym stopniu. Z pewnością nie mamy tu do czynienia z rewolucją, która miałaby postawić na głowie całościowe doświadczenie płynące z obcowania z najnowszą Fifą – co to, to nie. Ale wystarczy rozegrać zaledwie jeden mecz, by odczuć fundamentalną różnicę w sposobie rozgrywania piłki. Futbolówka stała się bardziej kapryśna, chętniej odskakuje i ucieka, jeśli odpowiednio nie przyłożymy się do podania. W tym roku największy nacisk został położony na precyzję – żeby piłka dotarła do adresata, a ten nie miał problemów z jej opanowaniem, należy odpowiednio ustawić piłkarza, dać mu czas na złożenie się do podania i – wreszcie – z odpowiednią siłą wdusić przycisk odpowiadający za pożądane zagranie. Problem w tym, że tego czasu nie ma wiele, tak samo jak niewiele jest miejsca do spokojnego rozgrywania piłki.Toteż podczas meczu od razu rzuca się w oczy liczba przechwytów – jak to było podkreślane w licznych materiałach promocyjnych, zawodnicy przecinają linie podań i wystawiają nogi, żeby zablokować strzały, co momentami może skutkować iście pingpongowymi sytuacjami.

Poproszę o zmianę

Powyższe mankamenty nie zmieniają faktu, że najnowszej Fifie bliżej do symulacji prawdziwego piłkarskiego widowiska niż kiedykolwiek wcześniej. Weterani serii powinni się ucieszyć na wieść, że tegoroczna edycja poradziła sobie z większością usterek, które okazały się zmorą starszej siostry. Spędzające sen z powiek graczom online długie podania górą, po których piłkarze obdarzeni szaloną szybkością (jak Aubameyang, Ronaldo czy Hazard) urywali się obrońcom i pędzili sam na sam z bramkarzem, straciły na skuteczności. Podobnie wyeliminowane zostały szalone biegi na złamanie karku – piłkarz poruszający się z piłką przy nodze nie jest w stanie dostatecznie odsadzić klasowego obrońcy i ten zazwyczaj go dogoni (chyba, że ma 30 Szybkości, jak Mertesacker lub Terry), po czym albo odbierze piłkę, albo na tyle utrudni oddanie strzału, że okaże się on niecelny. Można więc pożegnać się zarówno z bugiem znanym szerzej jako "kick off glitch" (który początkowo powodował, że do bramki wpadały strzały oddane bezpośrednio po rozpoczęciu meczu, a później pozwalał strzelić, przebiegnąwszy obok wszystkich zawodników przeciwnika, nim ci się ruszą), jak i przygotować się na modyfikację naszego stylu gry, co wynika ze zmian w sposobie obrony. Ta stała się bardziej responsywna i efektywniejsza, jeśli tylko dobrze ją opanować. Natomiast dość dziwnie prezentuje się sytuacja z wrzutkami w pole karne, które w większości przypadków oznaczają stratę piłki. Z nowości należy wymienić zmianę w dośrodkowaniach po ziemi, które wykonuje się trzykrotnie naciskając przycisk odpowiedzialny za podania górą – w najnowsze odsłonie Fify piłkarze posyłają szybkie piłki o trajektorii odchodzącej od bramki, co stanowi zabójczą broń szczególnie podczas kontr. Rzecz jasna nie obyło się bez mankamentów. Nowy system kolizji z pewnością nie jest idealny, o czym świadczy częstotliwość odgwizdywania karnych – w jednym meczu trzy dla przeciwnika i jeden dla mnie, podczas gdy żaden z nas nie dotykał przycisku odpowiedzialnego za odbiór piłki. Irytować może również problem z przełączeniem się na innego zawodnika – często nie dostajemy tego, którego chcemy, zdarza się, że nasi zawodnicy zatrzymują się na sekundę, a do rzadkości nie należy sytuacja, w której kursor w ogóle nie przełącza się na najbliższego piłkarza, co może skończyć się niepotrzebną kontrą.

Nowości, nowości!

Elektronicy bardzo mocno promowali oddanie do dyspozycji graczy dwunastu kobiecych reprezentacji. Tak, w tym roku po raz pierwszy w historii elektronicznej piłki nożnej przejmujemy sterowanie nad przedstawicielkami płci pięknej. Niestety, jako że paniami możemy grać zaledwie w czterech trybach, nie sądzę, by ów dodatek stał się czymś więcej niż tylko ciekawostką. Aczkolwiek należy dobitnie podkreślić fakt, że kobietami gra się zupełnie inaczej – są drobniejsze, nieco wolniejsze i nie tak silne, jak mężczyźni, co przekłada się w wyczuwalny sposób na różnice w samej rozgrywce (dedykowane animacje, inne modele postaci). Równie wiele sił podczas promocji EA poświęciło zaimplementowaniu systemu zmyłek, który opiera się na odpowiednim balansowaniu ciałem piłkarza bez jednoczesnego dotykania piłki. W zależności od kombinacji używanych przycisków możemy wykonać drobny lub znacznie bardziej wyraźny zwód. Tu pojawia się jednak pytanie – po co? Te zagrania są na tyle mało spektakularne a zarazem niespecjalnie efektywne, że nawet skillerzy je sobie odpuszczają – mimo rozegrania kilkudziesięciu spotkać sieciowych jeszcze ani razu nie spotkałem się z użyciem tego typu zagrania.

Ronaldo, Sanchez, Ibrahimovic i Roben – kogo wybrać? Wszystkich!

Kosmetyczne zmiany dotknęły także innych elementów Fify 16, ale najciekawszym – a zarazem dość nieoczekiwanym – nowym dodatkiem okazał się Draft, w który możemy zagrać w trybie Fifa Ultimate Team. Jednorazowa rozgrywka kosztuje 15 tysięcy Monet (potrzeba około 25 meczów, aby bez żadnych dodatkowych premii tyle uzbierać) lub 300 Punktów (500 Punktów kosztuje 19 zł.) i pozwala na rozegranie maksymalnie czterech meczów. Największy plus Draftu kryje się w sposobie kreowania składu: otóż najpierw wybieramy formację z kilku dostępnych opcji, a następnie po kliknięciu na daną pozycję pojawia się wylosowana piątka piłkarzy, spośród których wybieramy jednego do składu. Całość powtarzamy jedenaście razy dla pierwszego składu, następnie wybieramy piłkarzy na ławkę i rezerwowych. Rzecz jasna musimy nieźle kombinować, by stworzyć zespół o wysokim współczynniku zgrania – chyba że wolimy skupić się po prostu na naszych ulubionych piłkarzach i stworzyć skład samych indywidualności. Tryb ten cieszy się ogromną popularnością (o czym świadczy chociażby prawdziwy wysyp filmików na YouTube) zapewne dlatego, że daje możliwość rozegrania kilku spotkań piłkarzami niedostępnymi dla przeciętnego gracza – bo kogo stać na kupienie Ronaldo lub Messiego? Tutaj mamy duże szanse trafić karty właśnie tych najlepszych z najlepszych, aby na własnej skórze móc się przekonać, czy rzeczywiście są aż tacy dobrzy. Szkopuł w tym, że nie ma gwarancji, że zagramy wszystkie cztery spotkania – pierwsza przegrana kończy Draft, a nawet wygranie całości nie oznacza automatycznie tego, że całość się zwróci. Nagrody są losowane, więc nawet sprzedając zawodników, którzy wypadli ze zdobytych paczek, możemy wyjść na minus.

Jeszcze tylko jeden i idę spać!

Najnowsza odsłona Fify to jedna z tych gier, od których trudno się oderwać. Tym bardziej, że każdy znajdzie tu coś dla siebie – można stworzyć swojego awatara i prowadzić go przez wszystkie szczeble piłkarskiej kariery, aż stanie się najlepszym zawodnikiem elektronicznego świata; można sprawdzić się w roli menedżera i poprowadzić ulubiony klub do upragnionych sukcesów, zarządzając wszystkim – począwszy od wyjściowej jedenastki, poprzez indywidualne treningi zawodników (nowe minigierki!), na dokonywaniu transferów i szkoleniu utalentowanej młodzieży skończywszy. Jednak najbardziej uzależnia gra przez Internet z ludźmi z całego świata, a wśród trybów sieciowych niepodzielnie rządzi zjadacz czasu (i – w wielu przypadkach – pieniędzy), czyli doskonale znany już od kilku edycji FUT, gdzie za Monety – zdobywane poprzez wygrywanie kolejnych spotkań – kupujemy karty z piłkarzami, próbując stworzyć nasz Ultimate Team. Droga do pierwszej dywizji znów będzie usiana momentami bezbrzeżnego uniesienia i niekontrolowanej wściekłości, znów spędzimy długie minuty (jeśli nie godziny) na rynku transferowym, próbując dorwać upatrzonego zawodnika za rozsądne pieniądze (nieźle sprawdza się wprowadzony pod koniec kadencji Fify 15 system z "widełkami cenowymi"). Jak każda FIFA tak i tegoroczna piłka od EA Sports ma wady, ale te mimo wszystko nie powinny przekreślić zalet. Trzeba po prostu przełknąć fakt, iż nie ma innego wyjścia, jak od nowa nauczyć się strzelać bramki.

Plusy:

Minusy