Evolve

Ani ewolucja, ani rewolucja

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Evolve
Nieprzyjazne otoczenie, niebezpieczna zwierzyna, dwunastu łowców i potwór, który już ostrzy sobie na nich kły – tak najkrócej można podsumować Evolve, kolejną grę próbującą wnieść powiew świeżości do rozgrywki wieloosobowej.

Turtle Rock Studios znane jest przede wszystkim z Left 4 Dead, w którego obie części do dzisiaj grają dziesiątki tysięcy graczy. Po odejściu z Valve twórcy postanowili zająć się tym, o czym wiedzą najwięcej – tworzeniem wieloosobowej strzelanki z naciskiem na kooperację czwórki graczy. Niestety, nie wyszło im to do końca na dobre – w porównaniu z wcześniejszym dziełem studia, Evolve nie wypada oszałamiająco.

Jedno należy stwierdzić od razu – jeśli nie lubicie gier nastawionych na rywalizację wieloosobową, nie macie tu czego szukać. Występuje tu wprawdzie tryb rozgrywki dla pojedynczego gracza, jednak nie jest on niczym więcej, jak tylko gloryfikowanym samouczkiem, mającym zaznajomić z podstawowymi mechanizmami rozgrywki. Z kolei kampania to zaledwie pięć generowanych losowo misji, które dodano najmniejszym nakładem wysiłku ze strony twórców. Evolve powstało tylko i wyłącznie dla fanów multiplayera – problem polega na tym, że gra jest tak dobra, jak dobrzy są towarzysze.

The Most Dangerous Game

Źle się dzieje na Shear – planecie, gdzie niemal każdy przedstawiciel fauny (a czasem i flory) jest w stanie nas zabić i zjeść. Jakby mało było problemów z kolonizacją niegościnnego świata, znikąd zaczęły się pojawiać jeszcze groźniejsze monstra, których obecność grozi całkowitą eksterminacją osadników. Koloniści szykują się do ewakuacji, podczas gdy grupa galaktycznych myśliwych staje do walki z potworami, aby zapewnić mieszkańcom jak najwięcej czasu.

Podstawowym novum promowanym przez Evolve jest tak zwany asymetryczny multiplayer – zamiast dwóch drużyn o równej liczbie graczy, naprzeciw siebie staje czwórka myśliwych oraz jeden potwór. Na początku rozgrywki łowcy są silniejsi od potwora, który, aby przetrwać, musi ukrywać się na dość sporych mapach oraz polować na zwierzynę – po upolowaniu odpowiedniej liczby stworzeń może ewoluować, co umożliwia mu ulepszenie posiadanych umiejętności oraz powiększenie pasków zdrowia i pancerza, dzięki czemu siły zostają wyrównane. Z kolei jeśli dojdzie do drugiej ewolucji, potwór staje się silniejszy od łowców, w ich interesie leży więc jak najszybsze wyeliminowanie celu.

Dawidowie i Goliaci

Do dyspozycji mamy łącznie dwanaście różnych postaci po stronie myśliwych, podzielonych na cztery kategorie: medyków ratujących rannych kompanów oraz korzystających z karabinów snajperskich; szturmowców, których podstawowym celem jest zadanie jak największej ilości obrażeń potworowi; postaci wsparcia, mogących między chronić sojuszników przed atakami czy stawać się niewidzialnymi, oraz traperów, którzy odgrywają chyba najistotniejszą rolę. To do nich należy wytropienie potwora oraz uwięzienie go na kilka chwil w barierze energetycznej, co uniemożliwia mu ucieczkę oraz daje graczom szansę na szybkie zneutralizowanie zagrożenia z jego strony. Z kolei potwory wywodzą się spośród trzech gatunków: Goliatów, którzy są najwytrzymalsi oraz walczą w zwarciu, Krakenów preferujących ataki dystansowe oraz Upiorów charakteryzujących się wysoką mobilnością, co – jako że rozgrywka nagradza szybkie przemieszczanie się z miejsca na miejsce – zapewnia im póki co największą popularność wśród graczy.

Wymienione wyżej typy postaci zostały stosunkowo dobrze zbalansowane – za wyjątkiem wspomnianego Upiora, którego jednak ma osłabić nadchodzący patch. Jak już jednak pisałem, to, jak dobrze będziemy się bawili podczas gry, zależy od tego, z kim przyjdzie nam biegać po mapie: o ile potwór jest sam sobie sterem i okrętem i jest zdany wyłącznie na siebie, to już wśród myśliwych wymagana jest co najmniej sprawna współpraca – wystarczy jedno słabsze ogniwo i cały zespół na tym cierpi. Z tego też powodu najlepszą zabawę będą mieli ci, którzy namówią znajomych na kupno Evolve i wspólne granie – cała reszta będzie musiała zadowolić się towarzystwem losowych graczy, co oczywiście uniemożliwia osiągnięcie poziomu kooperacji charakterystycznego dla zgranej paczki przyjaciół.

Zabawa w chowanego

Kontrowersyjnym zabiegiem ze strony twórców jest początkowe uniemożliwienie graczom dostępu do wszystkich postaci – na starcie mamy do dyspozycji tylko czterech myśliwych oraz jednego potwora, resztę musimy odblokować poprzez wykorzystywanie umiejętności charakterystycznych dla danego bohatera. Z jednej strony, motywuje to do poznania tajników oraz wad i zalet każdej postaci, jednak nie zmienia to faktu, iż po pewnym czasie satysfakcja płynąca z nauki gry danym bohaterem/potworem zmienia się w nudne nabijanie punktów i czekanie, aż wreszcie odblokuje się ktoś nowy.

To, co w zamierzeniu miało być największą siłą Evolve, czyli asymetryczna rozgrywka oraz zmienna równowaga sił pomiędzy potworem a myśliwymi, okazało się jednym z mankamentów gry. Większość czasu spędza się na bieganiu, truchtaniu, lataniu, pływaniu, pędzeniu, ściganiu oraz uciekaniu – jeśli drużynowy traper nie zna się na swoim fachu, może minąć nawet kilka minut, zanim dojdzie do pierwszego starcia między stronami konfliktu. Teoretycznie ma to zapewniać ciągłe napięcie, lecz w praktyce gra staje się nie symulatorem myśliwego/bestii, lecz symulatorem zabawy w chowanego. Oczywiście same starcia w zależności od poziomu wyszkolenia graczy mogą być bardzo intensywne i choćby dla nich warto grać, jednak tego typu momenty przytrafiają się zdecydowanie zbyt rzadko i giną pośród monotonnego przeszukiwania planszy oraz rutyny z tym związanej.

Money, money, money

Pozostaje jeszcze ostatnia kwestia – czy gra jest warta swojej ceny? Evolve kosztuje na starcie aż 60 dolarów, Season Pass jest wart dodatkowych kilkanaście, a nawet nie zawiera wszystkich dostępnych dodatków. Już teraz mamy do dyspozycji kilkanaście kosmetycznych DLC, każdy kosztujący co najmniej dolara. Na szczęście ich posiadanie nie jest konieczne, aby czerpać radość z gry, samo ich istnienie pokazuje jednak jedno – chciwość wydawcy. Co gorsza, Evolve ma do zaoferowania znacznie mniej niż większość gier o niższej cenie – ba, wiele tytułów free-to-play ma więcej opcji dostępnych na starcie. O ile dwunastu łowców wystarczy na jakiś czas, to trzy jest już liczbą zbyt małą w przypadku potworów – kolejni myśliwi i bestie mają zostać dodani... w formie płatnych DLC, oczywiście.

Evolve nie może również pochwalić się różnorodnością dostępnych trybów rozgrywki, bo tej po prostu nie ma – niemal wszyscy grają w Polowanie, pozostałe możliwości są ignorowane przez graczy, jako że nie mają do zaoferowania nic interesującego i ostatecznie tak czy siak kończą się wspólnym bieganiem za potworem. Nie ma walk między ludźmi albo między potworami, albo bitew między drużynami mieszanymi – zawsze jesteśmy ograniczani do asymetryczności. Wrażenie monotonii pogłębiają poziomy, które teoretycznie różnią się między sobą detalami, jednak w praktyce prędko zaczynają zlewać się w pamięci gracza w jedną całość, jako że elementów je wyróżniających jest zbyt mało. Owe niedostatki doprowadzają do tego, że póki co nie mogę wróżyć Evolve długiej żywotności – już teraz liczba chętnych do grania jest co najmniej dwukrotnie mniejsza niż w przypadku Left 4 Dead, a zapewne zmniejszy się dodatkowo, gdy zniknie urok nowości. Koniec końców, grę mogę polecić tylko zadeklarowanym fanom multiplayera i to tylko tym, którzy będą w stanie przekonać grupkę znajomych do wspólnego kupna kilku egzemplarzy. Evolve bardzo zyskuje w dobrym towarzystwie i jest w stanie zapewnić przyjemną rozrywkę na kilkanaście, kilkadziesiąt godzin, co nie zmienia faktu, że prawdopodobnie podzieli los Titanfalla: gry chwalonej i popularnej na starcie, lecz prędko zapomnianej.

Plusy:

Minusy:

Screenshoty pochodzą z oficjalnej strony producenta.